Jan Woźniak to chodząca encyklopedia dziejów gliwickiej kopalni Sośnica. Emerytowany inżynier górnik stworzył jedyną w swoim rodzaju izbę tradycji. Jest jej kustoszem i wciela się w rolę przewodnika. Ruszyliśmy więc razem na zwiedzanie tego wyjątkowego miejsca, pełnego górniczych pamiątek.
– Trwające w ciągu minionych 300-360 mln lat ruchy górotwórcze skorupy ziemskiej powodowały, że warstwy skał osadowych, w tym pokłady węgla, były wciskane w dół, wypiętrzane i przecinane uskokami. Dlatego wydobywane dziś pokłady węgla rzadko kiedy są regularnie ułożone i zalegają na głębokości od kilku metrów do kilku kilometrów pod ziemią – rozpoczyna swą opowieść Jan Woźniak.
Na ścianie nad gablotą w pierwszej izbie widnieje mapa przedstawiająca przekrój przez górotwór kopalni Sośnica i nachylone pokłady węgla.
– Na styku pokładu węgla i przyległego pokładu iłowców lub mułowców odbijały się szczątki dawnych roślin karbońskich. Dzięki temu wiemy, jak one wyglądały i jakie były duże. W naszej Izbie Tradycji mamy takie odciski roślin karbońskich, pozyskane z Muzeum Geologii Politechniki Śląskiej – opowiada.
Wśród nich widać nawet gałązkę paproci. Jest jeszcze jeden wyjątkowy eksponat. To sferosyderyt znaleziony w przystropowej warstwie łupków ilastych pod ziemią w kopalni Sośnica. Dowiadujemy się przy okazji, że pierwsze udane wiercenia poszukiwawcze węgla w Gliwicach przeprowadził w 1854 r. Mateusz Schwilimski. Było to około 200 m od ulicy Sikorskiego i późniejszych szybów na Polu Wschód, na drodze dojazdowej do współczesnych kortów tenisowych w Sośnicy, a więc na terenie obszaru górniczego późniejszej kopalni Sośnica.
– Na pierwszy pokład węgla kamiennego natrafiono na głębokości 70,76 m. Inwestor robót wiertniczych Antoni Ehr, nadsztygar kopalni srebra Fryderyk w Tarnowskich Górach, uzyskał w 1857 r. od Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu nadanie pierwszego pola górniczego na terenie Gliwic o nazwie Eustachius – tłumaczy Jan Woźniak.
Co ciekawe, pole górnicze miało powierzchnię niewiele ponad 1 km kw. i według ówczesnego pruskiego prawa górniczego zostało oznaczone w terenie kamieniami granicznymi ustalonego kształtu i opisu. Z zaciekawieniem spoglądamy na taki właśnie kamień.
Innym aktywnym inwestorem górniczym na terenie Sośnicy był książę Hugo zu Hohenlohe-Oehringen ze Sławęcic. Geologiczne wiercenia poszukiwawcze prowadzone z jego polecenia doprowadziły do uzyskania nadania w 1867 r. pola górniczego Oehringen, które obejmowało mniej więcej obszar dzisiejszej parafii św. Jacka.
Z pewnością ten fakt zaciekawi zwiedzających. Oto bowiem polsko-niemiecka granica państwowa przecięła obszar górniczy uruchomionej w 1917 r. kopalni Sosnitza i budowanej kopalni Carl Oswald (obecne Pole Zachód).
– Część pracowników niemieckiej kopalni mieszkała w Polsce, np. w Przyszowicach, i dojeżdżała do pracy na rowerach, korzystając z przejść granicznych i specjalnych przepustek małego ruchu granicznego. Potem zjeżdżali pod ziemię na Polu Wschód w Sośnicy i pod ziemią wracali do Polski, gdzie były najbogatsze pokłady węgla. Taka eksploatacja była legalna, w oparciu o uregulowania prawne, pod warunkiem, że kopalnia miała wszystkie szyby po tej samej stronie granicy. Po pracy odbywali drogę powrotną w przeciwnym kierunku, wracając do domu rodzinnego. A zatem w ciągu doby przekraczali granicę polsko-niemiecką czterokrotnie, dwa razy na powierzchni i dwa razy pod ziemią! Przy czym mieszkańcy Górnego Śląska posługiwali się dwujęzycznymi przepustkami granicznymi, umożliwiającymi legalne przekraczanie granicy – opowiada Jan Woźniak.
