- Decyzja unijnych ministrów energii o wpisaniu do ich stanowiska na negocjacje z Parlamentem Europejskim kluczowej dla Polski derogacji w sprawie rynków mocy, to niewątpliwie ważny krok w dobrą stronę – mówi dla portalu nettg.pl prof. Jerzy Buzek, europarlamentarzysta.
Przypomnijmy: chodzi o wydłużenie możliwości wspierania w ramach takiego specjalnego mechanizmu - zatwierdzonego już przez Komisję Europejską - elektrowni węglowych, które nie spełniają restrykcyjnego limitu emisyjności 550g CO2/kWh.
- W grudniu 2018 r., gdy kończyliśmy prace nad poprzednią reformą rynku energii elektrycznej UE - za co odpowiadałem jako przewodniczący komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) - udało nam się uzyskać nadzwyczajne wyłączenie, do połowy 2025 r., dla takich jednostek węglowych. Polski rząd przekonywał, że tyle czasu wystarczy, by zrealizować niezbędne inwestycje i obniżyć emisje naszego sektora energii przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa dostaw. Dzisiaj wiemy, że w tym terminie to się nie uda - dodaje
Teraz można zadać pytanie, jakie są szanse, że Parlament Europejski przychyli się do tej propozycji Polski? W opinii prof. Jerzego Buzka, może być to trudne zadania.
- Nie będzie to proste i mówię to z perspektywy kogoś, kto w ostatnich miesiącach intensywnie zabiegał wśród koleżanek i kolegów europosłów o poparcie takiej poprawki - najpierw na poziomie komisji ITRE, a później na sesji plenarnej w Strasburgu. Z drugiej strony, gdy 5 lat temu wpisywaliśmy to wyłączenie dla węglówek do prawa unijnego, też nie było łatwo: udało się, ale sprawa ważyła się niemal do ostatniej minuty ostatniego trilogu! Dziś również widzę więc powody do ostrożnego optymizmu – wskazuje.
- Po pierwsze - po moich rozmowach z posłem Casaresem widzę pewne zrozumienie dla naszych postulatów i argumentów. I po drugie - wydaje się, że może nam pomóc zmiana władzy w Polsce. Proszę mi bowiem wierzyć: skrajnie trudno było przekonywać w PE, że potrzebujemy więcej czasu na rzetelną transformację, gdy jednocześnie PiS bezpardonowo atakował cały projekt tej unijnej zielonej transformacji, sprzeciwiał się właściwie wszystkim rozwiązaniom z Pakietu „Gotowi na 55” (Fit for 55) i zaskarżał je po kolei do Trybunału Sprawiedliwości UE. Dlaczego ktokolwiek miałby chcieć komuś takiemu zaufać, pomagać, pójść na rękę? - mówi.
- Jedno wydaje się przy tym jasne: jeśli Parlament zgodzi się na taką derogację, zapewne będzie oczekiwał zaostrzenia jej kryteriów - przykładowo zobowiązania się przez kraj korzystający z wyłączenia do przyśpieszenia tempa rozwoju u siebie odnawialnych źródeł energii (OZE). Polska powinna być tego świadoma i potrafić konstruktywnie na to odpowiedzieć – tłumaczy polski europarlamentarzysta.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.