Jak już informowaliśmy, do 27 listopada rząd miał przygotować autopoprawkę do projektu budżetu państwa, dzięki której obligacje o wartości 7 mld zł zostaną przeznaczone na pomoc dla Polskiej Grupy Górniczej i dwóch innych górniczych spółek, objętych programem wsparcia. Poinformował o tym Marek Wesoły, wiceminister aktywów państwowych.
Do problemu w rozmowie z dziennikarzem portalu netTG.pl ustosunkował się Bogusław Hutek, przewodniczący Solidarności w PGG:
- Wsparcie dla spółek węglowych wynika z umowy społecznej dla górnictwa i ustawy o restrukturyzacji górnictwa. Umowa społeczna reguluje zasady i tempo transformacji oraz wygaszania górnictwa węgla energetycznego do końca 2049 r, a system wsparcia jest częścią tej umowy. Jest tam zapisane wyraźnie, że górnictwo będzie potrzebowało finansowania. Z krótkiej wyliczanki: – w 2022 r. zostawiliśmy w budżecie państwa 14 mld zł na różnicy cen, którą mieliśmy w umowach a cenami w portach ARA. W 2022 r. mieliśmy dostać 4 mld zł, a wykorzystaliśmy jako PGG tylko 1,4 mld zł. W 2023 r. dla PGG zapisanych było 4,5 mld zł. Nie wykorzystaliśmy nic. W przyszłym roku potrzebujemy najprawdopodobniej 5,5 mld zł. Jak ktoś jest zdziwiony, że tyle, to mogliśmy zarobić jako PGG 14 mld zł, co wiązałoby się z wypowiadaniem umów energetyce, a przed wszystkim z podniesieniem cen energii - tłumaczy szef górniczej Solidarności w PGG.
Środki na funkcjonowanie mają w Polskiej Grupie Górniczej wystarczyć do marca 2024 r.
- Po tym terminie potrzebować będzie subsydiowania w związku z niższymi cenami węgla i tym, że energetyka odbiera mniej węgla niż w poprzednich latach. Nie wiadomo jaka to będzie konkretnie suma, bo wszystko zależy od cen węgla i od tego jak energetyka będzie ten węgiel od nas kupowała. Energetyka, jak wiemy, zmniejszyła zapotrzebowanie o kilka milionów ton z polskich kopalń, stąd pomoc jest niezbędna. Jeśli w końcu zapadną takie decyzje, że energetyka będzie najpierw odbierała cały węgiel z polskich kopalń, a potem go importowała, to myślę, że nie będzie w ogóle żadnego problemu i kwoty dokapitalizowania będą zdecydowanie mniejsze. Dziś to jest 5,5 mld i wszyscy są zdziwieni, że chodzi o takie sumy – wyjaśnił Bogusław Hutek.
- Gdyby w ubiegłym roku nasze kopalnie nie produkowały węgla to musielibyśmy zapłacić za sprowadzony surowiec prawie 60 mld zł, a tak zapłaciliśmy 20 mld za ten z polskich kopalń - podsumowuje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.