Jak ograniczyć negatywny wpływ zasolonych wód kopalnianych na stan wód w rzekach? Jak argumentują przedstawiciele branży górniczej, jedynym realnym sposobem jest rozbudowa zbiorników retencyjno-dozujących. Natomiast budowa dużych zakładów odsalania, z uwagi na ogromne koszty, wydaje się na razie poza zasięgiem kopalń.
O wyzwaniach związanych ze zrzutami wód kopalnianych mówili podczas spotkania w siedzibie Polskiej Grupy Górniczej przedstawiciele największych spółek węglowych. O tym, jak radzą sobie z tym kopalnie PGG, mówił wiceszef spółki ds. produkcji Rajmund Horst.
- Kopalnie podejmują wyzwania, żeby ograniczyć do minimum zrzut ładunków niepożądanych, czyli chlorków i siarczanów do Odry i Wisły. Stąd też stosowanie systemów retencyjnych, których głównym zadaniem jest gromadzenie wody z kopalń przy niskich stanach wód w rzece, a przy wysokich stanach wód odpompowywanie ich bezpośrednio do rzek. To powoduje zmniejszenie stężenia ładunków niepożądanych w rzekach – argumentował Horst.
Jak wskazał, kopalnie korzystają tutaj z dwóch systemów retencyjno-dozujących – Olza i Mała Wisła. Za pośrednictwem pierwszego wody odprowadzają ruchy Chwałowice, Marcel i Jankowice, a drugi wykorzystuje kopalnia Piast-Ziemowit. Natomiast pozostałe zakłady spółki – kopalnie Sośnica, Ruda, Bolesław Śmiały, Mysłowice-Wesoła oraz ruch Rydułtowy, wody odprowadzają same.
Wody zrzucane przez kopalnie spółki w 58 proc. trafiają do zlewni Wisły, a w 42 proc. do zlewni Odry. Dopływ wód do zakładów górniczych wynosi ok. 137 m sześc. na minutę, z czego ok. 30 proc. jest ujmowane na dole i wykorzystywane do celów własnych, natomiast pozostałe 93 m sześc. na minutę jest odprowadzane do cieków powierzchniowych. Jakość i skład tych wód są różne – 5 proc. to wody słodkie, 82 proc. to wody miernie zasolone, a 13 proc. to solanki. Przez wspomniane już dwa systemy retencyjno-dozujące przepływa ok. 50 proc. ilości odprowadzonych wód dołowych, obejmujących ok. 80 proc. ładunku chlorków i siarczanów.
Odnosząc się do ubiegłorocznej katastrofy ekologicznej na Odrze, wiceprezes Horst podkreślił, że udział wody odprowadzanej z kopalń spółki w przepływającej wodzie Odry nie przekracza 1 proc. - to ok. 40 m sześc. na minutę wobec ok. 3-4 tys. m sześc. przepływu wód Odry.
Jak zaznaczył, spółka podjęła szereg działań, żeby ograniczyć wpływ wód kopalnianych na jakość wód w rzekach. Jednym z głównych działań ma być rozbudowa zbiorników retencyjno-dozujących.
- Podejmujemy na szeroką skalę działania związane z rozbudową, albo budową nowych zbiorników w tych kopalniach, które wciąż samodzielnie odprowadzają wody. Chodzi o zbiorniki powierzchniowe, ale też wykorzystanie podziemnych zbiorników lokowania wody. Pierwszy projekt dotyczy kopalni Sośnica, gdzie jesteśmy na etapie ukończenia prac nad wykorzystaniem zbiornika, który służył do zupełnie innych celów. W chwili obecnej jest on adaptowany, żeby retencjonować wody z kopalni. To będzie retencja na poziomie kilkunastu dni – mówił Horst.
- Oprócz tego w zakresie działań organizacyjno-technicznych ustanowiliśmy koordynatorów, którzy bezpośrednio nadzorują zrzut wód z każdej kopalni, a z ramienia centrali jest ustanowiony koordynator, który nadzoruje wszystkie kopalnie. W każdej kopalni zostały też powołane zespoły do bieżącej analizy monitoringu ilości i jakości zrzucanej wody do rzek. Ten monitoring odbywa się w sposób ciągły 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. Na podstawie tych analiz składane są raporty do wszystkich instytucji, które uczestniczą w procesie nadzoru wód. Ponadto zwiększyliśmy częstotliwości pomiarów przez akredytowane laboratoria - odbywa się to z częstotliwością dwutygodniową, a kopalnie zostały doposażone w niezbędny sprzęt, m.in. konduktometry do mierzenia przewodności celem zmaksymalizowania wiedzy na temat parametrów i jakości zrzucanej wody – dodał Horst.
Jak wskazał Edward Paździorko, wiceprezes JSW ds. technicznych i operacyjnych, spółka zagospodarowuje wody na dwa sposoby. Pierwszy to kontrolowane odprowadzanie wód dołowych do rzeki Odry poprzez wspomniany już system Olza (korzysta z niego większość kopalń JSW – samodzielnie robi to kopalnia Knurów-Szczygłowice). Natomiast drugi, to odsalanie wód dołowych w Zakładzie Odsalania Dębieńsko.
- Zakład prowadzi oczyszczanie solanek kopalnianych, uwalnianych z górotworu podczas eksploatacji złóż węgla kamiennego. W wyniku procesów technologicznych takich jak odwrócona osmoza i procesy wyparne, zakład produkuje wysokogatunkową sól spożywczą pod marką „Sól dębieńska”, która wykorzystywana jest w przemyśle spożywczym i chemicznym. Działalność ta służy ochronie środowiska naturalnego i wód powierzchniowych – zaznaczył Paździorko.
Sęk w tym, że odsalanie wód odbywa się jednak na niewielką skalę, a barierą są tutaj ogromne koszty. Jak ocenił wiceprezes PGG Rajmund Horst odsolenie wód z kopalń spółki pozwoliłoby wyprodukować ilość soli niemal równą całemu europejskiemu zapotrzebowaniu na ten produkt, jednak wymagało by to zainwestowania kilku miliardów złotych.
- To technologie, które przez cały czas się rozwijają i być może w przyszłości ich zastosowanie będzie bardziej powszechne. Trzeba jeszcze pamiętać, że w tym procesie oprócz soli powstaje też kondensat, z którym coś trzeba zrobić – studził zapał Horst.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.