Władze komunistyczne pozbawiły niezłomnego kapłana przydziału węgla. Ten znalazł na to prosty i skuteczny sposób.
W tym roku zauważyć można wzrost zainteresowania środków społecznego przekazu postacią ks. Franciszka Blachnickiego. Przy tej sposobności przypomniany został „węglowy” epizod w zmaganiach z przeciwnościami stawianymi przez władze Polski Ludowej.
Ksiądz Franciszek Blachnicki żył w latach 1921-1987. Wiosną tego roku ogłoszono wyniki postępowania śledczego wskazujące, że został on zamordowany z inspiracji służb specjalnych PRL. Blachnicki zapamiętany został głównie poprzez dzieła, jakie zainicjował - czyli Ruch Światło-Życie i organizowane w jego ramach oazy wakacyjne. Ruch oazowy rozwinął się zwłaszcza w latach 70. i 80. XX w., a jego centrum stało się Krościenko nad Dunajcem, usytuowane u podnóża Gorców. To w tej wsi na Kopiej Górce przez lata przebywał ks. Blachnicki. Początki ruchu miały jednak miejsce na Górnym Śląsku, a w Bibieli będącej dziś dzielnicą Miasteczka Śląskiego, odbyły się pierwsze rekolekcje oazowe zorganizowane przez ks. Franciszka Blachnickiego.
Blachnicki urodził się w Rybniku w rodzinie kolejarskiej. Do szkoły podstawowej chodził w Orzeszu, a do średniej w Tarnowskich Górach. W tym ostatnim mieści spędził swą młodość do czasu agresji wojsk niemieckich na Polskę w 1939 r. W trakcie okupacji niemieckiej włączył się w działalność konspiracyjną, lecz szybko został w 1940 r. ujęty. Skazano go na wyrok śmierci, który jednak nie został wykonany. Franciszek Blachnicki w latach 1940-1945 przebywał w hitlerowskich obozach i zakładach karnych. W tym czasie przeżył nawrócenie, skutkujące decyzją o wyborze kapłaństwa.
W czasach Polski Ludowej ks. Franciszek Blachnicki zaangażował się m.in. w działalność trzeźwościową. Tak powstały Krucjata Wstrzemięźliwości, a potem Krucjata Wyzwolenie Człowieka. Ruch oazowy stał się jedyną masową alternatywą spędzania czasu dla młodzieży w sposób niekontrolowany przez władze komunistyczne. Było to nie w smak władzy, która starała się utrudniać życie ks. Blachnickiemu. Szykany nie ustały nawet wtedy, gdy po wprowadzeniu stanu wojennego ks. Blachnicki osiadł w Republice Federalnej Niemiec. Tam dotarli do niego agenci Służby Bezpieczeństwa Jolanta Gontarczyk (później zmieniła nazwisko na Lange) oraz Andrzej Gontarczyk. To ich podejrzewa się o podanie trucizny ks. Blachnickiemu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.