Widmo drakońskich kosztów pakietu energetyczno-klimatycznego może skutkować ewakuacją kluczowych gałęzi przemysłu poza Unię.
Dekarbonizacja europejskiej gospodarki spowoduje spadek jej konkurencyjności o ok. 1 proc. - wyliczyli specjaliści. W przypadku Polski proces ten będzie jeszcze bardziej kosztowny, co wynika z jej uzależnienia od dużych krajowych zasobów węgla. 85 proc. emisji gazów cieplarnianych w Polsce jest związanych właśnie z sektorem energii produkowanej z tego surowca. Pomimo postępu technologicznego na przestrzeni ostatnich dwóch dziesięcioleci, nasz przemysł jest ciągle dwa razy bardziej energochłonny niż przeciętnie w krajach Unii Europejskiej. Istnieją zatem zrozumiałe obawy, że przejście do gospodarki niskoemisyjnej pociągnie za sobą wiele niekorzystnych zjawisk.
Wysoki koszt realizacji europejskiego pakietu energetyczno-klimatyczne- go jest faktem, potwierdzanym przez kompetentne i obiektywne źródła - Bank Światowy, Ernst&Young, McKinsey, ATKearney czy EnergSys. Scenariusze rysowane przez ekspertów tych instytucji są raczej spójne i prowadzą do tych samych wniosków. Drastyczny wzrost cen energii elektrycznej, które już obecnie należą do najwyższych w regionie, znacznie obniży poziom zamożności gospodarstw domowych i rentowność przedsiębiorstw. To z kolei może mieć negatywny wpływ na PKB, zatrudnienie oraz konkurencyjność polskiej gospodarki. Nasuwa się wobec tego pytanie: jak kosztowne będzie dla Polski przejście na niskoemisyjną ścieżkę wzrostu i w jaki sposób ostatecznie ukształtuje się zależność między redukcją emisji CO2 a wzrostem gospodarczym?
Spadnie zatrudnienie
Zdaniem ekspertów z Ernst &Young, firmy świadczącej usługi z zakresu audytu, doradztwa biznesowego, podatkowego i transakcyjnego, polski przychód krajowy brutto byłby w 2020 r. wyższy nawet o 1,4 proc., gdyby nie realizacja postanowień pakietu klimatycznego w obecnym kształcie. Realne szanse na odwrócenie tej niekorzystnej tendencji miałyby się pojawić dopiero w 2030 r. Wiąże się to w szczególności z długim okresem prowadzenia inwestycji, a następnie eksploatacji aktywów w energetyce.
- Największy ciężar redukcji dwutlenku węgla poniesie energetyka, a zaraz za nią sektory charakteryzujące się wysoką energochłonnością oraz emisyjnością. W skali międzynarodowej można stwierdzić, iż Polska poniesie proporcjonalnie większy ekonomiczny koszt dostosowania się do wymogów pakietu "3 x 20"
niż reszta krajów Wspólnoty - wylicza Jarosław Wajer, partner w Dziale Doradztwa Biznesowego Ernst&Young.
Przypomnijmy, że Parlament Europejski w grudniu 2008 r. przyjął pakiet działań, którego cele określa się w skrócie jako "3 x 20" i który wszedł w życie w czerwcu 2009 r. Do 2020 r. wielkość emisji w całej UE ma zostać ograniczona o 20 proc. lub o 30 proc. w przypadku osiągnięcia międzynarodowego porozumienia w sprawie zmian klimatu. Efektywność energetyczna ma wzrosnąć o 20 proc., a kolejne 20 proc. zużywanej energii będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych. Sektory charakteryzujące się wyższym poziomem emisji zostały włączone do systemu limitów i handlu emisjami, obejmującego całą Unię. Prognozuje się, że do 2030 r. wartość dodana w sektorach energochłonnych spadnie o ponad 9 proc., a zatrudnienie o ponad 5 proc.
Za redukcję słono zapłacimy
To swoisty paradoks, ale Unia Europejska odpowiada za ok. 11 proc. wielkości emisji CO2 w skali światowej, podczas gdy najwięksi emitenci, Chiny i Stany Zjednoczone, generują łącznie 41 proc. wielkości emisji i wcale nie zamierzają ratyfikować protokołu z Kioto.
W Polsce emisja gazów cieplarnianych spadła znacząco wskutek restrukturyzacji związanej z transformacją polskiej gospodarki. I chociaż wzrost gospodarczy spowodował ponowny wzrost wielkości emisji w ostatnich latach, to z około jednoprocentowym udziałem w światowej emisji gazów cieplarnianych w bardzo małym stopniu przyczyniamy się do powstawania globalnego "śladu węglowego".
W Brukseli nikogo to jednak nie przekonuje. Za redukcję CO2 przyjdzie nam słono zapłacić. Słono, bo jedyna dostępna, a zarazem akceptowalna przez Unię Europejską technologia CCS, polegająca na eliminowaniu dwutlenku węgla przy produkcji prądu w węglowych blokach energetycznych, pociąga za sobą ogromne koszty i według projektu "Mapy drogowej 2050" nie ma już od niej ucieczki.
Przed polską gospodarką staje więc widmo ewakuacji kluczowych gałęzi gospodarki poza Unię. To wręcz nieuniknione - ostrzegają eksperci.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.