Kwestia cen węgla ostatnio wróciła na tapetę przy okazji deklaracji politycznych dotyczących przyszłości branży górniczej wygłaszanych przez polityków obozu rządzącego. Wskazywali, że ceny węgla spadają i będą spadać, więc inwestycje w górnictwo nie mają większego sensu.
O to, jak wygląda sytuacja na międzynarodowym rynku węgla, zapytaliśmy prof. Zbigniewa Grudzińskiego, kierownika Pracowni Ekonomiki i Badań Rynku Paliwowo-Energetycznego w Instytucie Gospodarki Surowcami Mineralnymi i Energią PAN w Krakowie. Jak zaznacza naukowiec, europejskie dzienne ceny węgla – chodzi o ceny notowane w portach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) – są najniższe od dziewięciu miesięcy, czyli wróciły do poziomów notowanych przed wybuchem wojny w Ukrainie. Wtedy ceny węgla wynosiły ok. 175 dolarów za tonę i do takiego poziomu spadły w minionym tygodniu, choć na przestrzeni kilku ostatnich dni nastąpiło lekkie odbicie i wzrost do 200 dolarów.
Zapał ostudzony
– Można mówić o dość dużym spadku, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze na początku września ceny węgla wynosiły ok. 400 dolarów za tonę – a wcześniej, w czerwcu i sierpniu, momentami sięgały nawet 430 dolarów. Od września zaczął się trend spadkowy, a przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Jednym z głównych powodów jest tutaj ciepła pogoda, która powoduje, że na rynku utrzymuje się niski popyt na węgiel. To doprowadziło do tego, że w portach ARA zapasy węgla są dość duże – ocenia się, że jest to obecnie ponad 6 mln ton. Na dodatek Niemcy z powodu niskiego stanu wód na Renie mają problem z dowiezieniem węgla do elektrowni. W efekcie na rynku europejskim jest dość dużo dostępnego węgla, co przekłada się na ceny. Inną kwestią jest, że często ten węgiel pozostawia sporo do życzenia, jeśli chodzi o jakość i kaloryczność, a węgiel klasy 6000 kcal/kg (ok. 25,1 MJ/kg), którego dotyczy indeks CIF ARA, jest coraz trudniejszy do kupienia. Dodatkowo zapał potencjalnych kupców węgla studzi duża niepewność na rynku i duże wahania cen – wstrzymują się z zakupami, bo nie wiadomo, czy za kilka tygodni ceny nie będą jeszcze niższe – mówi prof. Grudziński.
Wpływ Chin
Jak wskazuje, kolejnymi czynnikami wpływającymi na spadki cen węgla są spadki cen gazu oraz sytuacja w Chinach.
– Ceny węgla są ściśle powiązane z cenami gazu i teraz ich spadki są notowane równolegle właśnie ze spadkami cen gazu. Natomiast jeśli chodzi o sytuację w Chinach, to tutaj przez cały czas wpływ na rynek ma pandemia koronawirusa. W ostatnim czasie znów odnotowano tam wzrost zachorowań, co w połączeniu z polityką zero tolerancji dla koronawirusa, od razu przełożyło się na spowolnienie gospodarki. W efekcie w ostatnich dwóch miesiącach w Chinach odnotowano spadek importu węgla o 10 proc., a to oznacza, że na rynku międzynarodowym zwiększyła się w istotnej mierze dostępność tego surowca – argumentuje naukowiec.
Prognozy krótkoterminowe zakładają, że w kolejnych miesiącach może dojść do dalszych spadków cen węgla. Potwierdzają to kontrakty futures, które są niższe niż obecne ceny dzienne.
– Natomiast tutaj trzeba zachować dużą ostrożność. Na rynku wciąż panuje duża niepewność i nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak i kiedy zakończy się wojna. Dlatego o tym, czy rzeczywiście ceny węgla mogą w najbliższym czasie jeszcze spaść, a jeśli tak, to do jakiego poziomu, zdecydują kwestie, o których wspomniałem, czyli przebieg wojny i poziom cen gazu, pogoda oraz sytuacja w Chinach – argumentuje prof. Grudziński.
A jak ceny węgla będą się kształtować w przyszłym roku? Jak argumentuje prof. Grudziński, barierą, która powinna w dużym stopniu wyhamować lub zatrzymać spadek cen węgla, jest wciąż jego ograniczona podaż.
Ograniczona podaż
– Na pytanie, kto zamiast Rosji może dać dobrej jakość węgiel, wciąż nie ma dobrej odpowiedzi. Przykładowo – amerykański węgiel jest bardzo zasiarczony, a indonezyjski ma bardzo duże różnice w jakości i kaloryczności. Tutaj odpowiedzią miał być węgiel z RPA, ale okazuje się, że tam wąskim gardłem są problemy logistyczne i dowiezienie tego surowca do portów. Natomiast jeśli chodzi o dostawy węgla, ale również i gazu, to przyszły rok może być jeszcze trudniejszy niż ten. Trzeba pamiętać, że przez pierwsze kilka miesięcy br. węgiel i gaz z Rosji był importowany, a w przyszłym najpewniej nawet tego częściowego importu nie będzie. Dlatego, jeśli chodzi o minimalne średnie ceny roczne, to wydaje się, że one powinny się utrzymać na poziomie 150-200 dolarów za tonę. Trzeba pamiętać, że takie ceny to wciąż jest bardzo dużo. To poziom ok. 37 zł za GJ, podczas gdy jeszcze dwa lata temu było to ok. 11-12 zł za GJ – zaznacza prof. Grudziński.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.