Prokuratura Okręgowa w Gliwicach przedstawiła zarzuty kolejnym osobom w śledztwie dotyczącym katastrofy w kopalni Pniówek. Otrzymało je dziesięciu metaniarzy, którzy przed tragedią mieli fałszować dokumentację związaną z odczytami stężenia metanu.
Jak poinformowała katowicka Gazeta Wyborcza metaniarze są podejrzani o fałszowanie dokumentacji związanej z pomiarami stężenia metanu. Nie mają one jednak związku z samą katastrofą. Pracownicy należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) kopalni Pniówek, którzy dokonywali odczytów metanu, będą odpowiadać z wolnej stopy – po przesłuchaniach i postawieniu zarzutów są zwalniani do domów.
- Zarzuty dotyczą poświadczenia nieprawdy w dokumentacji związanej z pomiarami stężenia metanu - powiedziała katowickiej Wyborczej prokurator Karina Spruś z wydziału prasowego Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Wcześniej zarzuty w tej sprawie przedstawiono czterem innym metaniarzom – to oznacza, że w śledztwie zarzuty przedstawiono już 14 osobom. Wg ustaleń gazety, czwórka pracowników miała nie robić obchodów swojego rejonu, zamiast tego mieli siedzieć w jednym miejscu i wpisywać do raportu wyniki z fikcyjnych pomiarów. Do tego procederu miało dochodzić przez kilka miesięcy, aż do dnia tragedii.
Chodzi o katastrofę, do której doszło w kopalni Pniówek 20 kwietnia 2022 roku w ścianie N-6. 1000 metrów pod ziemią kwadrans po północy doszło do wybuchu metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się 42 pracowników. W czasie prowadzonej akcji 39 pracowników udało się wycofać. Po godzinie 3.00 nastąpił drugi wybuch metanu. W zagrożonym rejonie pozostało siedmiu pracowników, w tym zastęp ratowniczy. Dzień później nastąpił kolejny wybuch metanu.
Katastrofa pochłonęła razem 16 ofiar, a ciała 7 górników udało się wydostać na powierzchnię dopiero w tym roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Parę dni temu szef japońskiej Toyoty przepraszał za fałszowanie testów od kilkudziesięciu lat, kilka lat temu podobna afera w niemieckim Volkswagenie (sporo pieniędzy wydały Niemcy na zamiecenie pod dywan), czy poniósł lub poniesie ktoś za te oszustwa konsekwencje?
Kolego czarne skrzynki maja takie same czujniki jakie zastosowane są normalnie w kopalni tyle że pomiar nie idzie na centrale, a zapisywany jest na karcie pamięci w który wyposażony jest system AZRP. Jak da sie ci***ć na czujnikach metanometrii to i na AZRP też się pewnie da.
Przy dzisiejszej technologii nie powinno być takiej możliwości , wszystkie urządzenia badające poziom metanu są podłączone do systemu a każdorazowy nagły spadek stężenia analizowany i wyjaśniany. W kategorii IV bezwzględny nakaz stosowania czarnych skrzynek rejestrujących stężenia i porównywanie z odczytami metanomierzy przez urząd górniczy. Może jakieś urządzenie rejestrujące fizyczną obecność pracownika . Kary muszą być odstraszające.