Zabytkowa kopalnia Guido w Zabrzu to wbrew pozorom nie muzeum, choć o historii - bardzo dawnej i nie tak odległej - sobą opowiada. Wedle prawa to "instytucja kultury".
Taka choćby jak MOK, GOK, WOK czy inny ośrodek z "kulturą" w nazwie. Formalizm rzeczywistości. Prawda jest taka, że kopalnię się zwiedza. I choć ważne jest, co można zwiedzić, to nie mniej istotne jest, z kim się zwiedza to, co Guido ma do pokazania. Bez dobrego przewodnika trudno sprzedać turystom - z pozoru mało atrakcyjną - historię i współczesność górnictwa węgla kamiennego...
Bartłomiej Szewczyk, dyrektor Guido:
- Sztygarzy, nadsztygarzy, ratownicy górniczy, górnicy i tak dalej. Byli nimi w czasie swojej aktywności zawodowej nasi przewodnicy. Dziś po dwóch poziomach turystów oprowadza czternastu przewodników. Mamy ambitne plany na przyszłość i unijne pieniądze na ich realizację. Będziemy potrzebowali znacznie więcej przewodników...
Ireneusz Kocoń, emeryt górniczy. Ostatnie miejsce pracy, jak mówi: "jedna z kopalń Katowickiego Holdingu Węglowego". Można powiedzieć: przewodnik numer jeden w Guido. Nie chodzi o to, że inni ustępują mu wiedzą. To dlatego, że...
- Jestem jedynym etatowym przewodnikiem. Pozostałych trzynastu pracuje na umowy zlecenia. Potrzebujemy nowych. To nie jest jednak tak, że jak ktoś ćwierć wieku przepracował na grubie, to automatycznie nadaje się do tej roboty. Za ostatnie pół roku przez sito przeszedł jeden z dziesięciu chętnych...
Kilka liczb dla przypomnienia: circa 70 tys. odwiedzających co roku. Szczyt zainteresowania kopalnią: wakacje i grudzień. To oznacza dla przewodników robotę na dwie zmiany. Pierwszy zjazd ok. 9.00. Ostatni: 19.30.
Przewodnik Mirosław Żur przypomina, że do zwiedzania są dwa poziomy. Poziom 170, o charakterze bardziej muzealnym - konie z pokładu Idy, górnictwo z XIX wieku... Poziom 320, od XIX wieku do współczesnej techniki górniczej, z przewagą tej ostatniej. Dwa kilometry zwiedzania. 90 minut mówienia do turystów tak, by ich nie zanudzić. Bo znudzony turysta już tu nie wróci...
Gadać i mówić
Jeśli będziecie w Guido i będzie wam przewodził facet w roboczym, acz czyściuteńkim ancugu, w białym kasku na głowie i ze sztygarskim kilofkiem dłoni, to wiedzcie, że nie macie przed sobą "jakiegoś tam górnika".
Ireneusz Kocoń wyjaśnia:
- Kandydat na przewodnika musi spełnić kilka podstawowych warunków: 25 lat górniczej przeszłości zawodowej, znajomość poprawnej polszczyzny i gwary śląskiej...
- A jak ktoś jest z Sosnowca?
- Znajomość gwary jest mile widziana, ale nie jest warunkiem koniecznym. Znajomość dwóch obcych języków przydaje się, jak również historii regionu, turystyki... Ba, trzeba być dobrze zorientowanym w lokaliach, bo jak turysta spyta, gdzie można zjeść roladę z modrą kapustą i kluskami, to przewodnik ma wiedzieć, a nie otwierać gębę ze zdziwienia. No więc, jak jest już taki kandydat i nie przestraszył się tego, że tu kasy z tej roboty wielkiej mieć nie będzie, to się go puszcza ze dwa razy na trasę z przewodnikiem, żeby zobaczył, co, jak i z czym się w tym fachu "je". A potem egzamin, taki wewnętrzny: idzie kandydat z grupą, a z nim dwóch przewodników i oceniają go, czy się do tego zajęcia nadaje...
Spośród czternastu przewodników trzech - Ireneusz Kocoń, Stanisław Szczęsny i Eugeniusz Przykuta - ma odpowiednie papiery, wydane przez marszałka województwa. Można powiedzieć po wojskowemu: mają dużo na pagonach.
