Kopalnia to głównie męski świat. Są jednak za bramą zakładu górniczego takie miejsca, gdzie znajdziemy płeć piękną. Jednym z nich jest zakład przeróbczy. To właśnie pracującym w nim kobietom swój filmowy debiut poświęciła Aneta Nowicka – reżyserka pochodząca z Jastrzębia-Zdroju. Produkcja pt. „Córy węgla” miała już swój pokaz przedpremierowy w grudniu ub.r., a teraz jest szykowana do pokazów na festiwalach. Film ma także trafić na platformy streamingowe oraz do telewizji publicznej.
Korzenie projektu sięgają 2016 r. Wtedy właśnie pojawił się pomysł na pokazanie kobiet, które w zakładzie przeróbczym wykonują prace fizyczne.
– Poszukiwałam czegoś ciekawego, nieszablonowego i tak natrafiłam na artykuł o kobietach pracujących w kopalni. Wcześniej o tym nie wiedziałam i przekonałam się, że wiele osób nie ma świadomości, że ktoś wykonuje taką pracę. Ludzie samo wydobycie węgla postrzegają w uproszczony sposób – górnicy kopią węgiel i jest on wywożony na powierzchnię. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana i proces ten jest złożony. Co ciekawe, panie, które spotkałam w czasie realizacji, żartowały, że często nawet górnicy nie wiedzą, że kobiety pracują fizycznie w kopalni – opowiada reżyserka.
Zdjęcia w pierwszym etapie powstawały w ruchu Zofiówka. Potem jednak ekipa przeniosła się do Pniówka i tam nakręcono w zasadzie wszystkie ujęcia. Realizacja filmu w kopalni była dla filmowców dużym wyzwaniem. Wszechobecny pył, wilgoć, drgania nie służą sprzętowi. Wrażenie też robił hałas panujący w zakładzie przeróbczym.
Film opowiada o dwudziestoparoletniej Oliwii, która podąża za matką do jednego z najcięższych oddziałów w kopalni, czyli sortowni. Narracja w filmie jest prowadzona w oparciu o pory roku. Naszą bohaterkę poznajemy wiosną, kiedy po raz pierwszy przekracza bramę kopalni. Jej przewodnikiem po zakładzie przeróbczym jest mama – Danuta. Matka bierze córkę pod skrzydła i wprowadza ją w ten trudny fach. Podkreśla, że praca na przeróbce - choć często niedoceniana - jest odpowiedzialna i że popełniony błąd może doprowadzić do zatrzymania wydobycia. Widać, że dziewczyna jest przerażona. Matka dodaje jej otuchy, mówiąc: - Do każdej roboty się przyzwyczaisz, ale tutaj jest inaczej. Od innych Oliwia słyszy: - Jak się narobisz, to się nauczysz.
Oliwia ma siostry, które intryguje praca w zakładzie górniczym. Pytają ją, czy będzie wierna kopalni. W czasie tych rozmów widać, że każda z nich zastanawia się, co będzie robić w przyszłości, jak ułoży się ich życie zawodowe. Mama Danuta mówi im, że sama myślała kiedyś o innej pracy, ale postawiła na górnictwo. Choć to ciężka praca, to jej zdaniem kopalnia daje stabilizację i pewność zarobków. W filmie pojawiają się także pytania o przyszłość górnictwa i tego, ile jeszcze na Śląsku będzie się fedrować.
W oczy rzuca się zestawienie młodej dziewczyny wraz z potężnymi maszynami i specyficznym środowiskiem sortowni, gdzie mamy do czynienia z hałasem i brudem. Gładko i dokładnie związane w kucyk włosy, makijaż i czerwone paznokcie w kontrze do zabrudzonych taśm, metalowych pomostów i jadącego z dołu węgla, który trzeba przesortować. Symboliczne są także te sceny, gdy Oliwia wygląda przez okno sortowni, aby „zażyć” trochę światła.
Film jest wyjątkowy pod względem zdjęć oraz muzyki. Za te pierwsze odpowiadał Tomasz Woźniczka. Dzięki niemu możemy obejrzeć różne części kopalni w różnych porach dnia. Ekipa wybrała się nawet pod ziemię, aby pokazać, jak wygląda proces wydobycia węgla. Uwagę zwraca muzyka Vivaldiego w interpretacji współczesnego kompozytora Maxa Richtera. To oczywiste nawiązanie do słynnych „Czterech pór roku”.
Uwagę przykuwa tytuł filmu, czyli „Córy węgla”. Aneta Nowicka wspomina rozmowę z jedną z bohaterek, która powiedziała, że kopalnia jest jak matka. – To pokazuje, że węgiel ma znaczenie symboliczne. On w życiu naszych bohaterek był, jest i będzie pomimo tego, że mówi się o zamykaniu kopalń. Poza tym ten tytuł również nawiązuje do rodziny państwa Małków i tej decyzji, że córka idzie w ślady mamy – wyjaśnia Aneta Nowicka.
Reżyserka przyznaje, że dla niej i ekipy, która realizowała projekt, filmowanie w kopalni było dużym przeżyciem. – Od samego początku do pracy tych ludzi podchodziliśmy z ogromnym szacunkiem. Ta praca budzi w naszych bohaterkach bardzo różne emocje. O przeróbce mówi się, że jest to królestwo kobiet, ale niestety często to zapomniana część kopalni, której poświęca się mało uwagi. Kobiety są jakby w niszy. Nie mają bowiem takiego etosu jak górnicy. Mam nadzieję, że ten film pokaże, jak wiele trudu kosztuje je codzienna praca w tych ciężkich warunkach – podsumowuje reżyserka.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.