Bardzo dobre wyniki ekonomiczne notuje załoga ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit. W styczniu rozpoczęto eksploatację pokładu 318, pierwszego, który prowadzony jest w warunkach zagrożenia metanowego. Z pokorą do nowych zagrożeń podchodzą zwłaszcza ratownicy górniczy. – Dla nas żadne warunki geologiczno-górnicze nie mogą stanowić zaskoczenia – zapewniają.
Stacja Ratownictwa Górniczego w ruchu Ziemowit od zawsze posiadała w swym wyposażeniu sprzęt techniczny przeznaczony do prowadzenia akcji w warunkach zagrożenia metanowego.
– To obowiązek wynikający z przepisów i nieistotne jest, czy zakład eksploatuje węgiel w warunkach zagrożenia metanowego, czy też nie – zwraca uwagę Wojciech Klimas, główny inżynier wentylacji.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że już w roku 2013 r. w kopalni Ziemowit, jako jednej z pierwszych w Polsce, rozpoczął się proces stopniowej wymiany aparatów ratowniczych na nowe. Wykorzystywane przez dziesięciolecia W-70 zastąpione zostały przez nowoczesne typu Drager PSS BG 4 plus. Co prawda aparaty te są o dwa kilogramy cięższe od poprzednio używanych, ponieważ ważą 15 kg, ale za to ich konstrukcja jest bardziej nowoczesna i zapewnia użytkownikowi większe bezpieczeństwo. Aparat nadciśnieniowy charakteryzuje się zwykle dużo większym komfortem pracy.
Akcja wymiany sprzętu zakończyła się w 2020 r. i obecnie w lędzińskim ruchu kopalni Piast-Ziemowit wykorzystywanych jest w sumie 45 aparatów, z czego część została przekazana w ramach współpracy z kopalnią Sośnica.
– Nasi ratownicy korzystali z nich wiele razy podczas akcji ratowniczych na różnych kopalniach i nigdy nas nie zawiodły – potwierdza Łukasz Maśka, kierownik Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego w ruchu Ziemowit.
Ratownik może w nim pracować maksymalnie 2 godziny.
– Znajdujący się w nim absorber CO2 usuwa dwutlenek węgla z wydychanego powietrza. Jednocześnie do powietrza dodawany jest tlen pochodzący z butli. Zregenerowane powietrze przepływa przez schładzacz powietrza, zanim zostanie ponownie wprowadzone do układu oddechowego użytkownika. Aby obniżyć temperaturę wdychanego powietrza, schładzacz można napełnić lodem lub chemicznym wkładem chłodzącym z możliwością regeneracji – opisuje ze szczegółami Dariusz Maławy, mechanik sprzętu ratowniczego.
Urządzenie posiada również wbudowaną jednostkę monitorującą Bodyguard, która na bieżąco analizuje szczelność aparatu, zużycie tlenu oraz informuje o pozostałym czasie działania.
– Dzięki temu ratownicy w akcji mają możliwość podglądu stanu parametrów aparatu w czasie rzeczywistym, a w razie wystąpienia jakiegoś niebezpieczeństwa mogą w porę zareagować – dodaje Maławy.
Niedawno Kopalniana Stacja Ratownictwa Górniczego w ruchu Ziemowit wzbogaciła się o urządzenie typu Quaestor 8000 do kontroli aparatów BG 4, a także aparatów powietrznych butlowych PSS 7000. Jest bardzo pomocne w codziennej pracy mechaników. Dzięki automatyzacji procesów kontrolnych możliwość wystąpienia błędu spowodowanego czynnikiem ludzkim została ograniczona do minimum.
– Kontrola jednego aparatu trwa zdecydowanie krócej w porównaniu do dotychczas stosowanych urządzeń. Quaestor sprawdza szczelność aparatu, ciśnienie, zawory sterujące, porównuje parametry ciśnienia manometru z bodyguardem. Gdy pojawi się komunikat o błędzie, wówczas trzeba znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy i ją usunąć – tłumaczy Ryszard Fijoł, mechanik sprzętu ratowniczego.
W użyciu jest również przyrząd RZ 7000 przeznaczony do testowania aparatów. I w tym przypadku przeprowadzana kontrola jest niezwykle precyzyjna. To sto procent pewności, że żadna nieszczelność nie zostanie przeoczona.
W najbliższym czasie przewidziana jest dostawa kolejnych aparatów BG 4 plus oraz innego sprzętu ratowniczego.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.