Spółka GreenX Metals, dawniej Prairie Mining Ltd., wygrała postępowanie arbitrażowe przeciwko Polsce w sprawie niezrealizowanego projektu budowy kopalni węgla kamiennego Jan Karski. Skarb Państwa będzie musiał zapłacić 1,3 mld zł odszkodowania na rzecz firmy. O wielkim skandalu mówi były wicepremier Janusz Steinhoff. Prokuratoria Generalna tłumaczy, że mogło być gorzej.
Australijski podmiot zainteresowany był inwestycjami w kopalniach Jan Karski na Lubelszczyźnie oraz Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Projekt kopalni Jan Karski był zlokalizowany w sąsiedztwie kopalni węgla kamiennego Bogdanka. W 2016 r. Australijczycy podpisali umowę na finansowanie i budowę kopalni. Planowali utworzenie 2 tys. miejsc pracy bezpośrednio, a pośrednio ok. 10 tys. w całym regionie. Jednak Bogdanka złożyła skargę na decyzję ministra środowiska, wedle której koncesja na budowę nowej kopalni nie została wcześniej przyznana polskiemu inwestorowi.
Powstał spór o uzyskanie koncesji na złożu Lublin. Dwa lata później spółka Prairie Mining pozwała resort środowiska w związku z nieprzedłużeniem wyłącznego prawa do ubiegania się o koncesję wydobywczą na terenie planowanej kopalni Jan Karski. Sąd zakazał udzielania koncesji innemu podmiotowi do czasu zakończenia postępowania, a w 2019 r. sąd apelacyjny cofnął zabezpieczenie roszczenia, otwierając możliwość o staranie się o koncesję na złoże innym firmom, w tym Bogdance.
Co się zaś tyczy kopalni Dębieńsko, to w październiku 2016 r. australijska spółka Prairie Mining Ltd. przejęła hucznie projekt w Czerwionce-Leszczynach po koncernie NWR znanego biznesmena Zdenka Bakali. Czesi, reprezentowani przez spółkę NWR Karbonia, mieli ambitne plany. Do złoża po byłej kopalni Dębieńsko zamierzali dostać się upadową. Zanim jednak zabrali się za jej drążenie, postawili okazały budynek cechowni. Przez kolejne lata urzędowali tam często zmieniający się prezesi. Ostatni przybył aż z RPA. Wszyscy obiecywali rychłe rozpoczęcie eksploatacji, bo tona węgla koksującego przekraczała właśnie 200 USD. Lecz na hucznych zapowiedziach się skończyło. Gdy Bakala poczuł gęstniejącą wokół węgla nieprzyjazną atmosferę podsycaną przez Brukselę, szybko postanowił projekt sprzedać. Tym bardziej, że zaczął mu się sypać grunt pod nogami na rodzimym poletku w OKD.
Nie mógł lepiej trafić, bo zgłosili się właśnie Australijczycy. W ziemi czekało na nich 250 mln t surowca na 50 lat fedrowania. W planach mieli stać się strategicznym dostawcą węgla koksującego dla europejskiej branży metalurgicznej. Zawnioskowali więc do Ministerstwa Środowiska o wydłużenie terminu wydobycia pierwszych ton węgla z kopalni Dębieńsko. Spółka domagała się odroczenia terminu udzielonego jeszcze czeskiej NWR Karbonia z 2018 r. do 2025 r. Na to nie było jednak zgody resortu środowiska. Zaczęły się kłopoty. Prairie Mining nadal negocjowała swoje plany z Jastrzębską Spółką Węglową, która rozważała odkupienie koncesji na kopalnię Dębieńsko i Jan Karski na Lubelszczyźnie. W przypadku kopalni Dębieńsko chodziło o koncesję na wydobycie kupioną od czeskiego biznesmena. W przypadku Jana Karskiego o koncesję poszukiwawczą.
Rychło jednak te negocjacje zerwano. Powodem miał być brak dalszego zainteresowania po stronie JSW potencjalną współpracą i ograniczenie działalności inwestycyjnej przez JSW związane z pandemią koronawirusa, jak również negatywna zmiana warunków rynkowych. W tej sytuacji Australijczycy, którzy właśnie zmienili barwy na GreenX Metals, rozpoczęli batalię z Polską przed Trybunałem Arbitrażowym w Hadze, argumentując, że rząd w Warszawie zablokował spółce m.in. możliwość prowadzenia działalności i naruszył tym samym zobowiązania wynikające z traktatów. Podstawą pozwu był BIT, czyli dwustronne umowy o wzajemnej ochronie inwestycji.
Po trzech latach procesu Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy przyznał Australijczykom odszkodowanie w kwocie ok. 252 mln funtów (490 mln dol. australijskich/1,3 mld zł). Trybunał jednogłośnie uznał, że Rzeczpospolita Polska naruszyła swoje zobowiązania wynikające z traktatów w odniesieniu do projektu Jan Karski, co uprawnia GreenX do odszkodowania. W odniesieniu do projektu Dębieńsko roszczenia na podstawie traktatów nie uwzględniono. Tym samym Trybunał uznał za niezasadne roszczenia na kwotę ok. 4,9 mld zł.
– Z uwagi na wynik postępowania Trybunał obciążył strony kosztami postępowania w równych częściach – napisał mec. Bartosz Swatek.
Zdaniem Janusza Steinhoffa, byłego wicepremiera i ministra gospodarki, cała ta sprawa to jeden wielki skandal.
– Oczywiście skandalem nie jest postanowienie wydane przez Trybunał, ale postawa polskich władz. Nie buduje to niestety dobrej opinii wśród inwestorów, wręcz przeciwnie, to jest wielka porażka. Jest to dowód na to, że administracja państwowa zapomniała o uwarunkowaniach międzynarodowych, zapomniała o porozumieniach z Australią na temat pobierania i wzajemnej ochrony inwestycji. Zapomniała również o innych przepisach prawa międzynarodowego. Porażka przed arbitrażem międzynarodowym buduje fatalny obraz naszego kraju. Mam nadzieję, że osoby, które podejmowały te decyzje, sprzeczne z obowiązującymi regułami, poniosą w tej materii konsekwencje, ponieważ suma, którą przychodzi nam zapłacić, jest wyjątkowo duża. To jest klasyczny przykład braku profesjonalizmu, błędnej polityki administracji państwowej – podsumował Janusz Steinhoff.
Postępowania arbitrażowe były jednoinstancyjne, natomiast – jak poinformowała Prokuratoria Generalna – istnieje możliwość złożenia skarg o uchylenie wyroków do sądów powszechnych odpowiednio w Londynie i Singapurze.
– Decyzje co do dalszego trybu postępowania zostaną podjęte po przeprowadzeniu analizy orzeczeń – napisał mec. Bartosz Swatek.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.