Kolejne spadki cen uprawnień do emisji. Rok temu uprawnienie do emisji na tonę dwutlenku węgla kosztowało ponad 100 euro. Dziś kosztuje jedynie 55,50 euro. Nie chodzi tylko o pogorszenie koniunktury gospodarczej, ale także o to, że Unia Europejska od razu wypuściła dużą liczbę uprawnień, aby zapełnić zielone fundusze i chyba nie był to najlepszy pomysł – zwracają uwagę ekonomiści.
Według niektórych prognoz cena pozwoleń powinna spaść do 35 euro. Jeśli tak się stanie, to ich cena wróci niemal do poziomu pierwotnie zakładanego przez Komisję Europejską. To oznaczałoby, że unijne fundusze klimatyczne nie zostaną wykorzystane w taki sposób, w jaki chciano by w Brukseli. Uprawnienia do emisji są bowiem jednym z głównych motorów finansowania całej zielonej przebudowy.
Duże firmy, które jeszcze nie wycofały produkcji z terenu Unii mogą odłożyć swoje plany wyjścia. Ci, którzy wyjechać nie mogą, czyli takie przedsiębiorstwa jak ciepłownie i elektrownie, odetchną. Podobnie jak mieszkańcy krajów unijnych. Wszyscy potrzebują przecież najtańszej energii elektrycznej. Niezależnie od tego, czy jest to piec, czy duża maszyna w fabryce.
Jednocześnie jednak na czołach przywódców zielonej transformacji pojawiają się zmarszczki. Bo zabraknie im pieniędzy na sfinansowanie planów. Dobitnie całą tę sytuację pointuje czeski portal górniczy iUhli wskazując, że oto „powoli zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego, które mogą zmienić rozkład sił w stronę tego, czego ludzie potrzebują. Czyli tego, czego nie chcą jej obecni decydenci".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.