Takim kołem ratunkowym dla unijnego, energochłonnego przemysłu są bezpłatne uprawnienia do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS.
W Parlamencie Europejskim, w komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) byłam sprawozdawcą projektu opinii dotyczącej CBAM.
Udało mi się przekonać nie tylko moich kolegów z Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ale także europosłów z innych grup politycznych, aby stopniową rezygnację z bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS rozpocząć dopiero w 2028 roku.
Niestety, nie był to jedyny punkt widzenia. Swój raport przygotowała także komisja Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI). Jest to gremium zdominowane przez ekologicznych radykałów, domagających się rezygnacji z systemu bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 już od 2026 roku. Podczas głosowania klimatyczni radykałowie sądzili, że mogą zignorować rekomendacje ITRE. Tymczasem okazało się, że większość na sali plenarnej popiera nasze poprawki. W tej sytuacji zielona lewica przeforsowała ponowne skierowanie raportów do komisji. Kolejne posiedzenie Parlamentu Europejskiego w tej sprawie odbyło się w dwa tygodnie później. W stosunku do pierwotnych planów przygotowano kilka kosmetycznych, niewiele znaczących poprawek.
To wystarczyło, aby złamać kręgosłupy europosłom, m.in. z Europejskiej Partii Ludowej, gdzie zasiada silna polska reprezentacja z PO i PSL.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.