PASJA: Księżycowe hobby sygnalisty z kopalni „Borynia”
Bogusław Herman miał uprawiać ziemię. Tak widział jego przyszłość ojciec, rolnik ze Świerklan koło Jastrzębia Zdroju. Herman zdecydował jednak inaczej. Poszedł do pracy w kopalni. Ale jego pasją jest obserwacja nieba i tego, co dzieje się w kosmosie.
Herman ukończył szkołę zawodową w Pszczynie i zdobył kwalifikacje mechanika-rolnika. Zrezygnował jednak z uprawiania ziemi, bo chciał zarabiać na życie inaczej. Poszedł do pracy w kopalni „Borynia”, bo była najbliżej jego rodzinnego domu w Świerklanach. Od 22 lat jest sygnalistą, tj. pracownikiem nadzorującym ruch wind, którymi na dół zjeżdżają, a po szychcie wyjeżdżają górnicy, transportowane są pod ziemię maszyny, urządzenia i różnego rodzaju sprzęt potrzebny przy fedrunku węgla.
Praca sygnalisty, jak podkreśla Bogusław Herman, to bardzo stresujące zajęcie. Dlatego ważne jest, aby po dniówce mógł się odprężyć. Dla Hermana takim odprężeniem, relaksem, „ucieczką od rzeczywistości”, jest obserwacja nieba i kosmosu.
– Na niebie można dużo zobaczyć – przekonuje Herman. – Na przykład przed wschodem słońca planetę Wenus.
Astronomia pasjonowała go od dziecka. Zaczynał od zwykłej lornetki, przez którą obserwował nocą niebo.
– Początkowo nie wiedziałem, gdzie szukać planet, gwiazdozbiorów. Nie znałem nawet ich nazw – wspomina początki. – Później zaopatrzyłem się w przewodnik i zacząłem uczyć się nieba. Teraz, kiedy w internecie można znaleźć wiele stron poświęconych astronomii, moja wiedza jest bardzo bogata. Komputer do kopalnia informacji o kosmosie.
Sprawdza Amerykanów
Herman wyznaje, że bardzo interesuje go Księżyc. – Jest w nim coś, co mnie bardzo pasjonuje – mówi. – A najbardziej kratery. Robię zdjęcia Księżyca, później dzielę je na części i powiększam, żeby zobaczyć dokładnie kratery. Później te kratery numeruję. Taki zabieg umożliwia program komputerowy, który czyści i filtruje zdjęcia sfotografowanych planet.
Herman chce podzielić sfotografowany Księżyc „na kawałki” głównie dlatego, że chce zobaczyć dno kraterów. Dla niego kratery to dowód, że Księżyc jest satelitą, który wychwytuje „kosmiczne śmieci”, dzięki czemu nie spadają one na Ziemię. – Księżyc, to taka tarcza ochronna Ziemi – objaśnia.
Herman interesuje się kraterami Księżyca, również dlatego, że chce znaleźć ten, w którym Amerykanie zatknęli flagę podczas lądowania w 1969 r. Na razie, jak zauważa, nikomu się to nie udało. Dlaczego odnalezienie amerykańskiej flagi na Księżycu tak intryguje Hermana? – Chcę mieć pewność, że Amerykanie tam rzeczywiście byli – mówi.
Zrobione przez siebie zdjęcia nieba, Herman przechowuje w komputerze. – Tu jest Księżyc, powyżej Wenus, a tu Mars – opowiada.
Na kolejnych zdjęciach piękne wschody i zachody Słońca obserwowane przez teleskop z domowego balkonu.
– Słońce pięknie się obserwuje – komentuje swoje doznania Herman. – Plamki na słońcu, widoczne przez mój teleskop, są jak główki od szpilki, a tak naprawdę są tak wielkie jak nasza kula ziemska.
Herman pokazuje zrobione przez siebie zdjęcie Wenus. – Obok niej zrobiła się taka otoczka. Fajnie to wyszło – komentuje.
