Jednym z największych zagrożeń dla dostaw gazu ziemnego do Europy przyszłej zimy jest to, czy będzie on nadal płynął przez Ukrainę - informuje agencja Bloomberg News.
- Z końcem 2024 roku wygasa pięcioletnie porozumienie regulujące tranzyt rosyjskiego gazu przez sąsiada. Chociaż wojna między obydwoma narodami sprawiła, że porozumienie dyplomatyczne w sprawie jego odnowienia stało się poza zasięgiem, istniały pewne nadzieje, że możliwe będą porozumienia handlowe - przypomina Priscila Azevedo Rocha, Bloomberg News.
Dodaje, że oczekiwania te spotkały się z poważnym ciosem na konferencji Flame w Amsterdamie na początku tego tygodnia, kiedy dyrektor ukraińskiego operatora systemu przesyłowego wykluczył, że handlowcy będą mogli negocjować dostawy z Rosji do granicy. Powiedział, że nie będzie aukcji mocy.
- Dostawy przez Ukrainę nie są ogromne – co roku przez ten kraj przepływa jedynie około 15 mld m sześc. rosyjskiego gazu, po tym jak Moskwa ograniczyła większość dostaw w 2022 r. Wystarczy to, aby zasilić Holandię podczas sześciu najzimniejszych miesięcy w roku.
Agencja podkreśla, że przypadek Ukrainy pokazuje, jak prawie dwa lata po kryzysie handlowcy w dalszym ciągu wykazują wysoką czujność w oczekiwaniu na pojawienie się nowych projektów dotyczących skroplonego gazu ziemnego w USA i Katarze. Ten niepokój jest widoczny zarówno na rynkach kontraktów terminowych, jak i opcji, gdzie ekstremalna zmienność cen stała się normą.
- LNG może złagodzić obawy w takich miejscach jak Niemcy, Holandia, a nawet Wielka Brytania, gdzie inwestycje w nowe terminale zapewniają większy dostęp do globalnej puli. Jednak w przypadku pozbawionej dostępu do morza Austrii i Słowacji, które nadal pozyskują większość paliwa tradycyjną trasą z Rosji przez Ukrainę, kryzys energetyczny – i związana z nim presja inflacyjna – może jeszcze się nie zakończyć - pisze Priscila Azevedo Rocha, Bloomberg News.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.