Budowana przez 30 lat sieć ciepłownicza, za pomocą której rozprowadzana jest energia z Elektrowni Opole, będzie likwidowana. Jak powiedział PAP Piotr Szlapa, wójt gminy Dobrzeń Wielki, która jest właścicielem sieci, odbiorcy ciepła z elektrowni mają kilka lat na znalezienie alternatywy.
Ciepło z Elektrowni Opole jest dostarczane do ponad 1,3 tysiąca odbiorców z terenu gminy Dobrzeń Wielki i części Opola za pośrednictwem sieci mającej 82 km długości, której koszt budowy wyniósł około 60 mln zł. Przez 30 lat działania, tanie i ekologiczne ciepło było poważnym argumentem dla wielu osób, które osiedlały się w sąsiedztwie firmy.
- Początkowo elektrownia wybudowała nitkę do osiedla Energetyk i do Czarnowąsów, które obecnie są dzielnicą Opola. Mając dochody z elektrowni, gmina zaczęła rozbudowywać sieć o kolejne ulice, przyłączając przy okazji szkoły, GOK czy klasztor. Techniczną stroną zajmowała się spółka-córka elektrowni, czyli Elkom. Wszyscy byli zadowoleni, bo nie trzeba było budować lokalnych kotłowni, podłączano się do ekologicznego źródła ciepła i było czyste powietrze. Mówiono nawet o budowie olbrzymiej szklarni pod uprawę pomidorów, która miała być zasilana ciepłem z dwóch nowych bloków - wspomina Szlapa.
Sytuacja zmieniła się w 2016 r., gdy miasto Opole powiększyło swój obszar, przyłączając m.in. tereny elektrowni. W ten sposób gmina Dobrzeń Wielki straciła znaczną część dochodów, z których część przeznaczała na utrzymanie i rozwój sieci ciepłowniczej. Ucichł także temat budowy plantancji pomidorów.
- Od tego czasu byliśmy kilka razy w Urzędzie Regulacji Energetyki, żeby podnieść ceny ciepła o koszt amortyzacji. Oznaczałoby to wzrost cen dla klienta końcowego o około 15-20 proc. URE odrzucało te wnioski, tłumacząc, że te podwyżki są zbyt wysokie. Wtedy operator sieci, zależna od elektrowni spółka Elkom, wypowiedziała umowę ze względu na niską opłacalność działalności. Od 1 stycznia sieć przejęła spółka ECO, która przedstawiła URE swoje kalkulacje i te zostały zaakceptowane, choć jak przedstawiają przedstawiciele wspólnot, zaliczki na ciepło, jakie teraz płacą, zawierają podwyżki od ponad stu do ponad trzystu procent, na co składają się skumulowane na początku roku podwyżki cen za energię wprowadzone przez PGE, podwyżki cen za przesył ze strony ECO i podwyżkę stawki VAT z 5 do 23 procent - podkreśla Szlapa.
Zdaniem wójta, w sytuacji gdy gminę pozbawiono głównych źródeł dochodu, jakim była elektrownia i sąsiadujące z nią tereny przemysłowe, cały koszt utrzymania sieci musi być przerzucony na odbiorców ciepła, co biorąc pod uwagę skalę wzrostu ceny energii, oznacza konieczność stopniowego wygaszania sieci.
- Ludzie potrafią liczyć. Jak im wyjdzie, że pompa ciepła, czy piec da tańszą energię niż ta z elektrowni, to będą się odłączać. Im mniej odbiorców w sieci, tym koszty jej utrzymania dla pojedynczego klienta będą wyższe. Nie mając środków na remonty, będziemy odcinać po kawałku kolejne jej elementy. Nie ma się co oszukiwać. Mamy kilka lat na to, żeby właściciele i zarządcy budynków, którzy w tej chwili biorą ciepło z elektrowni, mogli znaleźć sobie jakąś alternatywę - wyjaśnia Szlapa.
Samorządowiec przyznaje, że dla większości obecnych klientów może być to poważny problem, bo według obecnych rozwiązań prawnych, jako odbiorcy ekologicznego ciepła systemowego, nie mogą liczyć na dopłaty do zakupu np. pomp ciepła.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.