Coraz częściej pojawiają się obawy o przyszłość branży hutniczej w naszym regionie. Nawet menedżerowie przyznają, że sytuacja polskiego i europejskiego hutnictwa nie jest łatwa. Gliwiccy radni uchwalili apel o podjęcie pilnych działań mających na celu zatrzymanie wygaszania produkcji hutniczej w Polsce oraz utrzymanie miejsc pracy. Restrukturyzację swoich zakładów prowadzi Węglokoks. Przed polskimi hutami stoją spore wyzwania.
Pod koniec marca gliwiccy radni wystąpili z apelem do prezesa Rady Ministrów oraz ministra przemysłu, ministra rozwoju i technologii, ministra aktywów państwowych, ministra klimatu i środowiska o podjęcie pilnych działań mających na celu zatrzymanie wygaszania produkcji hutniczej w Polsce.
Radni przypominają, że hutnictwo stworzyło przemysłowe oblicze Gliwic i od ponad dwustu lat nieprzerwanie jest obecne na gospodarczej mapie miasta. Wyroby stalowe są i w przewidywalnej przyszłości będą podstawą funkcjonowania większości gałęzi gospodarki.
„Dziś, doświadczeni ekonomicznymi, społecznymi i politycznymi skutkami pandemii oraz działaniami wojennymi tuż za granicami naszego kraju, nie wyobrażamy sobie funkcjonowania polskiej gospodarki bez silnego i nowoczesnego hutnictwa. Branża ta dotknięta skutkami transformacji gospodarczej oraz obciążeniami związanymi z polityką Zielonego Ładu wymaga systemowego wsparcia. W Gliwicach funkcjonują obecnie dwa duże zakłady tej branży – Huta Łabędy oraz Cognor Oddział Ferrostal Łabędy. Łącznie pracuje w nich ok. 1200 osób, a zważywszy na fakt, że jedno miejsce pracy w hutnictwie generuje kilka kolejnych miejsc pracy w innych sektorach, ewentualne zamknięcie lub ograniczenie działalności tych zakładów doprowadzi do istotnego wzrostu bezrobocia w Gliwicach i powiecie gliwickim” - czytamy w apelu.
Tymczasem rozwinięcie działalności zakładów sektora hutniczego i utrzymanie w nim miejsc pracy stanowi dzisiaj potężne wyzwanie.
Na restrukturyzację swoich hut stawia Węglokoks. Pod koniec marca zarządy spółek Huta Pokój Profile, Huta Pokój Konstrukcje oraz Węglokoks podpisały umowę restrukturyzacyjną. Jej celem jest uratowanie i rozwój będących w trudnej sytuacji spółek, mających ogromne zadłużenie. Plan restrukturyzacji zakłada również inwestycje w modernizację infrastruktury i rozbudowę zdolności produkcyjnych – w tym budowę nowej hali konstrukcji spawanych i unowocześnienie wybranych linii technologicznych.
W ciągu najbliższych tygodni rozpocznie się wdrożenie uzgodnionego planu działań. Być może część pracowników restrukturyzowanych hut będzie musiała być skierowana do pracy w Hucie Częstochowa (zakład w czasie rozruchu będzie potrzebował pracowników). Podpisanie umowy restrukturyzacyjnej to dopiero początek. W najbliższym czasie planowane są podobne działania w stosunku do Huty Pokój.
Tomasz Ślęzak, prezes zarządu Węglokoksu, pytany podczas konferencji prasowej, dlaczego spółka podpisuje umowy restrukturyzacyjne z Hutą Pokój Profile i Hutą Pokój Konstrukcje, natomiast przejął Hutę Częstochowa, odpowiedział, że różni je charakter działalności.
- W Hucie Pokój mamy dwie linie do produkcji profili i kształtowników, Huta Częstochowa to wielki zakład, który produkuje stal, wielkie ilości blach. Obie są hutami, ale jest jakościowa różnica między tym, co się obecnie dzieje i co dziać się będzie w przyszłości. Stąd takie kłopoty, ale nie jest też tajemnicą, że przemysł stalowy jest pod presją, jest kryzys, ale liczymy na to, że wszystko będzie zmierzało do poprawy. Jednak sytuacja polskiego i europejskiego hutnictwa nie jest łatwa - podkreślał prezes Ślęzak.
Przypomnijmy. Podczas uruchomienia Huty Częstochowa, zakładu przejętego przez Węglokoks, obecna w hucie minister przemysłu Marzena Czarnecka mówiła: „Chcę zapewnić, że hutnictwo stało się bardzo istotnym elementem polskiej gospodarki. Również przy udziale różnych ministerstw pracujemy nad strategią hutnictwa, która ma dodatkowe konotacje w postaci koksu, będącego surowcem krytycznym”. Wyraziła też nadzieję, że polski przemysł i polska gospodarka będą się znakomicie rozwijać, mimo chwilowych, przejściowych trudności.
Gliwiccy radni w swoim apelu piszą też, że biorąc pod uwagę obecny kryzys w branży motoryzacyjnej oraz wieloletnie już problemy branży wydobywczej, w krótkim czasie może dojść w całym regionie do całkowitego załamania rynku pracy w związku z utratą dziesiątek tysięcy miejsc pracy w przemyśle, a w konsekwencji kryzysu społecznego na ogromną skalę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.