To nie tylko zbliżająca się zima winduje ceny paliw kopalnych. Analizy, badania i studia nad rynkiem energetycznym wskazują, że nie tylko popyt i podaż ma wpływ na ceny surowców energetycznych. Kluczowe znaczenie według wielu analityków mają wydarzenia polityczne kreujące podziały na konkurujące kraje we wdrażaniu preferowanych kierunków zaopatrzenia ludności i przemysłu w niezbędne dla ich istnienia źródła energii.
Do tego rodzaju działań zaliczyć trzeba zakończoną w Johannesburgu (RPA) konferencję krajów BRICS (22-24 sierpnia 2023), która do pięciu tworzących tę organizacje państw BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Afryka Południowa) przyjęła sześć kolejnych. Tak powstało BRICS 11. Ocenia się, że było to najważniejsze wydarzenie w tej organizacji od chwili jej utworzenia w 2009 r.
Zwraca się uwagę na to, że trzy z nowo przyjętych państw są światowymi potęgami w wydobyciu ropy naftowej i gazu ziemnego. Są nimi Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie (UAE) i Iran. Pozostałe trzy kraje: Argentyna, Egipt i Etiopia posiadają poważne zasoby strategicznych surowców niezbędnych do rozwoju nowych technologii. Generalnie wszystkie kraje tego stowarzyszenia rozwojowe ambicje oparły na wydobyciu surowców i ich przetwarzaniu oraz eksporcie.
Liderem w tej materii są Chiny, jako najważniejszy kraj tego ugrupowania, którego rozwój oparty jest na eksploatacji tak własnych, jak i importowanych surowców w skali ok. 50 proc. ich światowej produkcji. Stworzenie BRICS 11, jeszcze bardziej przechyla te proporcje na rzecz światowej dominacji tych krajów w polityce surowcowej.
Według końcowej deklaracji krajów BRICS, to nic nie zmienia, bo porozumienie to nie jest skierowane przeciwko jakiemukolwiek państwu i organizacji. Kraje te będą tak, jak dotychczas wywiązywać się z umów wielostronnych. Brak w ugrupowaniu tym państw zachodnich, dla których wzmocnione BRICS będzie coraz groźniejszym konkurentem gospodarczym.
Czy powtórzy się historia z Chinami i USA, tylko że w znacznie większej już skali? Jak wiadomo coraz ostrzejsza konkurencja gospodarcza ma tendencję przekształcania się w spór polityczny, a następnie militarny.
Być może kraje zachodnie podejmą stosowne inicjatywy organizacyjne, aby zrównoważyć coraz wyraźniejszą dominację tych krajów w eksploatacji surowców energetycznych. Zachód polega na odnawialnych źródłach energii, które mają zastąpić paliwa kopalne. Na razie proces ten jest jeszcze w fazie początkowej i nie wiadomo jak się zakończy.
Tym bardziej, że przynajmniej według obecnych ocen całkowita dominacja energetyczna OZE nie jest możliwa. I to nie tylko z przyrodniczej ich zawodności, gdy słońce nie świeci, a wiatr nie wieje, ale także z ograniczonych możliwości wykorzystania tej energii. Przykładem jest lotnictwo transportowe, wojskowe, pasażerskie dalekiego zasięgu, a także paliwa dla lotów kosmicznych.
Kraje RRICS 11 tych problemów nie mają, bo pragmatycznie wykorzystują OZE nie ze względów ideowych, jak dzieje się to zwykle na Zachodzie, ale z powodów czysto użytkowych, nie rezygnując z tradycyjnych paliw kopalnych.
Przykładem ich energetycznej dominacji niech będzie stan posiadania zasobów ropy naftowej, która jeszcze długo, a być może, że nigdy nie da się usunąć z światowego rynku energetycznego. Otóż kraje BRICS 11 posiadają 80 proc. zasobów ropy naftowej na świecie. Kraje zachodnie 20 proc., z czego odpowiednio Kanada posiada 80 proc., a USA pozostałe 20 proc. Na dodatek inwestycje naftowe na dużą skalę rozwinięte są tylko w Stanach Zjednoczonych. Kanada pod tym względem przypomina rosyjską Syberię, gdzie są duże przestrzenie wymagające znacznych inwestycji infrastrukturalnych, aby potencjał ten efektywnie wykorzystać.
Pod względem energetycznym deklaracja krajów BRICS 11 nic nie wspomina o polityce klimatycznej i dekarbonizacji gospodarki, co wysiłki Zachodu w tej sprawie czyni bezprzedmiotowymi. Dlatego, że co zyska Zachód na ograniczeniu emisji dwutlenku węgla, to BRICS 11 dwa razy tyle wyda do atmosfery.
Wszystko wskazuje na to, że proces dekarbonizacji wkrótce umrze śmiercią naturalną i nikt po nim płakać nie będzie. Przy dalszym kurczowym trzymaniu się polityki OZE kryzysy energetyczne na Zachodzie będą się nasilać, aż do jej zaniechania. Rezygnacja przez Zachód z eksploatacji paliw kopalnych spowoduje, że będą one coraz trudniej dostępne, a ich cena rynkowa będzie coraz wyższa. Trend ten już obecnie, ma miejsce w odniesieniu do ropy naftowej, a wraz z nią również do węgla kamiennego.
W tej sytuacji Polska ma trzy rozwiązania energetyczne. Po pierwsze, jak najszybciej porzucić program dominacji energetycznej OZE. Po drugie wrócić do efektywnego górnictwa węglowego, poprzez zastąpienie wyeksploatowanych już kopalń nowymi i nowoczesnymi obiektami górniczymi. Dotyczy to również węgla brunatnego, nie tylko w kontekście przedłużenia żywotności energetycznej Bełchatowa przez uruchomieni odkrywki Złoczew, ale nowych projektów energetycznych opartych na tym paliwie. I na końcu trzeba zdecydować się na głębsze poszukiwania gazu ziemnego i ropy naftowej na ternie naszego kraju.
To nie jest naśladowanie krajów BRICS, do których z tytułu naszej przynależności do zachodu nie mamy żadnych szans przystąpić. To po prostu pilnowanie naszego własnego interesu energetycznego, który może być tylko zbieżny z działalnością w tym zakresie krajów BRICS 11. W tym kontekście energetyka jądrowa ma być nadal realizowana zarówno w tym krajowym wymiarze, jak i lokalnym małych rektorów. Jej rozwój winien wspierać energetykę paliw kopalnych, a nie ją zastępować. Podobnie energetykę OZE trzeba nadal rozwijać, ale żaden z tych kierunków nie powinien eliminować konkurentów, ale raczej ich uzupełniać, dając długotrwałe gwarancje bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.