Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
JSW wydaje według nich ponad 500 mln
złotych na bezpieczeństwo czyli 11%
swoich kosztów. Nakłady idą na
zwykłe zabezpieczenie możliwości
produkcji pod ziemią i aby górnicy nie
chodzili boso, mieli rękawice i kaski
na głowie. Na konkretne inicjatywy
obniżenia wypadkowości, które by
pozwoliły wyeliminować ryzyko
związane z pracą pod ziemią nie
znajdzie się niczego konkretnego lub
jeśli już coś „innowacyjnego”
planują to wychodzi wielkie G...!
Chyba , że za innowacje w JSW uważają
przeniesiena dyrektora kopalni za
zasługi w przymykaniu oczu na łamanie
przepisów na stanowisko koordynatora
Innowacji w JSW. Typowym przykładem
jest KWK Pniówek, nie lepiej jest na
JasMos.
W KWK Pniówek zaś od lat techniczni i
goście od BHP aby pokazać, że coś
„działają” podejmują
„inicjatywy” .
Od wielu miesięcy w KWK Pniówek
działa „premia za bezpieczną
pracę” Polega ona w skrócie na tym,
że górnik dostaje kilka stów na
miesiąc jak uda mu się nie zostać
zabitym lub rannym, a jeśli ulegnie
wypadkowi to nie zgłosi tego
oficjalnie.
W czerwcu 2010 Pniówek jako sztandarowa
kopalnia JSW uruchomiła system
identyfikacji załogi , transportu, i
Bóg wie czego pod ziemią. Podobno
teraz na Pniówku wiedzą i widzą
wszystko co się dzieje pod ziemią,
tylko czasami dyspozytor musi wyjść do
toalety i przeważnie wtedy
Nieszczęścia się zdarzają. To tak
jak w tym porzekadle – Pańskie oko
konia tuczy.
We wrześniu lider BHP KWK Pniówek
wprowadził „pomarańczowe kaski”
– jak to określił Pniówek – to
był strzał w dziesiątke.
Już bodajże w listopadzie WUG , ktry
jest bardzo tolerancyjny na
Nieprzestrzeganie przepisów
zorganizował wyjazdowe posiedzenie z
naszymi INICJATORAMI BHP na Pniówku
aby im poukładać trochę w głowach.
Nic to jednak nie pomogło. Jakie są
efekty tych proaktywnych działań na
polu BHP w KWK Pniówek każdy może
się przekonać po kolejnych wypadkach
śmiertelnych, bo tego już nie da się
niezaraportować.
Najbardziej zyskowna ale i najbardziej
niebezpieczna. W pogoni za tonami i
zyskiem brakuje kadry technicznej na
czele z prezesem co by wiedzieli jak
bezpiecznie urabiamy.
JSW wydaje według nich ponad 500 mln złotych na bezpieczeństwo czyli 11% swoich kosztów. Nakłady idą na zwykłe zabezpieczenie możliwości produkcji pod ziemią i aby górnicy nie chodzili boso, mieli rękawice i kaski na głowie. Na konkretne inicjatywy obniżenia wypadkowości, które by pozwoliły wyeliminować ryzyko związane z pracą pod ziemią nie znajdzie się niczego konkretnego lub jeśli już coś „innowacyjnego” planują to wychodzi wielkie G...! Chyba , że za innowacje w JSW uważają przeniesiena dyrektora kopalni za zasługi w przymykaniu oczu na łamanie przepisów na stanowisko koordynatora Innowacji w JSW. Typowym przykładem jest KWK Pniówek, nie lepiej jest na JasMos. W KWK Pniówek zaś od lat techniczni i goście od BHP aby pokazać, że coś „działają” podejmują „inicjatywy” . Od wielu miesięcy w KWK Pniówek działa „premia za bezpieczną pracę” Polega ona w skrócie na tym, że górnik dostaje kilka stów na miesiąc jak uda mu się nie zostać zabitym lub rannym, a jeśli ulegnie wypadkowi to nie zgłosi tego oficjalnie. W czerwcu 2010 Pniówek jako sztandarowa kopalnia JSW uruchomiła system identyfikacji załogi , transportu, i Bóg wie czego pod ziemią. Podobno teraz na Pniówku wiedzą i widzą wszystko co się dzieje pod ziemią, tylko czasami dyspozytor musi wyjść do toalety i przeważnie wtedy Nieszczęścia się zdarzają. To tak jak w tym porzekadle – Pańskie oko konia tuczy. We wrześniu lider BHP KWK Pniówek wprowadził „pomarańczowe kaski” – jak to określił Pniówek – to był strzał w dziesiątke. Już bodajże w listopadzie WUG , ktry jest bardzo tolerancyjny na Nieprzestrzeganie przepisów zorganizował wyjazdowe posiedzenie z naszymi INICJATORAMI BHP na Pniówku aby im poukładać trochę w głowach. Nic to jednak nie pomogło. Jakie są efekty tych proaktywnych działań na polu BHP w KWK Pniówek każdy może się przekonać po kolejnych wypadkach śmiertelnych, bo tego już nie da się niezaraportować.
Najbardziej zyskowna ale i najbardziej niebezpieczna. W pogoni za tonami i zyskiem brakuje kadry technicznej na czele z prezesem co by wiedzieli jak bezpiecznie urabiamy.