Swego czasu, temat zasobów i eksploatacji gazu łupkowego był hitem tak naukowym, jak i medialnym. Entuzjazm był wielki. Mieliśmy być niezależni od rosyjskich dostaw, a nawet rozważano o ewentualnym eksporcie. Przez blisko 10 lat temat nie schodził z wypowiedzi polityków i mediów. Wycofanie się amerykańskich firm z jego eksploatacji w Polsce, uznano za brak zasobów tego gazu i natychmiast temat ten zamknięto.
Do 2017 r. firmy poszukiwawcze wykonały w Polsce 72 odwierty, z czego 25 z pełnym szczelinowaniem. Żadna z firm nie podjęła się wydobycia komercyjnego.
Wszystkie do końca 2017 r. oddały koncesje na poszukiwanie i wiercenia. PGNiG zaprzestało prac przy odwiertach, ale zapewniało, że może do nich wrócić.
Inicjatorem poszukiwań tego gazu był pochodzący z Polski, znany amerykański geolog dr Jan Krasoń (1933-2015), który w 2006 r. zainteresował tematem ówczesnego głównego geologa kraju.
O popularności dr Krasonia w Stanach Zjednoczonych świadczy strona internetowa poświęcona jego dokonaniom zawodowym (www.JanKrason.com).
Powrót do dawnych koncepcji ma uzasadnienie w obecnym kryzysie energetycznym. Istnieje też kilka innych przesłanek wskazujących na potrzebę powrotu do badań na gazem łupkowym. Jedną z nich jest nadal prowadzona jego eksploatacja w USA, dzięki której kryzys energetyczny w tym kraju jest pojęciem nieznanym.
Kolejną przesłanką jest potrzeba wytrwałości w poszukiwaniach, bez zbędnego rozgłosu, entuzjazmu i łatwego pesymizmu. Przykładem tego rodzaju postępowania są Stany Zjednoczone, gdzie prace badawcze nad eksploatacją gazu łupkowego prowadzono od 1980 r., osiągając ich praktyczne zastosowanie dopiero 30 lat później. Było to możliwe, gdyż nie zważając na żadne polityczne opinie, finansował je zmarły w 2013 r., amerykański miliarder greckiego pochodzenia Georg P. Mitchell.
Założył w 1980 roku firmę Mitchell Energy & Development Corp., która rozpoczęła eksploatację gazu z łupków w Stanach Zjednoczonych. Cieszył się on zasłużoną sławą. Dzięki jego pomysłowi amerykański gaz stał się o 50 procent tańszy i kraj ten z jego importera przekształcił się w eksportera zarabiając na tym miliardy dolarów.
Polskie zasoby nie zostały dokładnie określone. Badania oparte bardziej na szacunkach, aniżeli na konkretnych wynikach sygnalizują, że mogą być duże. Wystarczy wspomnieć, że jeden kilometr sześcienny ma objętość miliarda metrów sześc. Polska strefa łupkowa w dużym przybliżeniu liczy sobie około 600 km długości, 100 km szerokości i 1,5 km grubości. Wszystko to razem daje pojemność 90 tys. km sześc, czyli ok. 90 bln m sześc.
Ocenia się, że zawiera ona przeciętnie powyżej 5 proc. gazu. Daje to szacunkowe zasoby w skali ok. 4,5 bln m sześc. gazu. Ponieważ zużywamy go w ilości ok. 15 mld rocznie można przypuszczać, że prawdopodobnie wystarczy go dla nas przynajmniej na najbliższe 300 lat bez jakiegokolwiek jego importu.
Powyższe schematyczne obliczenia są tylko przykładem na to, z jaką skalą występowania tego gazu mamy do czynienia.
Amerykańska produkcja ropy łupkowej osiąga wolumen ok. 10 proc. globalnego wydobycia tego surowca. Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA) szacuje, że w 2021 r. produkcja suchego gazu ziemnego w USA z formacji łupkowych wyniosła około 27,2 bln stóp sześc. i była równa około 79 proc. całkowitej produkcji suchego gazu ziemnego w USA w 2021 r. Przekładając to na jednostki europejskie wynosi to ok. 768 mld m sześc. gazu ziemnego.
Dla porównania łączna roczna konsumpcja gazu w całej Unii Europejskiej wynosi ok. 400-500 mld m sześc. Wielokrotnie sprawdzona już zasada jest taka, że jeżeli gaz łupkowy występuje, to z uwagi na dużą regionalną rozciągłość złóż – jego zasoby są zwykle bardzo duże. To winno być wystarczającym dowodem na to, że gazem łupkowym warto się zająć pokonując przeszkody i chwilowe niepowodzenia.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.