Różni goście
O tym, ile grup będzie oprowadzał, przewodnik dowiaduje się najczęściej dzień wcześniej. A w wakacje to nawet i jeszcze później. Ireneusz Kocoń opowiada o tym, że w Guido nie brakuje zagranicznych turystów, że różni się trafiają...
- Niedawno mieliśmy na poziomie 170 grupę niepełnosprawnych - w tym dwie osoby na wózkach. Mieliśmy grupę niedowidzących. Oni zwiedzali kopalnię, dotykając tego i owego. Najtrudniej było pozbyć się zwrotu "proszę spojrzeć"... Przed nami kolejne wyzwanie. Już mamy zapowiedzianą grupę głuchych...
Przewodnik przerywa. Dostał informację, że pojawiła się nagle nadprogramowa grupa i nie ma komu jej oprowadzić...
Siła stereotypu
Mija 90 minut. Kolejna grupa zjeżdża, inna wyjeżdża. To szczęść wam Boże i odwiedźcie nas jeszcze!
- Grupa średnio zainteresowana. Musiałem prowokować ich, by zadali jakieś pytanie. Najgorsze dla przewodnika jest, gdy oprowadzani nie zadają pytań. Wtedy człowiek się zastanawia: może gdzieś popełniłem błąd? Na koniec jeden z turystów na moje pytanie, czy mają już jako takie pojęcie o pracy górnika, odpowiedział, że tak..., bo górnicy dużo chodzą, a mało robią. Bardzo często w grupie są byli górnicy. Przyprowadzają swoje wnuki, by zobaczyli, jak to ich dziadek kiedyś pracował... I w takich grupach zawsze wyłapią błąd przewodnika. Trzeba więc uważać. Zresztą uważać trzeba i na turystów, żeby im krzywdy podajnik nie zrobił, albo kombajn. Lubię oprowadzać grupy, które nie mają pojęcia o górnictwie. Takim turystom wydaje się, że być górnikiem, to znaczy dobrze zarabiać i mieć jakieś przywileje. Wystarczy parę, nazwijmy to, prezentacji, by uświadomili sobie, że stereotyp przeważnie jest fałszywy...
Prezentacje różne są. Jaki kolor ma mundur górnika? Czarny! Nie, tak - i nagle gaśnie światło. Przewodnik ciemność rozświeca lampką i wyjaśnia, że tylko na przodkach jest względnie jasno. A wiecie, co to jest zapylenie? Nie wiedzą. To im się garść pyłu wapiennego rzuca, by mieli jako takie pojęcie. I wyjaśnia, że największe zapylenie jest wtedy, gdy choć lampka na hełmie się świeci, to ledwo widać koniec wyciągniętej ręki.
Albo kombajn. Jak się go uruchomi, to ludzie zatykają sobie uszy. A przewodnik w tym huku wyjaśnia im, do czego służy taka maszyna. Kombajn przestaje pracować, przewodnik pyta, czy wszystko zrozumieli, co im mówił. Jak mieli zrozumieć, skoro nie słyszeli? No to usłyszą od przewodnika, że taki huk to normalka i trzeba nauczyć się czytać z ruchu warg... I po paru takich prezentacjach sami przyznają, że wcześniej mieli zupełnie inne wyobrażenie o górnictwie...
I każdy z przewodników z Guido, gdy słyszy takie wyznanie, to czuje się prawie wniebowzięty. Bo któż by się nie cieszył, gdyby udało mu się wyprowadzić kogoś z błędu?
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
11 sierpnia tego (2018) roku miałem przyjemność być w grupie, którą po Guido oprowadzał pan Ireneusz Kocoń, najwspanialszy przewodnik, jakiego miałem okazję spotkać i słuchać. Z Nim ta wycieczka była pełna fachowych informacji , przeplatanych ciekawymi historyjkami , kawałami i dowcipami, także w gwarze śląskiej ale wszystko zrozumiałe i ciekawe. Macie wspaniałego człowieka na właściwym miejscu, niech ma Go w opiece św. Barbara jak i całą załogę Guido, Szczęść Boże.