Na kolejnym zdjęciu Herman pokazuje sfotografowaną przez siebie Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Na obserwację nieba astronom-pasjonat z „Borynii” poświęca trzy do czterech godzin dziennie. Jak ma urlop, to znacznie więcej. Pomaga mu w tym specjalny program komputerowy, który wyszukał w internecie.
– Dzięki temu programowi wiem, co się dzieje na niebie – informuje Herman. – Znam położenie gwiazdozbiorów, planet, gdzie znajdują się sztuczne satelity i kiedy przelatują nad moim domem. Wtedy mogę je zobaczyć. Teraz wchodzą już gwiazdozbiory zimowe: Orion, Byk, Bliźnięta.
Wypatrzył Air Force One
Od kilku lat nową pasją Hermana, ale też związaną z niebem, jest obserwowanie przelatujących korytarzami powietrznymi samolotów pasażerskich i transportowych.
Nad domem Hermana, przelatuje, jak sam mówi, „masa samolotów”. Jego pasjonuje, co to za samoloty, jakich są linii lotniczych oraz skąd i dokąd lecą. W zdobyciu tej wiedzy pomocny jest znowu internet.
Obserwację samolotów Herman prowadzi codziennie. Ma dokładnie zanotowane w specjalnym zeszycie jaki samolot, jakich linii lotniczych, w jakim dniu skąd i dokąd leciał, a także, o której godzinie przelatywał nad jego obserwatorium. Przelatujące samoloty Herman również fotografuje.
– Nad „moim niebem” przelatywał w swoim dziewiczym locie Airbus 380, ale nie mogłem go obserwować i sfotografować, bo niebo było zachmurzone – mówi z żalem.
Wiedzę o tym, jaki samolot, jakich linii lotniczych i dokąd leci, Herman zdobywa na stronach internetowych przewoźników i portów lotniczych. – Znając godzinę odlotu ustalam, o której będzie nad „moim niebem” i czekam na niego z aparatem fotograficznym – mówi.
Nad „niebem Hermana” przelatywał któregoś dnia transportowy Herkules C5. Później wyczytał na forum internetowym, że samolot leciał z żołnierzami amerykańskimi do Afganistanu z bazy w Niemczech.
– Kiedyś zobaczyłem na niebie cztery myśliwce F-16, eskortujące samolot pasażerski – relacjonuje Herman. – Później na forum internetowym dowiedziałem się, że myśliwce eskortowały Air Force One, którym prezydent Bush leciał z wizytą do Niemiec.
Wzięli go za podglądacza
Herman jest tak pochłonięty swoją pasją, że nawet jak jedzie w odwiedziny do brata w Wiśle, to zabiera z sobą sprzęt do obserwacji nieba. – Nawet przy grillu myślę o tym, że za kilka minut będzie leciał jakiś samolot i trudno mi zrezygnować, żeby na niego nie popatrzeć – zaznacza.
Jak rodzina reaguje na astronomiczne hobby Hermana?
– Rodzice byli zdziwieni skąd u mnie takie zainteresowania – wspomina. – Żonie początkowo też się to nie podobało. Robiła mi wyrzuty, że tak długo mogę prowadzić obserwacje nieba, że nie śpię po nocach. Teraz się już przyzwyczaiła do tego. A czasami nawet sama wychodzi na balkon i robi obserwacje.
Sąsiadów Hermana początkowo niepokoiło, że ciągle obserwuje coś przez wielką lunetę. – Niektórzy podejrzewali, że ich podglądam. Musiałem wyjaśniać, że interesuje mnie niebo, a nie to, co się dzieje w ich domach – relacjonuje.
Sprzęt, jakim posługuje się astronom z „Borynii”, to lorneta do obserwacji księżyca i samolotów oraz teleskop do obserwacji „głębokiego kosmosu” (planet) oraz aparat cyfrowy do robienia zdjęć.
– To jest kosztowne hobby – komentuje Herman wydatki na sprzęt do obserwacji nieba.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.