To już kolejna doba, w której ratownicy z Polskiej Grupy Górniczej i Zintegrowanej Służby Ratowniczej wydobywają spod gruzów ofiary trzęsienia ziemi w Turcji. Nadzieja na odnalezienie żywych maleje. W katastrofie zginęło kilkadziesiąt tysięcy osób. A przerażające szacunki mówią nawet o możliwych 100 tysiącach ofiar.
– Działamy w ramach współpracy z ONZ. Do zadań ratowników należy pomoc w odkopywaniu zasypanych ludzi. Niestety na chwilę obecną są to już tylko ciała – relacjonuje Łukasz Jarawka, ze Związku Zawodowego Ratowników Górniczych.
Dodaje: – Aktualnie na miejscu ratownicy pracują przy pomocy ciężkiego sprzętu: koparki, dźwigu, młotów pneumatycznych i stojaków zawałowych typu Herkules oraz różnego rodzaju sprzętu ręcznego.
Bywają jednak chwile, w których nadzieja w odnalezienie kogoś żywego powraca pomimo upływających dni od wystąpienia trzęsienia. Tak jak w chwili, gdy psy oznaczyły kolejną żywą osobę pod gruzami budynku. Ratownicy z PGG odgruzowali ponad 4-metrowe zawalisko torując drogę do uwięzionej osoby.
Nadzieja umiera ostatnia – wiedzą o tym dobrze ratownicy górniczy, którzy często są zdani na siebie i kolegów, pracując kilkaset metrów pod ziemią w kopalniach w bardzo trudnych warunkach. Ta sama maksyma przyświeca grupie ratowników górniczych, którzy wspólnie z ratownikami Zintegrowanej Służbie Ratowniczej działają od ubiegłego tygodnia w Turcji.
- Z każdą godziną szanse na wyciągnięcie żywych osób spod ruin domów i bloków maleją, ale zawsze tli się iskierka nadziei na uratowanie kogoś żywego – mówi Dawid Burzacki, koordynator Zintegrowanej Służby Ratowniczej.
– W miejscu, gdzie obecnie pracują nasi ratownicy, ostatnie godziny nie przynoszą dobrych wieści. Spod gruzów wydobywane są głównie osoby zmarłe. To często ludzie, którzy nawet nie mieli szansy na ucieczkę. Pierwsze trzęsienie ziemi rozpoczęło się w godzinach porannych, większość osób jeszcze spała. Mimo wszystko, ratownicy z pełnym zaangażowanie odgruzowują budynki jak w poszukiwaniu żywych ludzi. Jesteśmy pod wrażeniem pracy i zaangażowania ratowników górniczych. To mężczyźni, którzy są nauczeni pracować ciężko i w trudnych warunkach. Specyfika ich pracy, różni się od naszej, natomiast w obliczu tragedii wszyscy pracujemy ramię w ramię na miarę sił i możliwości – dodaje Dawid Burzacki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.