Pasjonaci kultury śląskiej ze Stowarzyszenia Wrazidlok nie przestają zaskakiwać! Po spektakularnych akcjach, które przyciągnęły tysiące osób, zrealizowali wyjątkowy film animowany pt. „Woniadełko – opowieść śląska”. To poruszająca historia dwóch braci z Piekar Śląskich, opowiedziana na tle barwnych wspomnień i codzienności regionu, który ożywa na ekranie.
Wrazidloki są wśród nas i pilnują śląskich tradycji. Czasami zaskakują pomysłami. Dopiero co zakończyli prace nad filmem zatytułowanym „Woniadełko – opowieść śląska”. Ta wyjątkowa animacja, wykorzystująca tła śląskiej codzienności, opowiada historię dwóch braci od czasów szkolnych po dorosłość. Jeden z nich zdecydował się na pracę w piekarskiej kopalni. Jak potoczyły się ich losy? Warto się o tym przekonać osobiście, oglądając ten niezwykły obraz.
Stowarzyszenie Wrazidlok tworzy grupa kilkunastu pasjonatów Górnego Śląska. Za cel obrali sobie pokazywanie regionu nieoczywistego, nieznanego i często niedostępnego na co dzień. Wrazidloków znamy już ze spektakularnych akcji oprowadzania po zabytkach Śląska, kopalniach, pałacach i kościołach. Rajza po zabrzańskim Admiralspalast zgromadziła ponad osiemset osób. W ciągu dwóch sobót Elektrociepłownię Zabrze zwiedziło dziewięćset osób. Pokaz „światło-dźwięk” zgromadził na kalwaryjskim wzgórzu w Piekarach Śląskich kilkanaście tysięcy widzów. Pasjonaci Śląska ze Stowarzyszenia Wrazidlok opowiadają historię Świerklańca w każdą sobotę i niedzielę. W trakcie spotkań nie brakuje działań budujących kulturę śląską w postaci konkursów na śląską kolędę i poezję o Śląsku i po śląsku. W tym roku Wrazidloki odwiedziły, realizując różnego rodzaju działania: Pyskowice, Łubie, Bytom, wielokrotnie Gliwice, podobnie Zabrze, Racibórz, Wodzisław, Mikołów, Orzegów, Piekary Śląskie i Bytom.
Kaskada wspomnień
Założyciel Stowarzyszenia, dr Łukasz Zimnoch wyjaśnia, skąd wzięła się dźwięcznie brzmiąca i poniekąd tajemnicza nazwa stowarzyszenia – „Wrazidlok”.
– To śląskie słowo oznaczające istotę ciekawą, może nawet wścibską, wściubiającą nos, szukającą odpowiedzi na nieoczywiste pytania. Wrazidloki, jak i ich publiczność, lubią wiedzieć więcej, sięgają głębiej i odkrywają bogactwo Śląska – tłumaczy.
Zaledwie miesiąc temu zakończyły się prace nad kolejnym przedsięwzięciem Wrazidloków, filmem zatytułowanym „Woniadełko – opowieść śląska”.
– Woniadełko jest impulsem, przedmiotem, zapachem i dźwiękiem, które do głębi poruszają ludzką wyobraźnię, powodując kaskadę wspomnień – dodaje Łukasz Zimnoch.
Film stanowi animację wykorzystującą tła śląskiej codzienności. Opowiada historię dwóch braci, Piotra i Ryszarda, od czasów szkolnych po dorosłość. Jeden z nich zdecydował się na pracę w piekarskiej kopalni.
Przechodzą oni zmienne koleje losu. Historia zaczyna się, kiedy są jeszcze w podstawówce. Jeden z nich decyduje się pójść do szkoły przysposobienia zawodowego przed ukończeniem edukacji na poziomie podstawowym. Złe towarzystwo powoduje, że młody górnik popada w tarapaty. Bojąc się więzienia, ucieka ze Śląska do rodziny w Niemczech. Wraca do kraju już po przełomowym 1989 r. Okres ten to czas biznesowej prosperity, ale kłopoty życiowe przysłaniają uroki życia w dostatku.
