Światowy, europejski i krajowy kryzys energetyczny wymusił korzystanie również z niekonwencjonalnych źródeł energii. Jednym z nich jest geotermia, której przynajmniej propagandowo najlepiej przysłużyła się jeszcze przed 14 laty geotermia Toruń. Teraz, jakby wraca się do tej koncepcji, tyle tylko, że już na poziomie rządowym.
Znaczącym pod tym względem wydarzeniem był ogłoszony przez NIK raport z kontroli istniejącej geotermii w Polsce. Jego znaczenie umknęło krajowym mediom, za to zauważono je poza granicami naszego kraju. O trudnościach i kłopotach naszej geotermii pisze redaktor naczelny islandzkiego portalu internetowego poświęconego tej tematyce, jakim jest THINK Geoenergy.
Jest to o tyle istotna wydarzenie, że Islandia jest pod tym względem krajem absolutnie przodującym w Europie. Elektrownie geotermalne wytwarzają obecnie 25 proc. całkowitej produkcji energii elektrycznej. a źródła geotermalne odpowiadają za 66 proc. zużycia energii pierwotnej Islandii. Wszystko to ułatwia czynny i aktywny wulkanizm na tych wyspach, co jednocześnie pozwala specjalistom z tego kraju na najlepsze rozeznanie w warunkach geotermii na terenie Europy i reszty świata.
Portal ten omawia ogłoszone w dniu 22 kwietnia wyniki kontroli NIK poświęcone geotermii w Polsce. Już na wstępie autor zaznacza, że geotermia to dziedzina energetyki, która w Polsce nie rozwija się bardzo dynamicznie, choć ma ogromny potencjał, dlatego w ubiegłym tygodniu w kraju pojawiły się lokalne wiadomości, że od kilku lat ilość energii pozyskiwanej z wnętrza Ziemi w zasadzie nie wzrasta, a realizacja poszczególnych inwestycji trwa latami.
Zauważa się, że energia geotermalna to temat, o którym na co dzień niewiele się mówi. Jeśli chodzi o odnawialne źródła energii, zwykle myślimy głównie o farmach wiatrowych i fotowoltaicznych. Tymczasem potencjał tkwi głęboko pod ziemią, ale nie jest on dostatecznie wykorzystywany.
Niestety, energetyka geotermalna w Polsce nie rozwija się zbyt szybko, a już na pewno nie w tempie zakładanym dziesięć lat temu. Doskonale ilustruje to raport Najwyższej Izby Kontroli, w którym porównano rzeczywisty stan zużycia energii geotermalnej z założonym w Krajowym Planie Działań w zakresie energii ze źródeł odnawialnych z 2010 roku.
W rzeczywistości prawie pięciokrotnie mniej energii geotermalnej było wykorzystanej w 2022 roku niż zakładano to dekadę temu. NIK wskazuje, że 94 proc. ciepła pozyskiwanego z wód termalnych w Polsce pochodziło z ciepłowni wybudowanych przed 2015 rokiem. W ostatnim czasie inwestycje w geotermię wzrosły, ale na ich efekty będziemy musieli poczekać.
Zdaniem Tomasza Różka z kanału Nauka To Like, nawiązując do wypowiedzi prof. Jerzego Nawrockiego z Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie wynika, że energia geotermalna w perspektywie kilkudziesięciu lat może odpowiadać za kilka procent energii zużywanej w naszym kraju. Te słowa padły w 2009 roku, a od kilku lat niewiele się dzieje w zakresie rozwoju geotermii – od 2015 roku w kraju nie zbudowano ani jednej ciepłowni geotermalnej.
Nie oznacza to, że żadne projekty nie są realizowane. Procedury budowy kolejnych obiektów trwają, ale są czasochłonne. Według raportu NIK średni czas budowy ciepłowni geotermalnej to około sześciu lat.
Ponadto elektrociepłownie geotermalne nie wykorzystują w pełni swojego potencjału. Z wyliczeń NIK wynika, że w latach 2015-2020 żaden z funkcjonujących obiektów nie wykorzystywał nawet połowy własnego potencjału. Biorąc pod uwagę, że według NIK zasoby geotermalne w naszym kraju mogłyby pokryć nawet połowę zapotrzebowania na ciepło w Polsce, trudno uwierzyć, że ta technologia od kilku lat rozwija się w tak mozolnym tempie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.