Geologia jako nauka o Ziemi, planecie i jej zasobach, od chwili powstania międzynarodowych umów klimatycznych, kwestionowała podstawowe jej założenia o wpływie człowieka na pogodowe anomalie. Od około 400 mln lat, odkąd warunki życia na ziemi udało się odtworzyć, klimat ten dziesiątki razy zmieniał się radykalnie, mimo że nie było jeszcze człowieka na ziemi. Te argumenty nie są odrzucane, ale ignorowane, bo nauka o milionach lat jest zbyt abstrakcyjna, aby była popularna. Teraz jednak fińscy geolodzy zielonej energetyce, która jest mutacją polityki klimatycznej wymierzyli cios, nie do odparcia.
Otóż, jak informuje portal The New American, policzyli oni ile potrzeba konkretnych metali dla jego realizacji (Geological Study Refutes Green Energy Agenda: Not Enough Metals to Replace Oil – 13 lutego 2023). Na pytanie, czy jest wystarczająco dużo niezbędnych metali, aby zastąpić paliwa kopalne, odpowiedź jest jednoznacznie negatywna. Nie da się zastąpić paliw kopalnych odnawialnymi źródłami energii, przynajmniej do 2050 r.
Dzieje się to z prostej przyczyny - na Ziemi nie ma takiej ilości surowców, jakiej wymaga zielona energetyka. Simon Michaux, profesor, Geological Survey Finland przeprowadził szczegółową analizę tego, co jest wymagane do wycofania paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii. Załączone do tego tekstu tabele mówią znacznie więcej, niż słowa. Najpierw uczony zestawił aktualnie istniejące, lecz jeszcze nie eksploatowane zasoby złóż surowców niezbędnych do realizacji zielonej energetyki.
Dla przykładu tych zasobów rud miedzi jest 19,3 proc. w stosunku do potrzeb, niklu 10 proc., a litu 2,33 proc., kobaltu 3,48 proc. i ten rząd wielkości dotyczy wszystkich innych metali. Wniosek jest taki, że aby sprostać zielonemu programowi, trzeba najpierw odkryć od 5 razy więcej złóż rud miedzi, po 10 razy niklu i pozostałych metali po ok. 30 razy. Paradoks tego wyliczenia jest taki, że tych złóż nawet nikt obecnie nie poszukuje, a wiadomo, że kto nie szuka, ten i nie znajduje. Z zestawienia tego wynika, że tylko samej miedzi brakuje do celu 3,7 mld ton.
Jeszcze gorsze proporcje są dla wymaganych i istniejących poziomów wydobycia tychże surowców. Po to, aby sprostać zielonemu zapotrzebowaniu na miedź, jej produkcja winna się zwiększyć do 2050 r. 189 razy! Niklu 400 razy, ale rekordzistą jest lit, którego wydobycie ma wzrosnąć 10 tysięcy razy! Zwiększona produkcja pozostałych metali ma być w skali 2-3 tysiące razy.
Z uwagi, że USA chcą być światowym liderem transformacji energetycznej, materiał ten jest szeroko komentowany, przynajmniej w specjalistycznych mediach tego kraju. Zauważają one, że minerały te muszą być wydobywane, transportowane i przetwarzane, opierając się wyłącznie na paliwach kopalnych, co spowodowałoby zwiększenie emisji dwutlenku węgla i wyczerpanie rezerw węglowodorów. Piszą one, że matematyka nie potwierdza retoryki ruchu aktywistów o zerowej wartości netto, zaś program zielonej transformacji jest niemożliwy do wykonania.
Powołują się one na skutki eliminowania niezbędnych paliw kopalnych, czego Niemcy doświadczają w coraz szybszym tempie, bez zastąpienia ich odpowiednikiem energii alternatywnej.
Przypomina się, że podobne próby sztucznego przekształcenia światowej gospodarki za pomocą wielkiej pałki rządowej miałaby druzgocący skutek, co zdarzało się to już wcześniej. Na przykład w XX w. komunistyczni dyktatorzy, tacy jak Józef Stalin w Związku Radzieckim, Mao Zedong w Chinach i Pol Pot w Kambodży, ustanowili plany kolektywizacji rolnictwa, które spowodowały śmierć ponad 60 milionów ludzi.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.