Czasy po II wojnie światowej były dla Śląska i Ślązaków trudne, co zresztą przedstawia film. Region jest wstrząsany falami migracji i emigracji. Rodziny autochtonów i przyjezdnych to starcie różnych tradycji, doświadczeń, ambicji, to konfrontacja różnych postaw życiowych. Szczególnej uwagi warta jest też sama technika realizacji obrazu. W filmie można podziwiać ożywione zdjęcia Bytomia i Piekar Śląskich sprzed prawie stu lat. Kopalnie, familoki, fotografie ślubne, ludzie zgromadzeni przed familokiem i górnicy wracający z szychty – wszystko to dla widza odżywa na nowo.
Tłem do filmu jest muzyka skomponowana przez Klaudiusza Janię, wykładowcę katowickiej Akademii Muzycznej. Z kolei teksty do partii chóru wyszły spod pióra Bronisława Wątroby, nestora śląskich poetów rodem z Rudy Śląskiej.
Pozytywne emocje
– Propozycja napisania tekstu chóralnego do scenariusza Łukasza Zimnocha była dla mnie pewnym zaskoczeniem. Sam bym na coś takiego chyba nigdy nie wpadł. Przeczytałem jednak ten scenariusz i postanowiłem spróbować, świadom zarazem tego, że tekst może nie być zaakceptowany. Zadanie potraktowałem jako osobistą parafrazę, w moim odczuciu przystającą wprost do tekstu autora. Sam tekst jest mi bliski z uwagi na to, że mam krewnych w Niemczech. Wielu moich dawnych kolegów i znajomych tam wyjechało. Z racji tego, że jestem emerytem górniczym, poczułem się jakby trochę naocznym świadkiem tego wszystkiego, a nie tylko czytelnikiem tekstu lub widzem – opowiada o swej pracy przy tworzeniu filmu Bronisław Wątroba, który od ponad dwudziestu już lat para się śląską rymowanką i fraszką.
– Można powiedzieć, że mój dorobek został zauważony przez Wrazidloków, czego efektem było zaproszenie mnie jakiś czas temu do Świerklańca na spotkanie, na którym moje publikacje mogłem zaprezentować i podyskutować nieco o tego rodzaju twórczości w języku śląskim. W kolejnym roku zaproponowano mi współpracę przy powstawaniu publikacji „Ślōnski kołocz”. Zebrane przez Tomasza Wronę przepisy sparafrazowałem po części śląskim językiem wiązanym – wspomina dalej swą współpracę ze Stowarzyszeniem.
Całość filmu od pomysłu po realizację ma śląskie korzenie. Aktorzy użyczający głosu postaciom z filmu to członkowie Stowarzyszenia Wrazidlok: Grzegorz Czempik, Jakub Groń i Małgorzata Niesyto-Szmigiel, która przyjęła na siebie również rolę narratorki.
– Film wywołał we mnie wiele pozytywnych emocji, przede wszystkim radość i zadowolenie. Pozytywne wrażenie wywarła również sama animacja oraz śpiew chóru. Połączenie muzyki i obrazu przywołało wspomnienia z dzieciństwa. W mojej wyobraźni wróciły najpiękniejsze obrazy z przeszłości. Przypomniała mi się babcia oraz zapach gotowanych potraw unoszący się w kuchni. W najbliższym otoczeniu było wiele podobnych historii, które znam z jej opowiadań. To miło, że mogłam wziąć udział w tym przedsięwzięciu – powiedziała nam Małgorzata Niesyto-Szmigiel.
Partie wokalne świetnie zaprezentował chór Halka z Kozłowej Góry, dzielnicy Piekar Śląskich, pod batutą Niny Guzy. A wszystko to w jednolity i spójny obraz połączył Przemysław Rozmus z Tychów.
Stowarzyszenie Wrazidlok zrealizowało film z funduszy własnych we współpracy z gminą Świerklaniec.
Premierowy pokaz „Woniadełka” odbył się 26 lipca br. na placu przed Elektrociepłownią Zabrze. Obraz będzie można oglądać w trakcie spotkań, które członkowie Stowarzyszenia Wrazidlok organizują w każdą sobotę w Pałacu Kawalera w Świerklańcu.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.