Jeszcze przed rozpoczęciem wojny w Ukrainie szef Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala wskazywał na coraz większy wzrost zależności energetycznej krajów europejskich od importowanych surowców. Jak zaznaczył, doprowadziło to do znacznego wzrostu cen energii elektrycznej.
O zależnościach między cenami energii a importem jej nośników Rogala mówił w drugiej połowie lutego podczas spotkania z dziennikarzami. Z danych, które przedstawił wynika, że koszt wytworzenia jednej megawatogodziny energii z węgla to ok. 430 zł (z czego 120 zł to koszt węgla, a 310 zł to opłaty za emisję CO2), natomiast w przypadku gazu cena wynosi 850 zł (zakup surowca to 660 zł, a koszty emisji to 190 zł). Przedstawione ceny to średnie ceny za ubiegły rok.
– To pokazuje, że samo paliwo węglowe jest trzy razy tańsze od gazu. Ceny gazu ziemnego są ostatnio wyjątkowo niestabilne, co sprawia, że gaz nie sprawdza się w charakterze paliwa przejściowego – argumentował Rogala.
Przedstawił też wyliczenia, według których koszt zastąpienia energii z krajowego węgla przy pomocy gazu ziemnego wynosiłby 59 mld zł w stosunku do 12 mld zł ze źródeł węglowych. To oznaczałoby, że gdyby w teorii w tym momencie polska energetyka całkowicie zrezygnowała z węgla i zastąpiła go gazem, to kosztowałoby polską gospodarkę 47 mld zł więcej.
– Dekarbonizacyjne i klimatyczne ambicje europejskie są do zaakceptowania, ale powinny być połączone z zapewnieniem obywatelom Wspólnoty dostępu do akceptowalnego cenowo paliwa. Tak jeszcze nie jest. System, który stworzono w Europie, nie potrafi jeszcze zapanować nad rynkiem w sposób umożliwiający realizację określonego poziomu ceny. Podlegamy rynkowi światowemu, a on ma wpływ na najbardziej wrażliwą dla każdego kraju wartość, czyli cenę energii i konsekwencje, jakie ona ze sobą niesie – powiedział Tomasz Rogala.
Jak argumentował szef PGG, od 1990 r. zależność państw UE od importu energii zwiększyła się o 13 proc., co nie tylko wywołało ogromne zmiany na rynku, ale przyczyniło się w ciągu ostatniego roku do kilkakrotnego wzrostu cen energii. Ogromny wzrost cen gazu, który kraje Unii Europejskiej importują głównie z Rosji sprawił, że ceny energii w Polsce, która ma miks energetyczny oparty głównie na węglu, stały się niższe niż w innych krajach. Dla porównania w lutym ceny spotowe energii w Polsce wynosiły 440 zł za megawatogodzinę, w porównaniu do 530 zł w Niemczech, 690 zł we Francji, 820 zł w Austrii oraz 900 zł w Szwajcarii.
– Oparcie systemu o import gazu jest trudne do przyjęcia. Akceptując dekarbonizacyjne i klimatyczne ambicje Wspólnoty, której jesteśmy członkiem – co się nie zmieni – musimy jednak pogodzić je z faktycznymi możliwościami zapewnienia obywatelom dostępnej energii. Z tym zadaniem państwa takie jak Polska muszą sobie niestety radzić same. Ostatnie wydarzenia na rynkach wokół nas, których jesteśmy świadkami, jeszcze bardziej uzasadniły potrzebę programu stopniowego redukowania mocy produkcyjnych kopalń węgla kamiennego, powiązanego z budowaniem alternatywnych własnych mocy produkcyjnych – wskazał Rogala.
Dodał, że program wygaszania poszczególnych kopalń oznacza, że w ciągu 11 lat wyłączonych zostanie 9 GW mocy zainstalowanych w blokach węglowych i zaznaczył, że to bardzo krótki okres, biorąc pod uwagę konieczność wybudowania w to miejsce nowych siłowni.
Inwazja Rosji na Ukrainę jeszcze mocniej unaoczniła konsekwencje uzależnienia energetyki od imprtowanego gazu.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Jak Niemcy mogą mieć droższy prąd przecież mają go z wiatraków i paneli fotowoltaicznych a wiatr i słońce jest darmowe