Propozycja Komisji Europejskiej dotycząca ograniczenia emisji o 90 proc. do 2040 r. jest zdaniem przedstawicieli energochłonnych sektorów czeskiego przemysłu nieosiągalna i zmniejszy konkurencyjność czeskich firm na rynku światowym.
Według nich propozycja opiera się na nierealistycznych założeniach i pomija fakt, że UE nie posiada jeszcze warunków niezbędnych do inwestycji w zieloną transformację przemysłu w poszczególnych krajach. Jesienią ubiegłego roku część przedstawicieli przemysłu i przedsiębiorców zwracała uwagę, że na konkurencyjność negatywnie wpłynie wzrost regulowanego składnika cen energii.
Dla Republiki Czeskiej, jako kraju o wysokim udziale przemysłu w PKB, zdaniem przedstawicieli firm, skutki będą szczególnie negatywne i dotkną m.in. produkcję stali, wapna, szkła, ceramiki, papieru, cementu, cegły i przemysł chemiczny.
- Czeskie firmy przygotowują szereg projektów mających na celu redukcję emisji. Jednak propozycja Komisji Europejskiej oznacza de facto dekarbonizację przemysłu dziesięć lat wcześniej, niż pierwotnie planowano, w sytuacji, gdy w wielu sektorach nie istnieje jeszcze bezemisyjna technologia produkcji – powiedział Roman Blažíček, dyrektor generalny firmy Lasselsberger, producent płytek i kostki brukowej.
Zgodnie z propozycją Komisji UE powinna postawić sobie za cel redukcję emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. do 2040 r. w porównaniu z 1990 r. Redukcja emisji o 90 proc. powinna być celem ogólnoeuropejskim, przy czym poszczególne kraje mogą różnić się wartościami. Według wcześniejszych informacji podanej przez Czeską Agencję Prasową, podejście Czech do celu jest raczej bardziej realistyczne, a przedstawiciele Czech w debatach mówili o 75-80 proc. Cele muszą być „realistyczne, wykonalne i należy wziąć pod uwagę skutki społeczno-gospodarcze” – podkreślają czescy przedsiębiorcy. Propozycję legislacyjną dotyczącą tych celów powinna przygotować kolejna Komisja Europejska, która zostanie powołana po czerwcowych wyborach europejskich.
- Propozycja pojawia się w najbardziej nieodpowiednim momencie, gdy produkcja przemysłowa w Niemczech znajduje się w stagnacji. Gdyby propozycja została przyjęta, stracilibyśmy dziesięć lat czasu, który powinniśmy mieć na dekarbonizację, zgodnie z niedawno obowiązującymi planami – powiedział Ivan Souček, dyrektor Stowarzyszenia Przemysłu Chemicznego.
Oprócz redukcji emisji w czeskim i europejskim przemyśle, zdaniem przedstawicieli firmy, rynkowi szkodzą drogie pozwolenia na energię i emisję, gospodarka w recesji, brak skutecznej polityki przemysłowej, niewystarczająca infrastruktura dekarbonizacyjna, ograniczona dostępność niskoemisyjnych technologii i dużej biurokracji.
Zgodnie z listopadową decyzją Urzędu Regulacji Energetyki w tym roku regulowana część energii elektrycznej na poziomie wysokiego napięcia miała wzrosnąć rok do roku o 105,5 proc., a bardzo wysokiego napięcia o 190,9 proc. Hutnicy, hutnicy szkła, przedsiębiorcy z branży budowlanej i inni sprzeciwili się tej propozycji i zwrócili się o wsparcie finansowe ze strony państwa. Podobnie jak propozycja KE dotycząca redukcji emisji, argumentowali spadek konkurencyjności czeskich firm. W odpowiedzi państwo przeznaczyło wsparcie finansowe o wartości 3,5 miliarda koron dla przedsiębiorstw energochłonnych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.