Rozmowa z prof. JERZYM BUZKIEM, posłem do Parlamentu Europejskiego
Bruksela zaprezentowała swoje propozycje w zakresie celu klimatycznego do 2040 r. Unia Europejska chce obniżyć emisję gazów cieplarnianych netto aż o 90 proc. Polska ustami ministerialnych urzędników nie zgadza się na nowe propozycje Komisji Europejskiej związane z podniesieniem celów klimatycznych do 2040 r. Zdaniem rządu nowe cele są trudne do spełnienia, zarówno w kontekście gospodarczym, jak i społecznym. Chętnie poznamy pańską opinię na ten temat.
Pamiętajmy przede wszystkim, że to nie jest akt prawny i dlatego – wbrew temu, co można czasem usłyszeć w naszej debacie publicznej – nie ma dziś żadnego obowiązku wdrażania jakichkolwiek zawartych w tym komunikacie zapisów. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej, mija się z prawdą. Mowa o niewiążącej, pierwszej propozycji Komisji Europejskiej odnośnie możliwego celu na 2040 r. – swoistym zaproszeniu do rozmowy na ten temat, otwarciu dyskusji w całej Unii Europejskiej. I jest to dość naturalne – zwłaszcza że od niemal trzech lat, od czerwca 2021 r., mamy już wiążące, zapisane akurat w unijnym prawie – w Europejskim Prawie o Klimacie – cele na 2030 i 2050 r. Przypomnijmy: w 2030 r. – obowiązek ograniczenia emisji o minimum 55 proc. w stosunku do 1990 r., a w 2050 r. – neutralność klimatyczna UE. Na obydwa te cele, jak i na zapisanie ich – pierwszy raz w historii – w prawie unijnym, zgodził się rząd PiS. Nie przeszkadza to teraz nagle jego politykom oburzać się na niewiążącą propozycję celu pośredniego, na 2040 r. Ale prawdziwy problem Polski jest zupełnie gdzie indziej.
Na czym polega zatem problem Polski?
Rząd PiS dość łatwo zaakceptował ambitne i wiążące Polskę prawnie cele na 2030 i 2050 r., ale od tego momentu przez niemal trzy lata nie potrafił przygotować jakiejkolwiek strategii ich wdrażania. Polityka Energetyczna Polski do 2040 r., tzw. PEP2040, już w momencie zatwierdzania w lutym 2021 r. średnio przystawał do realiów UE, a już zupełnie nie uwzględnia konieczności realizacji wspomnianych celów na 2030 i 2050 r. Bezpowrotnie zmarnowano blisko trzy lata i teraz do pierwszego „sprawdzam” mamy już nie dziewięć, a – niecałe sześć lat. I to jest prawdziwy problem i pilne wyzwanie dla Polski, a nie – hipotetyczny cel na 2040 r. Powiedzmy sobie jasno: jeśli nie wywiążemy się z zobowiązań na 2030 r., nie ma dla nas większego znaczenia, czy cel na 2040 r. to będzie ostatecznie 80, 85 czy 90 proc. I tak dla Polski będzie on nieosiągalny.
A zatem jakie pole manewru miałby teraz rząd – czy pójść drogą na zwarcie z Komisją Europejską, albo negocjować? Kwestie społeczne wydają się tu decydujące.
Pamiętajmy, że na dzisiaj tylko 11 z 27 państw członkowskich opowiada się za celem 90 proc. redukcji emisji w 2040 r. Czas zatem na konstruktywną rozmowę, proaktywne działanie i twarde negocjacje, oparte na faktach i liczbach. To właśnie zapowiada rząd i to cieszy. Wydaje się, że kluczowe są trzy sprawy. Po pierwsze – przygotowanie przez Komisję Europejską tzw. oceny wpływu ewentualnego nowego celu na poszczególne kraje Unii. Horyzontalne spojrzenie ogólnie na całą UE jest niewystarczające – nawet jeśli rządowi PiS nie przeszkadzało to w zatwierdzeniu celu na 2030 r. Po drugie – należy podnosić kwestię wzmacniania przemysłu i całej gospodarki Polski i Unii w transformacji energetycznej, a także – potrzebę przeciwdziałania ubóstwu energetycznemu. I po trzecie: niezbędne jest zapewnienie na to odpowiednich środków, także z budżetu UE po 2027 r. – w tym na nasze regiony górnicze, jak Śląsk i Zagłębie, czy na gospodarstwa domowe – instalacje fotowoltaiczne, pompy ciepła, termoizolację domów i budynków mieszkalnych.
Komisja Europejska poinformowała, że zatwierdziła polski program pomocy państwa o wartości 300 mln euro, aby załagodzić koszty społeczne związane z zamykaniem elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym oraz kopalń węgla brunatnego. To już spory postęp. Jak pan ocenia szanse zakończenia negocjacji nad umową społeczną w obecnym kształcie?
O taką dobrą dla Polski decyzję Komisji Europejskiej zabiegaliśmy też z poziomu Parlamentu Europejskiego. Dziś odczuwamy więc sporą satysfakcję. To ważny – chociaż zaledwie pierwszy – krok w sprawiedliwej transformacji całego naszego górnictwa. Czas najwyższy na notyfikację umowy społecznej z pracownikami górnictwa węgla kamiennego. To kluczowe nie tylko dla nich i ich rodzin, ale szerzej – dla przyszłości Śląska i Zagłębia. Z sobie tylko znanych powodów rząd PiS ciągnął tę sprawę niemal trzy lata i dziś zasadne jest pytanie, czy niepotrzebna jest już pewna aktualizacja tej umowy. W jakimkolwiek układzie – należy to zrobić możliwie jak najszybciej.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Powietrze atmosferyczne jest mieszaniną gazów o następującym składzie: tlen O2-21 %, azot N2-78 %, gazy szlachetne (argon, neon, hel i inne) i dwutlenek węgla CO2 – 1 %. i chcemy walczyć z co2 które jest potrzebne doi produkcji o2 i mamy zamykać firmy,rolnictwo,sprzedawać domy bo kogo stać na taka chora modernizacje, pozbawić się jedynego surowca co nam daje bezpieczeństwo energetyczne? Problemem są wariaci z UE i Wy na ich usługach