Coraz większy udział złomu w produkcji KGHM Polska Miedź SA w Lubinie uzasadnia tytułową propozycję zmiany jej nazwy. To nie jest złośliwość, czy też uszczypliwość. To fakt. Ktoś mógłby powiedzieć, że smutna rzeczywistość. Mimo tradycyjnie ujemnych skojarzeń dotyczących handlarzy złomem, na towarze tym równie dobrze się zarabia, jak i na górnictwie złóż rud miedzi. Po prostu KGHM z roku na rok coraz więcej miedzi produkuje ze złomu. Dumne górnictwo Lubińsko – Głogowskiego Okręgu Miedziowego (LGOM) powoli odchodzi w przeszłość. Nowy kierunek zaopatrzenia hut w surowiec zasługuje na uznanie. Jest nim właśnie pozyskiwanie złomu miedzi na rynku krajowym i europejskim.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Z tego co pisze szatniaez z biura zarządu, jest gorzej niż myślałem. Przyszłość nie jest ciekawa. Stąd ucieczka do Kanady, USA i gdziekolwiek, byle dalej od coraz trudniejszych problemów tu na miejscu w Lubinie. Istotą sprawy jest fakt, że problemy te nie jest w stanie rozwiązać obecne jej kierownictwo. Tym bardziej, ze narastają i kumulują się one przynajmniej już od dwudziestu lat. Eksploatacja zbiornika Gilów i Żelazny Most jest mało prawdopodobna. Zawratość miedzi rzędu 0,2 procenta i kilka, a nawet kilkanście gram na tonę srebra, nie pokrywa kosztów przeróbki, nie mówiąc już o kosztach samej inwestycji. Jest to mozliwe przy przeróbce skojarzonej np. z produkcją materiałów budowlanych, grysu, a nawet nawozów mineralnych.
Oprócz złomu pozyskiwanego również ze sprzętu zużytego poprzez KGHM Ecoren, koncern będzie kiedyś zarabiać również na ponownym przetworzeniu odpadów ze zbiorników poflotacyjnych Gilów i Żelazny Most. Kwestia czasu i technologii. I opłacalności.
KGHM od kilku lat kreuje się medialnie na firmę która się stale unowocześnia i nadal reprezentuje światowy poziom produkcji miedzi. O ile górnictwo na pierwszy rzut oka nie odbiega od ogólnie przyjętych standardów. To huty coraz bardziej przypominają skansen technologiczny. Nie za bardzo wierzę w budowę pieca zawiesinowego który był najnowocześniejszy 30 lat temu. Obok pieca niezbędna jest infrastruktura do jego funkcjonowania (piec elektryczny, magazyn uśredniania, instalacja tlenowa itp.) a to oznacza budowę (przebudowę) prawie całej huty. Poza tym technologia blister gubi wiele cennych pierwiastków i nie nadaje się do przerobu rudy z ZG Lubin. Ostateczna wersja jest taka że część pieców szybowych ma pozostać. Poza tym wszystko to ma być wybudowane w pracującym z maksymalną wydajnością ciągu technologicznym gdzie przerwy i zatrzymanie urządzeń jest niemożliwe. Dyskusja zarządu o budowie pieca trwa już 10 lat ale symbolicznej łopaty jeszcze nie wbito. Następny paradoks to maszyny wydobywcze o ile przez pierwsze 20 lat były używane popularne ŁK-i z Fadromy napędzane starymi polskimi silnikami + płuczki wodne które oczyszczały spaliny i przy okazji je schładzały. Obecnie do napędzania maszyn służą silniki zapożyczone z samochodów ciężarowych i maszyn budowlanych o dwukrotnie większej mocy. Silniki te w celu uzyskania niskiego zużycia paliwa (co jest uzasadnione w firmach transportowych i budowlanych) zużywają ogromne ilości powietrza są wyposażone w sprężarki i tzw coolery. Z suchego katalizatora o temp. 350C wydostają się ogrzane do wysokiej temperatury spaliny. Dostarczone z takim trudem i schłodzone wysokim kosztem powietrze jest natychmiast w pobliżu takiej maszyny podgrzewane o 10-15C. Ostatnio jeden z dyrektorów wydał polecenie wyposażania maszyn w zawieszane na maszynie przenośne wentylatory na stojakach. Górnik na przodku ma sobie taki wentylator postawić i schłodzić się do "przyzwoitej temperatury".