W sobotę, 25 listopada, ma się rozpocząć na skoczni Rukatunturi w Finlandii już po raz 45 Puchar Świata mężczyzn w skokach narciarskich. Zanim zawodnicy przystąpią do rywalizacji, warto przypomnieć nieco informacji o tym, co wspólnego miały skoki narciarskie z... górnictwem.
W granicach obecnej Polski znajduje się szereg miast, w których zarówno wydobywano węgiel kamienny, sól kamienną czy rudę żelaza, jak i przez pewien czas funkcjonowały skocznie narciarskie. Można tu wymienić np. Wieliczkę, Jastrzębie Zdrój, Boguszów Gorce, Wałbrzych czy Kowary.
W tym ostatnim mieście, w którym w przeszłości eksploatowano fluoryt, rudę żelaza i rudę uranu, przed drugą wojną światową istniała w dzielnicy Podgórze skocznia nosząca nazwę Bergfreiheitschanze. Można to przetłumaczyć jako Skocznia Kopalni Wolność. Po wojnie skocznia przestała istnieć, a kowarskie Podgórze przez kilka lat było miejscem intensywnej eksploatacji rud uranu. Skoki narciarskie uprawiane były za to przez wiele lat w sąsiadującym z Kowarami Karpaczu, gdzie jednak tamtejsza skocznia narciarska pełni funkcję punktu widokowego.
Obok górniczego Wałbrzycha znajduje się uzdrowisko Szczawno Zdrój, które przez pewien czas miało na swym terenie zespół trzech niewielkich skoczni narciarskich. Miejscem, gdzie uprawiano skoki było Wzgórze Giedymina, położone na południowych rubieżach miasta. Tamtejsza skocznia powstała za czasów niemieckich. Po drugiej wojnie światowej oddawano tam skoki, jednak obiekt wymagał rekonstrukcji ze względu na upływ czasu. W 1968 r. odbudowy skoczni dokonali członkowie sekcji narciarskiej Klubu Sportowego Górnik Wałbrzych pod kierownictwem trenera Józefa Pawlika. Także i ta skocznia uległa zniszczeniu, podobnie jak obiekty do skoków w Kowarach czy w Jastrzębiu Zdroju.
Dzięki wsparciu KWK Grodziec po drugiej wojnie światowej powstała prowizoryczna skocznia narciarska na Górze Świętej Doroty w Grodźcu, czyli w późniejszej dzielnicy Będzina. Kopalnia udostępniła materiały budowlane, a inicjatorami budowy była sekcja narciarska klubu sportowego Górnik Grodziec. Pierwsze zawody przeprowadzono tam w 1951 r., a zwycięzca osiągnął wynik 25 metrów. Również i skocznia w Grodźcu nie przetrwała próby czasu.
Skocznie narciarskie o górniczym rodowodzie powstały także na południe od Krosna. Jak podaje Adrian Dworakowski, autor przewodnika po polskich skoczniach narciarskich, trzydziestometrowa skocznia w Dukli została zbudowana staraniem zakładu produkcji maszyn górniczych Labor. Natomiast trzy skocznie w Iwoniczu Zdroju przez pewien czas należały do klubu sportowego Górnik Iwonicz. Na iwonickich skoczniach gościli tak uznani skoczkowie, jak np. Bronisław Czech czy Stanisław Marusarz.
Żadna z opisanych powyżej skoczni nie gościła nigdy jakichkolwiek zawodów narciarskich najwyższej rangi. Co nie znaczy, że skoczków rywalizujących w Pucharze Świata nie widywano nigdy w miejscowościach górniczych. W latach 2014-2015 oraz 2017-2021 miejscem rozgrywania konkursów skoków w ramach Pucharu Świata był rosyjski ośrodek górniczy na Uralu, Niżny Tagił. Miejsca na podium podczas tych zawodów zajmowali tacy skoczkowie, jak np. Yukiya Satō, Joachim Hauer czy Philipp Aschenwald.
Skoczkowie narciarscy aby osiągnąć dobre wyniki muszą być bardzo szczupli, natomiast do pracy pod ziemią w kopalni bardziej przydatna jest atletyczna sylwetka. Mimo tego kilka lat temu pewien rozgłos zyskał przypadek skoczka, który postanowił odłożyć narty i zaczął zarabiać w kopalni węgla kamiennego. Taką decyzję podjął urodzony 9 czerwca 1988 r. były reprezentant Polski, Dominik Kastelik.
Ten pochodzący ze wsi Gilowice w Beskidzie Małym skoczek miał za sobą pierwsze osiągnięcia na arenie krajowej i zagranicznej. Przykładowo z roku na rok zajmował co raz wyższe miejsca w letnich mistrzostwach Polski w skokach narciarskich. W 2013 r. był 52, w 2014 r. zajął 38 miejsca, w 2015 r. był już 23, a w 2016 r. sklasyfikowano go na 13 miejscu.
Utalentowany skoczek został powołany do kadry narodowej i zaczął występować w konkursach Pucharu FIS, określanego potocznie jako światowa trzecia liga skoków narciarskich. Podczas zawodów 3 września 2016 r. w szwajcarskim Einsiedeln na skoczni im. Andreasa Küttela zajął drugie miejsce, a dzień później na tym samym obiekcie był trzeci. W klasyfikacji generalnej Pucharu FIS sezonu 2016/2017 zajął 7 miejsce z dorobkiem 349 punktów i był drugim z wszystkich Polaków startujących wówczas w FIS Cupie. Punktował nawet w zawodach Pucharu Kontynentalnego, określanego jako światowa druga liga skoków narciarskich.
W 2017 r. rozgrywane były Mistrzostwa Świata Juniorów w Park City w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Skoczek z Gilowic nie może uznać występu w tej imprezie za udany. Występując w konkursie drużynowym zaliczył upadek po skoku, przez co polska drużyna straciła szansę medalową. Natomiast w konkursie indywidualnym spotkała go dyskwalifikacja. Adam Małysz wyraził się po tych zawodach krytycznie o skoczku z Gilowic, uznając jego postawę za niewłaściwą, a jego podejście do uprawiania dyscypliny sportowej za nieprofesjonalne.
Młody skoczek stracił miejsce w kadrze narodowej. I chociaż w 2018 r. w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży zaliczył jeszcze miejsce na podium, to jednak postanowił wziąć rozbrat ze skokami narciarskimi i w inny sposób zarabiać na życie. Zatrudnił się na pewien czas w fabryce w Żywcu. Potem jednak, latem 2018 r., podjął pracę pod ziemią w kopalni węgla kamiennego PG Silesia w Czechowicach-Dziedzicach.
Dominik Kastelik miał już w rodzinie pewne wzorce pod tym względem, gdyż jego dziadek jedenaście lat przepracował w kopalni. Nie to jednak było decydujące. Do zatrudnienia się w kopalni długo zachęcali go znajomi. Chociaż początkowo nie wyobrażał sobie takiego scenariusza, to jednak po pewnym czasie zdecydował się na taką właśnie drogę życiową.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.