Poszukiwanie i wdrażanie stale nowych źródeł energii nie zawsze sprzyja efektywności i bezpieczeństwu energetycznemu. Od blisko trzydziestu lat trwa rozbudowa odnawialnych źródeł energii kosztem likwidacji paliw kopalnych. O tym jak niebezpieczna jest na dłuższą metę ideologicznie uzasadniona promocja OZE, przekonali się o tym Brytyjczycy.
Jeszcze rok temu rząd tego kraju nie udzielał koncesji ani nowych pozwoleń na eksploatację zasobów złóż ropy naftowej i gazu ziemnego znajdujących się pod dnem tMorza Północnego. Kiedy nastał kryzys energetyczny okazało się, że w Anglii brakuje tych właśnie surowców. Z tego powodu ich ceny drastyczne poszły do góry.
Lekceważone dotąd spółki naftow-gazowe osiągnęły nigdy nie notowane zyski. Ponieważ rząd tego kraju rozpoczął dotowanie paliw dla potrzeb ludności, która nie mogła podołać wysokim cenom energii, w budżecie zaczęło brakować pieniędzy. Chcąc je pozyskać, obłożył on spółki naftowo-gazowe dodatkowo wysokim podatkiem.
Na jego uzasadnienie podawano, że wymaga tego „sprawiedliwość społeczna”, gdyż nie może być tak, że w czasie gdy cały kraj doświadcza biedy, inni się na niej bogacą w sposób niewyobrażalny. Spółki oczywiście protestowały, ale było to wszytko na nic. Cynicznie twierdzono, że pieniądze trzeba pozyskiwać, od tych, którzy je mają. Pozostałoby to bez żadnego echa, gdyby nie fakt, że działania te nie przyniosły spodziewanego efektu w walce z kryzysem energetycznym.
Przypomniano sobie wtedy o wydobyciu ropy i gazu ziemnego z dna Morza Północnego. Znajdujące się tam zasoby były stosunkowo łatwe do pozyskania, choćby z tego powodu, że ich eksploatacja trwała już dziesiątki lat i dobrze wiedziano, jak je wydobywać. W tej sytuacji, niechętny dotąd paliwom naftowym, rząd zezwolił, a nawet wezwał do ich zwiększonego wydobycia.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.