Niemcom nie wystarcza już zielona energia. W obawie, że lada miesiąc krajowi zabraknie prądu elektrycznego z wiatraków i fotowoltainki, chcą sięgać po zasoby węgla brunatnego. Rząd Olafa Scholza znalazł się w ogniu krytyki ekologów, zwłaszcza spod znaku Zielonych. Z kolei Lützerath, niewielka osada, którą koncern RWE zamierza przeistoczyć w kopalnię węgla brunatnego, stała się miejscem prawdziwej bitwy klimatycznej.
Ponad 20 demonstrantów odniosło rany podczas protestu przeciwko rozbudowie kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Garzweiler. Rzecznik policji niemieckiej dodał, że w wyniku starć z protestującymi poszkodowanych zostało 70 funkcjonariuszy.
Protestujący poinformowali, że w sobotę demonstrowało około 35 000 osób, a siły policyjne oszacowano na 15 000 funkcjonariuszy. Do protestów dołączyła duńska działaczka Greta Thunberg, którą policja siłą wyniosła z miejsca protestu. Napięcia między policją a protestującymi nasiliły się, gdy funkcjonariusze użyli armatek wodnych i pałek, aby ich rozproszyć.
Aktywiści oskarżyli funkcjonariuszy o przemoc w usuwaniu ich z terenu wioski Lützerath.
W ub. tygodniu w czwartek koparki zrównały z ziemią liczne barykady należące do działaczy. Sprzątnięto również dwa symboliczne domy byłych mieszkańców Lützerath. W nocy z piątku na sobotę ewakuację kontynuowano początkowo po zmroku. Aktywiści, którzy przykuli łańcuchami, zostali rozkuci i wyniesieni przez policjantów.
Wszystkich 90 mieszkańców osady[K1] zostało wcześniej wysiedlonych. Pozostał tylko Eckardt Heukamp, rolnik, który samotnie prowadzi batalią przeciwko koncernowi RWE.
Dla ruchu na rzecz ochrony klimatu jest już ikoną i bohaterem, dla energetycznego giganta RWE groźnym przeciwnikiem, stwarzającym wciąż nowe problemy. Media podkreślają jego nierówną walkę Dawida z Goliatem.
Eckardt Heukamp ma 57. Pole w Lützerath uprawia jako przedstawiciel czwartego pokolenia rolniczej rodziny. Nie ma zamiaru sprzedać swojego gospodarstwa dla koparek.
Mówi: „Chcę tu mieszkać, tu jest mój dom”.
Już 16 lat temu RWE rozpoczęło wyburzanie gospodarstw rolnych i domów w Lützerath na zachodzie kraju związkowego w Nadrenii Północnej-Westfalii i wypłacanie odszkodowania dla mieszkańców, aby w przyszłości wydobywać na ty terenie węgiel brunatny. Większość mieszkańców osady wyprowadziło się kilka kilometrów dalej na zachód. Pod koniec 2020 r. było jeszcze 14 mieszkańców, teraz Heukamp jest ostatnim w mieście duchów.
Wyższy Sąd Administracyjny w Münster podejmie niebawem decyzję w sprawie pozwu Heukampa przeciwko wywłaszczeniu. Rolnik posiada ziemię w pobliżu planowanej kopalni.
Walka Heukampa z RWE staje się coraz bardziej kwestią polityczną. Stawka jego protestu jest znacznie większa niż wyburzenie folwarku zbudowanego w 1763 r., w którym żyje. To sprawa polityczna, obraca się wokół bardzo ważnego pytania: jak poważnie Niemcy podchodzą do kwestii wycofania się z węgla? Bo jeśli nowy rząd federalny naprawdę chce odejść od tego surowca już w 2030 r., a nie osiem lat później, to jaki sens ma jeszcze demontaż farmy Heukampa, nawet jeśli do tej pory było to przewidziane prawem?
Heukamp, który uratował nagrobek swoich przodków z cmentarza w sąsiedniej wsi, który został już zburzony, powołuje się na opinię biegłego, że ogromne koparki mogły równie dobrze kopać także w okolicach Lützerath.
- Technicznie jest to wykonalne dla RWE, ale prawdopodobnie niezbyt interesujące z ekonomicznego punktu widzenia – wyjaśnia rolnik.
Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych jest zdania, że plany RWE powinny zostać zatrzymane, jeśli Niemcy chcą osiągnąć cele paryskiego porozumienia w sprawie ochrony klimatu. W opracowaniu zwrócono uwagę na konieczność ograniczenia wydobycia węgla, co pozwoliłoby zachować wszystkie pozostałe wsie wokół kopalni odkrywkowej Garzweiler, w tym Lützerath.
- Nie mamy takiej samej sytuacji jak 30 lat temu, kiedy nie można było zastąpić węgla, ponieważ nie było energii odnawialnej – wskazuje Heukamp.
- Po co wywłaszczać ludzi, burzyć wioski i akceptować wyższą emisję dwutlenku węgla, skoro wiemy, że węgiel nie jest do zaakceptowania na dłuższą metę? – pyta.
Koncern RWE zaproponował rolnikowi rozpoczęcie nowego życie w Brandenburgii. W ramach rekompensaty ma otrzymać inne gospodarstwo rolne.
- Będę tam obcy, a przez suszę i tak nie ma tam od dawna plonów. Dostanę więcej hektarów i dużo gorszą glebą- powtarza.
Heukamp podkreśla, że żadna z ofert giganta energetycznego nie była dla niego do przyjęcia, co jest jednym z powodów, dla których woli kontynuować uprawę pola w Lützerath, tak jak robił to przez lata.
- Dlaczego miałbym być w gorszej sytuacji niż żyłem i pracowałem tu do tej pory? Chcę zostać na swoim gospodarstwie do ostatniego dnia – tłumaczy.
Media grzmią, że Heukamp nie nadaje się na gwiazdę medialną i jest trochę zirytowany szumem wokół niego. Całe to zamieszanie odcisnęło na nim piętno i żali się nieprzespane noce, na myśl o tym, co stanie się z jego gospodarstwem.
- Zacząłem tę walkę i teraz muszę ją doprowadzić do końca. Zostanę tak długo, dopóki mnie stąd nie wyniosą! – zapewnia.
Ogrodzenie jego gospodarstwa zdobi ogromny żółty plakat z napisem o treści „1,5 stopnia C oznacza: Lützerath zostaje”.
[K1]tał
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.