Od początku transformacji gospodarczej, jaka miała miejsce w Chinach przez blisko pół minionego wieku, jednym z jej kluczowych priorytetów były gwarancje dostaw surowców, niezbędnych dla tego procesu. Ponieważ przez pierwsze blisko 20 lat wzrost chińskiej gospodarki wahał się w granicach 10 proc. PKB rocznie, potrzeby surowcowe tego kraju wzrastały prawie wykładniczo.
Po to, aby sprostać zapotrzebowaniu, wykupywano najbardziej intratne ich złoża na całym świecie. W ten sposób doprowadzono do sytuacji, że blisko 50 proc. podstawowych kopalin na świecie trafiało do Chin. Potrzeby te windowały ceny surowców do ich szczytowych poziomów.
Ich konkurenci ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej na miarę swoich możliwości starali się ograniczyć chiński dostęp do globalnych zasobów mineralnych. Działania te nie przynosiły jednak spodziewanych efektów. Dopiero militarne i polityczne wydarzenia związane z agresją Rosji na Ukrainę i eskalacja napięć wokół Tajwanu zmieniły chińskie postrzeganie swoich zdawało by się nieograniczonych inwestycji surowcowych.
Na skutek tych wydarzeń w Pekinie zdano sobie sprawę, że zagraniczne dostawy najbardziej wrażliwych surowców dla ich gospodarki mogą być w każdej chwili zatrzymane. Politycy, naukowcy i górnicze firmy tego kraju podjęły intensywne działania zapobiegawcze. Ich powodzenie jest o tyle utrudnione, że w tej sytuacji nie decyduje już posiadanie na ten cel wystarczających kapitałów, co poprzednio było warunkiem wystarczającym.
Powodzenie chińskiej inicjatywy jest o tyle wątpliwe, że dostęp do wielu z tych surowców, jest poza zasięgiem ich możliwości tak politycznych, jak i gospodarczych, a na końcu i militarnych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.