Ostatnie nagłówki na temat amerykańskiej morskiej energetyki wiatrowej są ponure: duże inwestycje opóźnione lub zaniechane; miliardy dolarów strat; pomieszane łańcuchy dostaw; oraz potencjalny powrót do Białego Domu zdeklarowanego przeciwnika wiatru - informuje agencja Bloomberg.
- Nadszedł czas na szybkie działania w sprawie projektów wiatrowych - stwierdziła Doreen Harris, szefowa organu ds. rozwoju energetyki stanu Nowy Jork, cytowana przez Bloomberg.
Dziennikarze informują, że wysiłki rządu podejmowane przez ostatnie kilka lat wreszcie przynoszą owoce.
- Zachęty finansowe i lepsza koordynacja między stanami i agencjami federalnymi wskazują na obiecujący harmonogram działań, w tym plany ponownego składania ofert na projekty wcześniej postrzegane jako nieopłacalne - czytamy.
Agencja wylicza, że niedawno uruchomiono dwie inwestycje na skalę użyteczności publicznej: Vineyard Wind w pobliżu Massachusetts i South Fork Wind u wybrzeży Nowego Jorku kilka miesięcy temu zaczęły przesyłać energię elektryczną na ląd.
Zdaniem portalu trudno jest rozpocząć inwestycje w branży od zera, a gwałtowny wzrost kosztów materiałów i finansowania prawdopodobnie sprawił, że cel prezydenta Joe Bidena na rok 2030 wynoszący 30 gigawatów jest obecnie poza zasięgiem. Prawdopodobnie cel zostanie osiągnięty w 2033 r., czyli z trzyletnim opóźnieniem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.