Za pięć lat Europa nie będzie już potrzebować rosyjskiego gazu. Nie obędziemy się jednak bez węgla i atomu. Po raz pierwszy oficjalnie Komisja Europejska przyznała, że wygaszanie elektrowni węglowych musi zostać przełożone w czasie. To samo czeka energetykę jądrową. Wynika to z unijnego planu REPowerEU. Słowem: żegnaj dekarbonizacjo, przynajmniej przez najbliższą dekadę.
Wyliczono, że zwiększenie importu LNG i wstrzymanie wygaszania elektrowni węglowych pozwoli Unii zrezygnować z prawie połowy rosyjskich dostaw gazu. Biometan, wiatr i fotowoltaika, zwiększanie efektywności energetycznej budynków i przemysłu pozwolą do 2027 r. ograniczyć konsumpcję gazu ze Wschodu o kolejne 88 mld m sześc. Wśród zapowiedzianych przez KE zmian jest przyśpieszenie rozwoju OZE, ograniczenie zużycia energii, intensyfikacja działań w rozwoju sektora zielonego wodoru oraz zakaz sprzedaży kotłów gazowych.
Polski Instytut Ekonomiczny przeanalizował REPowerEU. Na łamach swojego czasopisma informuje, że w pierwszym etapie KE rekomenduje import LNG i gazu z nierosyjskich źródeł za pomocą istniejącej infrastruktury, obniżenie temperatury pomieszczeń o 1 st. C i niewygaszanie w planowanym terminie elektrowni, tak węglowych, jak i jądrowych. To wszystko oznaczać będzie mniejsze o 110 mld m sześc. zapotrzebowanie na gaz, co stanowi 71 proc. gazu rosyjskiego. Koszty budowy infrastruktury będą przy tym stosunkowo niskie i wyniosą około 2 mld euro.
PIE podkreśla jednak, że w przypadku wstrzymania całości rosyjskich dostaw do państw UE, te działania nie wystarczą, chyba że będziemy mieli sporo szczęścia i łagodną zimę.
- Wykorzystanie propozycji Międzynarodowej Agencji Energetycznej związane m.in. z ponad dwukrotnie większym wykorzystaniem możliwości wygaszanych elektrowni jądrowych niż proponowane w REPowerEU, w tym na terenie Niemiec, pozwoliłoby podnieść bezpieczeństwo energetyczne UE – czytamy w analizie autorstwa ekspertów PIE.
PIE przypomina, że Gazprom stopniowo pozbawia dostaw kolejne państwa Europy Środkowo-Wschodniej (Bułgarię, Finlandię, państwa bałtyckie, Polskę), tworząc podziały między państwami członkowskimi, a jednocześnie zarabiając ponad 2 mld euro miesięcznie na eksporcie gazu do UE. Pieniądze te mogą być wykorzystywane do finansowania działań wojennych na terytorium Ukrainy.
Nie ulega wątpliwości, że Europa musi wspólnie przygotować się na wstrzymanie rosyjskich dostaw. Obecne zapasy gazu UE to ok. 40,3 mld m sześc., co stanowi 40 proc. roboczej pojemności magazynów UE, o 4 pkt. proc. mniej niż średnia zatłoczenia dla lat 2015-2020 w tym okresie roku. Pozwolą one w sytuacji wstrzymania dostaw Gazpromu na zrównoważenie wahań sezonowych jedynie w przypadku łagodnej zimy - średnie wahania zimowego opróżniania magazynów w latach 2015-2020 wynosiły ok. 54,3 mld m sześc.
Przyjrzyjmy się dokładnie możliwościom tworzenia zapasów przez kraje UE. Wspólnota dysponuje magazynami, których pojemność sięga 100 mld m sześc. To zaś oznacza jedynie 1,5 miesiąca konsumpcji w okresie zimowym! Polski rząd informuje o tym, że nasze magazyny są niemal w całości zapełnione. Problem w tym, że ich pojemność to jedynie 35,8 TWh. Dla porównania, z danych Komisji Europejskiej wynika, że w Niemczech to 245,3 TWh, we Włoszech – 197,7 TWh, w Holandii - 143,8 TWh, we Francji – 128,5 TWh, w Austrii 95,5 TWh, na Węgrzech – 67,2 TWh. Większe niż my magazyny mają nawet dużo mniejsze od nas kraje, jak Słowacja (39 TWh) i Czechy (36 TWh).
Unijny REPowerEU został opracowany w oparciu o Fit for 55. Nie zmienia się zatem główne założenie, czyli co najmniej 55 proc. redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. i neutralności klimatycznej do 2050 r. Proponuje się jednak zwiększenie celów w zakresie OZE, a konkretnie zwiększenie całkowitej mocy wytwórczej do 2030 r. do 1236 GW (wcześniej 1067 GW).
W zakresie fotowoltaiki do 2025 r. ma powstać ponad 320 GW nowych instalacji. To dwukrotnie więcej niż obecnie. Zaś do 2030 r. ta moc ma się niemal podwoić. Zakłada się także zwiększenie wykorzystania pomp ciepła. Jeśli chodzi o zielony wodór, KE ustanowiła cel 10 mln ton z własnej produkcji i 10 mln ton z importu do 2030 r.
Z REPowerEU wynika, że odejście od surowców z Rosji będzie nas kosztować (konieczne inwestycje) aż 210 mld euro do 2027 r.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Takiej propagandy dawno nie widziałem. Gdzie w REPowerEU jest wycofanie się z dekarbonizacji? Jest tam co najwyżej tymczasowa zmiana z paliw importowanych w kierunku wydobywanych wewnętrznie, ale dekarbonizacja jako taka przyspiesza.