Styczeń przyniósł nam temperatury nieco niższe niż te, do których w ostatnich latach przyzwyczaiła nas zima. W pewnych regionach Polski na termometrach można było zobaczyć nawet -20 stopni Celsjusza, tym samym zapotrzebowanie na energię było rekordowe. Był to swego rodzaju sprawdzian dla polskiego systemu elektroenergetycznego. Egzamin został zdany pozytywnie, a prymusem była w tym względzie energetyka węglowa. Odnawialne źródła energii, a dokładnie farmy wiatrowe i fotowoltaika, w tej kryzysowej sytuacji nie stanęły na wysokości zadania. Pamiętajmy jednak, że pogoda zmienną jest.
Z danych przekazanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które świadczą usługi przesyłania energii elektrycznej, wynika, że we wtorek, 9 stycznia br., o godz. 9.51 odnotowano rekordową wartość krajowego zapotrzebowania na moc w wielkości 28 660 MW. Dodano, że była ona wyższa o ponad 1000 MW od poprzedniej wartości maksymalnej, odnotowanej 12 lutego 2021 r.
„Na tak istotny wzrost zapotrzebowania na moc wpłynęła przede wszystkim niska temperatura powietrza. W okresie rekordowego zapotrzebowania elektrownie i elektrociepłownie węglowe oraz gazowe pracowały z mocą około 23 GW, a farmy wiatrowe i instalacje fotowoltaiczne z mocą około 3,4 GW. Import energii elektrycznej był na poziomie 1,3 GW” – podano w komunikacie PSE.
Zresztą 10 stycznia zanotowano drugi w historii wynik zapotrzebowania na energię elektryczną. Wyniosło ono 28 200 MW. W tych dniach zapotrzebowanie na poziomie 27 000 – 28 000 MW było często odnotowywane.
Jak na dłoni widać zatem, że energetyka konwencjonalna w tej kryzysowej sytuacji okazała się niezawodna. W szczycie zapotrzebowania to właśnie siłownie zasilane węglem głównie dostarczały energię elektryczną. Jak zauważyła w swoim raporcie firma V-Project SA, jedynym zagrożeniem dla sprawnej pracy elektrowni może być brak surowca. Natomiast PSE zapewniła w szczycie, że wszystkie elektrownie konwencjonalne pracują i są gotowe na kolejne wzrosty zapotrzebowania.
OZE w tym mroźnym i jednocześnie gorącym ze względu na popyt na moc okresie niestety nie dało rady. To dobitnie pokazało, jak fundamentalne znaczenie ma jednak dostęp do niezawodnych i własnych źródeł energii. O relacji energetyka konwencjonalna – OZE przed tygodniem na łamach „Górniczej” mówił prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
– Ten miniony rok upłynął pod znakiem kryzysu gospodarczego, ale też zauważalne były rosnące udziały źródeł odnawialnych w miksach energetycznych w Polsce i na świecie. Z tym, że OZE zaczynają powoli napotykać na swojej drodze bariery. Dlatego spadek produkcji elektrowni konwencjonalnych nie będzie tak znaczny, jak się tego spodziewano. OZE dzielą się na dwie grupy: stabilne – jak biomasa, biogaz i woda, które u nas są tak naprawdę w ilościach niewielkich, oraz niestabilne – słońce i wiatr. Wzrost OZE w miksie możemy osiągnąć jedynie przez te drugie, ale tu zaczynają się kłopoty – wskazał ekspert, który poruszył także temat SMR (Small Modular Reactors), czyli Małych Reaktorów Modułowych, które miałyby zastąpić elektrownie węglowe.
Szacowano, że do 2040 r. w Polsce może powstać nawet 100 SMR-ów. Zachwalano je jako bezpieczne, elastyczne, tanie i możliwe do zastosowania w wielu lokalizacjach. Jednym słowem, energetyczne szklane domy. Sceptyczny był i jest wobec tego projektu prof. Mielczarski, który dodał, że firma NuScale, z którą KGHM podpisał umowę na realizację projektu SMR nad Wisłą, prawie splajtowała. O przyszłości małego atomu, który miałby w pewnym stopniu wejść w miejsce węgla, pisała także w swoich mediach społecznościowych śląsko-dąbrowska Solidarność. Związkowcy wskazali, że NuScale ogłosiło zwolnienia grupowe, które dotkną ponad ¼ załogi. Ponadto firma pod koniec 2023 r. straciła kontrakt na budowę pierwszych komercyjnych SMR-ów w USA. Było to pokłosiem faktu, że energia produkowana w tych reaktorach będzie o ponad połowę droższa niż podawano wcześniej. Okazuje się zatem, że węgiel jeszcze przez pewien czas ma stabilne miejsce w polskim systemie, a szczególnie w chwili, gdy kraj woła o więcej mocy. A co do temperatur, to musimy pamiętać, co mówi odwieczne prawo natury znane z filmu „Miś” w reżyserii Stanisława Barei – „Jak jest zima, to musi być zimno”.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Węgiel to bezpieczeństwo!!! OZE - tak, ale tylko jako dodatek !!!!