O wyzwania i perspektywy dla branży górniczej w 2024 roku zapytaliśmy Bogusława Hutka, szefa górniczej „Solidarności” oraz przewodniczącego NSZZ „Solidarność” w Polskiej Grupie Górniczej (PGG). - Z całą pewnością kwestią być, albo nie być dla kopalń jest jak najszybsze przyjęcie ustawy okołobudżetowej, która gwarantuje około 7 mld zł pomocy publicznej dla branży – zaznacza związkowiec.
- Bez tych pieniędzy niektóre spółki węglowe już w lutym lub marcu nie będą miały środków na funkcjonowanie, więc tutaj czas gra kluczową rolę – wskazuje Bogusław Hutek.
Jak dodaje związkowiec, w przypadku kwestii mających wpływ na funkcjonowanie górnictwa w dłuższej perspektywie, na razie wszystko jest w stanie zawieszenia w związku ze zmianą rządu.
- Czekamy na konkretne deklaracje, a potem decyzje. Nadzieję na pewno daje deklaracja nowej minister dotycząca tego, że kopalnie będą fedrowały dopóki będzie węgiel do wybrania. To jest dobra deklaracja, o ile oczywiście jeśli zostanie podtrzymana i pójdą za tym konkretne rozwiązania. To samo dotyczy umowy społecznej – tutaj nasze oczekiwania się nie zmieniają i jest to najważniejsza kwestia, która pozwoli branży i kopalniom dotrwać do 2049 roku. Pani minister zapowiedziała, że wybiera się w tej sprawie do Brukseli na spotkania z komisarzami. Mam nadzieję, że po jej powrocie odbędzie spotkanie z sygnatariuszami umowy społecznej, podczas którego dowiemy się, co dalej z umową – mówi szef górniczej „Solidarności”.
- Na pewno przy okazji umowy społecznej będziemy się chcieli rozmawiać też o inwestycjach w nowoczesne technologie węglowe. Te inwestycje, muszą zostać zrealizowane, żeby branża górnictwa węgla kamiennego mogła dotrwać do 2049 roku. Mają one kluczowe znaczenie, bo bez nich kopalnie nie będą miały co zrobić w wydobywanym węglem, w momencie, kiedy energetyka zawodowa coraz bardziej będzie ograniczała jego zużycie – argumentuje Hutek.
- Pozostaje jeszcze kluczowa kwestia dla funkcjonowania górnictwa, która nie jest rozwiązana od ponad 30 lat i która jest przyczyną ciągłych problemów polskich kopalń. Nasze zakłady produkują niespełna 40 mln ton węgla, więc powinna obowiązywać zasada, że w pierwszej kolejności energetyka powinna kontraktować polski węgiel, a dopiero później powinien być sprowadzany węgiel z zagranicy. To spowodowałoby, że branża potrzebowałaby mniejszego subsydiowania z budżetu państwa, a w momentach koniunktury, jak to było w ostatnim czasie, w ogóle nie trzeba byłoby dopłacać do kopalń. Ktoś musi ten problem rozwiązać. Co prawda przez 30 lat nikomu to się nie udało i jestem w tej kwestii sceptyczny, ale może ktoś wreszcie podejmie decyzję, że najpierw polskie elektrownie będą kontraktować polski węgiel, a dopiero później obcy – dodaje Hutek.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.