- Luka w finansowaniu transformacji energetycznej w Polsce może wynieść do 2050 r. 100 mld zł, więc konieczna jest mobilizacja; PFR chce oferować mniej standardowe instrumenty finansowe - mówił w środę w Katowicach szef Funduszu Piotr Matczuk.
Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju uczestniczył w sesji dot. zrównoważonych instrumentów finansowych w ramach konferencji PRECOP w Katowicach, która ma przygotowywać rekomendacje - ze szczególnym uwzględnieniem sektora prywatnego - na listopadowy szczyt klimatyczny COP29 w Baku w Azerbejdżanie
Szef PFR przypomniał m.in., że choć oszacowań kosztów transformacji energetycznej w Polsce jest sporo, jedno z nich przewiduje lukę finansowania po odliczeniu finansowania dostępnego publicznie na poziomie 100 mld euro w perspektywie 2050 r., przy czym sektor bankowy jest w stanie wypełnić z niej ok. 20-30 proc.
- To pokazuje nam trochę skalę potrzeb. Co my możemy zrobić? PFR z natury swojego statutu jako instytucja rozwoju musi być dodatkowy, czyli musi dokładać, żeby się finansowanie spięło tam, gdzie ono się normalnie nie spina z różnych względów. Ale jak mamy potrzebę finansowania rzędu 1-2 mld zł, możemy mówić o dodatkowości. Jak mamy potrzebę finansowania rzędu 100 mld zł, musimy mówić o mobilizacji - ocenił.
- My w tej mobilizacji rolę dla siebie widzimy. Chcemy się odnajdywać w grupie instrumentów finansowych, które są trochę mniej standardowe, niż finansowanie bankowe, wymagają trochę więcej uwagi i skupienia na kliencie, na jego potrzebach. Tu jest cała paleta rozwiązań rynku kapitałowego, mogą to być czy to emisje prywatne czy publiczne, rozwiązania kredytowe, obligacje- zasygnalizował Matczuk.
- Natomiast widzimy potrzebę, żeby ten rynek rozwijać i wspierać, bo w naszej ocenie ten rynek ma jeszcze sporo do nadrobienia. W ostatnich latach ta sytuacja się poprawiła, ale Polska dość późno wystartowała z tym zakresem instrumentów adresujących problemy zielonej transformacji - ocenił szef PFR.
Wskazał, że PFR zaangażował się w różnego rodzaju strukturyzowane instrumenty tego typu - dotąd na ok. 2 mld zł. Są w tym np. zielone obligacje, jak i sustainability-linked bonds (obligacje związane ze zrównoważonym rozwojem - PAP).
- Staramy się odpowiadać rynkowi, jakie są kierunki, gdzie finansowania można szukać - zadeklarował.
Ocenił jednak, że polski rynek zaczyna zdradzać sygnały, że idzie w dobrym kierunku. Odwołał się przy tym do wskaźnika Green Complexity Index (GCI) - mierzącego zieloną konkurencyjność krajów na podstawie liczby i złożoności zielonych produktów. Polska jest już na świecie na 11. miejscu, jeśli chodzi o green complexit - to są łańcuchy wartości, które są kluczowo istotne dla zielonej transformacji: wodór, elektromobilność, łańcuchy wartości w klasycznej energetyce odnawialnej - wyjaśniał prezes PFR.
- Jesteśmy tak oceniani, że obecna pozycja to jedenasta, ale pod kątem potencjału jesteśmy na siódmej. To znaczy widać, że Polska ten skok będzie robiła. To będzie wymagało sporego zaangażowania z naszej strony, ale są spore szanse na sukces i myślę, że mogę powiedzieć, że jak inne instytucje mamy duży apetyt, żeby ten sukces wspierać - stwierdził Piotr Matczuk.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.