Ceny energii elektrycznej spadają i bez decyzji rządu o ich mrożeniu - skomentował w rozmowie z PAP prezes think tanku Instrat Michał Hetmański. Jego zdaniem odmrożenie cen uwolniłoby konkurencję i wpłynęło na obniżenie rachunków.
Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy przewidujący utrzymanie do końca września 2025 r. ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh. Koszt interwencji w przyszłym roku oszacowano na ponad 5 mld zł.
Hetmański krytycznie ocenił decyzję rządu.
- Jestem przeciwnikiem mrożenia cen energii, ponieważ one z kwartału na kwartał w sposób naturalny spadają i będą spadać, bo do użytku wchodzi więcej odnawialnych źródeł energii i energetyki gazowej. To ma duży wpływ na obniżkę cen, które dziś odnoszą się do wysokich kosztów wydobycia węgla - powiedział ekspert w dziedzinie polityki energetyczno-klimatycznej.
- Jeśli już ceny mają być zamrożone, to maksymalnie na pół roku, żeby koszt dla budżetu był mniejszy - dodał.
Przypomniał, że w szczycie kryzysu energetycznego w 2019 r. całoroczna cena energii dla przedsiębiorstw wynosiła 600-800 zł za MWh a teraz spada poniżej 500 zł za MWh.
- Gdybyśmy mieli wrócić do sytuacji sprzed kryzysu i uwzględnić zwykłą inflację to te ceny i tak by dobiły do dzisiejszych poziomów - stwierdził.
- Zakończenie mrożenia cen energii byłoby okazją do odblokowania konkurencji, a to ona pozwala na obniżenie rachunków - stwierdził Hetmański. Jako przykład podał “wpuszczenie“ do Polski czwartego operatora telefonii komórkowej w 2007 r., co w jego opinii spowodowało spadek cen i poprawę jakości usług. - Teraz o naszą jakość usług, o klienta, troszczy się rynek, a nie jakiś urząd - dodał.
Decyzję rządu ekspert rozpatruje wyłącznie w kategoriach politycznych i w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich.
- Ochrona jest konieczna, ale nie tymi środkami. Od wspierania potrzebujących są instytucje pomocy społecznej. Mrożeniem cen nie zachęcimy konsumentów do zmiany profilu ogrzewania domów na bardziej oszczędne - stwierdził.
Zdaniem eksperta polska energetyka wymaga transformacji, a decyzja o dalszym mrożeniu cen odwlecze ten proces o kolejne miesiące.
- Musimy się transformować, przestać dotować kopalnie, zapłacić górnikom za odejście z zawodu i stworzyć im program rekwalifikacji - to będzie nas kosztowało dużo mniej niż transformacja w oparciu o dotacje dla węgla - zaznaczył.
Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparciu niektórych odbiorców w 2023 roku oraz w 2024 roku oraz niektórych innych ustaw, mechanizm ceny maksymalnej za energię elektryczną na dotychczasowym poziomie 500 zł za MWh netto będzie przedłużony do 30 września 2025 r.
Cena maksymalna ma obejmować wyłącznie odbiorców w gospodarstwach domowych. Z uwagi na względną stabilizację na polskich i światowych rynkach energii elektrycznej podmioty z sektora JST, użyteczności publicznej i MŚP znajdują się w bezpieczniejszej sytuacji w porównaniu z odbiorcami w gospodarstwach domowych, dlatego nie będą objęte proponowanym wsparciem - napisano w uzasadnieniu projektu. Ze wsparcia wyłączone zostaną te gospodarstwa domowe, które zdecydowały się na oferty sprzedawców z ceną dynamiczną energii, dostępne od lata 2024 r.
Jak wskazano, bez interwencji ustawowej odbiorcy w gospodarstwach domowych płaciliby 623 zł za MWh - tyle bowiem wynosi średnia cena energii elektrycznej w grupie taryfowej G wynikająca z taryf sprzedawców z urzędu, zatwierdzonych przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki na okres do końca 2025 r. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, sprzedawcy, dostarczający energię eklektyczną po ustalonej ustawowo cenie dostają od państwa rekompensatę w wysokości różnicy ceny taryfowej lub tzw. ceny odniesienia i 500 zł za MWh. Pieniądze na rekompensaty będą pochodzić z funduszu przeciwdziałania COVID-19.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.