- Choć amerykański rząd zabiega o gwarancję szybszego zwiększania produkcji ropy naftowej, nie spieszą się do tego kraje eksportujące surowiec, a nawet amerykańskie koncerny wydobywcze, które obawiają się się nadpodaży surowca - oceniła w piątek analityczka DM BOŚ Dorota Sierakowska.
- Amerykański rząd obecnie +dwoi się i troi dyplomatycznie+, aby uzyskać gwarancję przyspieszenia zwiększania produkcji ropy naftowej przez państwa, które mogą tego dokonać w krótkim czasie - np. Arabię Saudyjską czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jednak ani te państwa, ani nawet same firmy wydobywcze w USA, nie śpieszą się z podejmowaniem takich kroków - zwróciła uwagę Sierakowska.
Jej zdaniem wszystkie te podmioty mają spójne interesy - zwiększanie produkcji ropy naftowej, ale w niezbyt szybkim tempie, by nie doprowadzić do nadwyżki surowca na rynku w kontekście kilku miesięcy.
- Jedno jest pewne: w tle informacji o sankcjach dotyczących Rosji, rozgrywa się gra dyplomatyczna. Amerykanie muszą odbudować swoje więzi z Arabią Saudyjską i ZEA, które zostały nadszarpnięte m.in. przez szybkie postępy rozmów dotyczących Iranu (Saudyjczycy i Emiratczycy obawiają się wzrostu potęgi Iranu w regionie) - podkreśliła.
Zaznaczyła również, że oba kraje budowały relacje z Rosją, chociażby przez porozumienie naftowe OPEC+, w którym jednym z sygnatariuszy jest Rosja.
- A to oznacza, że o ile kartel OPEC może nieco przyspieszyć zwiększanie wydobycia ropy, to raczej będzie chciał to robić stopniowo, bez serwowania rynkowi kolejnego szoku - stwierdziła Sierakowska.
DM BOŚ przypomina, że po dotarciu notowań ropy naftowej do poziomu 130 dol. za baryłkę na początku bieżącego tygodnia, później obserwowaliśmy na tym rynku spadki.
- Obecnie cena ropy Brent oscyluje już w okolicach 108-109 dol. za baryłkę, a notowania ropy naftowej WTI poruszają się w rejonie 105-106 dol. za baryłkę - wskazała analityk DM BOŚ.
Jej zdaniem spadek notowań ropy naftowej to przede wszystkim efekt spekulacji dotyczących wzrostu wydobycia ropy naftowej w krajach będących jej kluczowymi producentami - a wszystko po to, by zniwelować efekt sankcji narzucanych na Rosję - dodała.
- Te amerykańskie objęły bowiem już także import rosyjskich surowców energetycznych - zaś Europejczycy wciąż dopiero rozważają ten ruch - przypomniała analityczka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.