Agencje medialne zauważają, że mimo nałożonych na Rosję sankcji w zakazie sprzedaży i handlu na rynkach zachodnich rosyjskimi diamentami, choć formalnie przestrzeganych, to w rzeczywistości jest odwrotnie.
Sytuacja ta przypomina podobne sankcje jakie w latach dwudziestych minionego wieku nałożone zostały na sprzedaż alkoholu w USA, znane pod nazwą prohibicji. Wtedy też wszyscy potępiali handel alkoholem, ale jednocześnie chętnie korzystali z jego podziemnej dystrybucji.
Pośrednicy typu Al Capone, stawali się milionerami, którzy przez pralnie wprowadzali je do legalnego obrotu. Po dziś dzień, nielegalne dochody i obroty finansowe nazywane są „praniem pieniędzy”.
Jak zauważa amerykański Wall Street Journal rosyjska inwazja na Ukrainę przerywa handel o wartości miliardów dolarów, który obejmuje obciążone wieczną zmarzliną kopalnie diamentów na Syberii, tajne domy handlowe w Antwerpii, zakurzone zakłady polerujące w Indiach i błyszczące sklepy z artystyczną biżuterią w Nowym Jorku.
Z wielu jednak powodów diamentowe sankcje są omijane. Jedną z przyczyn jest fakt, że rosyjska Alrosa na światowy rynek dostarcza około jednej trzeciej ilości znajdujących się na nim diamentów. Sankcje te powodują, że w tej samej skali maleje ich podaż i wzrasta cena.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.