Narastający od kilku miesięcy kryzys gazowej umowy z Rosją zaczyna wchodzić w decydującą fazę. Jej wyrazem jest spór polityczny, którym ma zająć się Sejm RP. Czy debata parlamentarna przybliży nas do konkretnej umowy, czy też unicestwi ją na długie lata?
Wydaje się, że to drugie rozwiązanie jest w tej sytuacji najbardziej prawdopodobne. Świadczą o tym żądania opozycji dotyczące odwołania ze stanowiska w wicepremiera Waldemara Pawlaka, który jest odpowiedzialny za jej ustalenia. Żądania te idą w kierunku zaniechania dalszych prób negocjowania umowy gazowej. W koncepcji tej umowę polsko – rosyjską miałaby zastąpić umowa UE – Rosja, w której uwzględnione by były również nasze interesy gazowe. Być może jest to rozwiązanie doskonałe i bardzo pożądane. Wynika ono z od dawna postulowanej przez polską stronę w UE wspólnej polityki energetycznej. Słuszne postulaty i propozycje, mają jedną tylko wadę. Mogą być zrealizowane za kilka, a może nawet kilkanaście lat, kiedy wszystkie kraje zrzeszone w UE wyrażą na to zgodę. Na razie jest do tego bardzo daleko. Tymczasem gaz z Rosji jest nam potrzebny natychmiast, gdyż dotychczasowy kontrakt na ich dostawy kończy się już 20 października.
Polska na miarę swoich sił i możliwości wspiera tę politykę likwidacji polskiego górnictwa węglowego. Pod tym względem uzyskuje wsparcie struktur UE, naszych sąsiadów i międzynarodowego ruchu ekologicznego. W tej sytuacji branża węglowa w Polsce jest sierotą pozostawioną swojemu losowi. Sygnałów tego zjawiska nie brakuje. Na zakończony kilka dni temu Polski Kongres Górniczy w Krakowie i w Gliwicach nie przybył nikt z prominentnych polityków naszego państwa. Podobnie było też trzy lata temu na odbywającym się w tym samym miejscu prestiżowym XXI Światowym Kongresie Górniczym. Politycy unikają jak ognia zajmowania się węglem kamiennym. Na ogół uważają oni, że zajmowanie się polskim węglem kompromituje ich w oczach krajowej i międzynarodowej opinii publicznej.
Tyle tylko, że ta własna odpowiedzialność zaczyna być też politycznie zależna od dostaw rosyjskiego gazu. W ten „wolny” sposób na własne życzenie stajemy się niewolnikami politycznych decyzji sąsiedniego mocarstwa. Reorientacja polskiego przemysłu przetwórczego na „czystą” energię gazową ma swoje też uzasadnienie w uniknięciu coraz bardziej dotkliwych kar za odprowadzanie dwutlenku węgla do atmosfery. Kary te popierają wszystkie partie polityczne, stąd porzucenie koncepcji wykorzystania własnych zasobów węgla wydają się w jakiejś mierze uzasadnione.
Wicepremier Pawlak jako główny negocjator ze strony polskiej doskonale sobie zdaje sprawę z wszystkich tego rodzaju uzależnień. Reprezentując opcję biznesową, do zagadnień tych podszedł od strony bardzo pragmatycznej, pozostawiając na uboczu wszelkie polskie pretensje i żale w stosunku do dotychczasowej polityki rosyjskiej. Nowa umowa, o której tak głośno w mediach, faktycznie jest tylko aneksem do starych porozumień zawartych jeszcze w czasach rządów Akcji Wyborczej Solidarność (AWS). Wtedy to znalazły się w niej najbardziej niekorzystne dla nas zapisy dotyczące tranzytu, opłat i związanych z tym wszystkim obsługi przesyłu gazu ziemnego z Rosji do Polski i dalej na zachód. Wydaje się, że obecnie wynegocjowane warunki są optymalne w istniejącej sytuacji.
Oczywiście, że wszystko można krytykować. Swoje zdanie w tej sprawie wypowiedziała też Komisja Europejska (KE). Zasadniczo dotyczy ono dostępu strony trzeciej do korzystania z rurociągu przebiegającego przez nasz kraj. Na wniosek polskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego (PE), reprezentujących rządząca partię, KE po raz pierwszy podjęła tego rodzaju interwencję w sprawie kontraktów gazowych. Jest to o tyle symptomatyczne, że pośrednio przedstawiciele rządzącej partii w PE, wystąpili przeciwko własnemu rządowi. Jeszcze bardziej dziwne jest to, że w tak zdyscyplinowanym gremium, jakim jest partia rządząca ta pozorna niesubordynacja została zaakceptowana.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jasne, że chcę uczestniczyć. Proszę o zaproszenie. Jeżeli mi czas, a przede wszystkim zdrowie pozwoli to będę na pewno. Dziękuję za pamięć i serdecznie pozdrawiam.
Skorzystam z nowego Pana artykułu, bo na pewno zaglądnie Pan tutaj. Właśnie jesteśmy po spotkaniu Komitetu Stop Odkrywce. Planowane jest przypomnienie mieszkańcom regionu i nie tylko im wynik ubiegłorocznego referendum oraz dalsze zabiegi społeczne i prawne zmierzajace do odstąpienia od budowy kopalni odkrywkowej oraz zabezpieczenia złoża. Zajmiemy się również podsuniętym przeze mnie wariantem najpierw ostrzeżenia a w przypadku wprowadzenia zabezpieczenia złoża pozwem zbiorowym mieszkańców z tytułu utraty wartości gruntów objętych blokadą inwestycyjną. Nie sądzę żeby to był łatwy do przełknięcia przez rząd problem finansowy, bo zaistniałby na długo przed możliwością uruchomienia kopalni. Zastanawiam się również czy byłby Pan chętny do spotkania w gronie przedstawicieli komitetu jako osoba z branży węglowej jednocześnie podchodząca do problemu bardziej z otwartymi oczyma w przeciwieństwie do - wymienię tu z nazwiska osobę publiczną - dr Kasztelewicza. Jeśli zechciałby Pan uczestniczyć w spotkaniu to na następnym wysunę taką propozycję w gronie pozostałych osób do zaproszenia Pana.