Z racji swojego zawodu i pełnionej funkcji wielokrotnie odwiedzał kopalnie w Europie i Ameryce Południowej.
– Kwestie bezpieczeństwa są w europejskich zakładach górniczych traktowane bardzo poważnie. Poziom techniki jest podobny. Za to w Ameryce te sprawy pozostawiają wiele do życzenia. W Meksyku odwiedziłem kopalnię, w której węgiel kopano ręcznym sposobem. Gdy zobaczyłem jednego z górników z cygarem w ustach, postanowiłem szybko stamtąd uciekać. W Ameryce Południowej kopalń jest mnóstwo, ale brakuje środków na bezpieczeństwo – tłumaczy.
W br. ratownicy pod kierownictwem dyrektora Josefa Kaspera zaliczyli już poważną akcję.
Na początku stycznia w kopalni ČSM ruch Południe, 1100 m pod ziemią, w wyniku wstrząsu i opadu skał stropowych, zginął jeden górnik, kolejnych szesnastu zostało rannych, z czego pięciu trafiło do szpitali. Zmarłego górnika (48 l.) wydobyto na powierzchnię dopiero po kilku godzinach.
– Musieliśmy użyć specjalnych urządzeń spawalniczych własnej konstrukcji, ponieważ poszkodowanego górnika przygniótł przenośnik – wyjaśnia Josef Kasper.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.