W Izbie Tradycji kopalni Sośnica podziwiać można również lampy górnicze, w tym karbidowe różnych typów, lampy elektryczne akumulatorowe, tzw. bomby, będące na wyposażeniu górników z lat 50. XX w., lampy elektryczne akumulatorowe zwane urzędniczymi, będące ponad pół wieku temu na wyposażeniu dozoru górniczego, lampy akumulatorowe przodkowe używane do doświetlania miejsca pracy, a także benzynowe wskaźnikowe, znane pod potoczną nazwą: górnicza lampa bezpieczeństwa. Używano ich jeszcze w latach 80. zeszłego stulecia do sprawdzania składu powietrza, głównie poziomu zawartości tlenu.
Spora część eksponatów, zwłaszcza w postaci dokumentów i zdjęć, poświęcona jest funkcjonowaniu kopalni w okresie międzywojnia, a następnie okupacji hitlerowskiej.
– W czasie działań wojennych w Zabrzu uszkodzona została elektrownia i energią elektryczną nie były zasilane wentylatory głównego przewietrzania i pompy głównego odwadniania kopalni. Dolne pokłady zalewane były gromadzącą się wodą i rozwijały się podziemne pożary w nieprzewietrzanych wyrobiskach. Aby kopalnię ratować przed zagładą (również swoje miejsca pracy), zawiązała się grupa miejscowych górników, którzy pod kierownictwem inż. Henryka Bodory, nadsztygara R. Smolki i sztygara szybowego Fryderyka Dłubacza przystąpili do działania już 1 lutego. Zachowały się nazwiska niektórych z tych kilkudziesięciu górników: Tunk, Wawrzynek, Mołata, Dworaczek, Marks, Kwiatoń, Cyroń. Za wstawiennictwem sośnickiego proboszcza ks. Jonienca uzyskali zgodę wojskowego komendanta Sośnicy na wstęp na kopalnię i podjęcie działań. Było to również w interesie Sowietów, bo węgiel potrzebny był dla wspomożenia ich wysiłku wojennego. Górnicy zostali zarazem wykluczeni z organizowanych transportów do obozów internowania na Wschodzie – wyjaśnia kustosz.
Na ścianach korytarza, w sąsiedztwie powyższego obrazu, zawieszonych jest kilka obrazów malowanych na szkle, przedstawiających scenki rodzajowe z Górnego Śląska, świętujących górników i różne zwyczaje. Autorką tych obrazów jest pani Maria Jaworska – emerytowana przedszkolanka.
Są też hełmy i telefony bakelitowe tarczowe z lat 50. i 60. XX w. Wśród licznych fotografii wzrok przykuwają dwie. Pierwsza z wpisem prezydenta Polski Lecha Wałęsy, druga wykonana podczas wizyty górników kopalni Sośnica w Watykanie u papieża Jana Pawła II.
I wreszcie centralne miejsce Izby Tradycji. Jest nią ekspozycja poświęcona głównie Polu Wschód kopalni Sośnica, najstarszej historycznie, uruchomionej 16 października 1917 r. części zakładu górniczego. Centralną część pomieszczenia zajmuje diorama wykonana w skali 1:100, prezentująca widok Pola Wschód kopalni Sośnica według stanu z 1945 r.
– Ponieważ jest to zarazem kompletny model kopalni węgla kamiennego, to ze względu na trójwymiarowość jest atrakcyjnym nośnikiem treści edukacyjnych – zauważa Jan Woźniak.
Makieta robi spore wrażenie. Prawie wszystkie ustawione na niej obiekty są podświetlane. Z prawej strony makiety ulokowana została tablica sygnalizacyjna i odwzorowane jest stanowisko sygnalisty z nadszybia szybu.
– Stan aktualny pokazuje klatkę szybową stojącą za wrotami szybowymi na nadszybiu. Wszystkie wykorzystane elementy są autentyczne i kiedyś pracowały na czynnych szybach – wyjaśnia dalej twórca tego niezwykłego miejsca.
Jan Woźniak włożył w przygotowanie ekspozycji wiele serca i osobistego zaangażowania, a także własnej wiedzy o górnictwie i jego historii. Dziś izba gotowa jest już na przyjęcie zwiedzających. Po uprzednim umówieniu można zobaczyć zgromadzone w niej eksponaty we wtorki po południu, w środy i czwartki od rana do godziny 15.00 oraz w każdą drugą sobotę miesiąca.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.