Ogrzewanie tylko jednego pomieszczenia albo oszczędzanie prądu przez wyłączanie świątecznych iluminacji – te porady brzmią znajomo? Tym razem nie chodzi jednak o rzeczywistość, w której żyjemy, tylko o recepty, które ludzie słyszeli prawie pół wieku temu. Warto przypomnieć to, co się stało podczas pierwszego kryzysu naftowego, bo w tamtych wydarzeniach można dostrzec wiele analogii do dzisiejszych czasów i wyciągnąć pomocne wnioski.
Jeszcze kilka miesięcy temu, na początku zimy, mieszkańcy europejskich krajów byli bombardowani ostrzeżeniami o groźbie blackoutu oraz instrukcjami, co zrobić, gdy zabraknie energii. Do tego na szczęście nie doszło, ale gwałtownie poszybowały w górę rachunki za prąd i ogrzewanie, a kryzys energetyczny stał się faktem.
Początkowo analitycy jako powód wskazywali na popandemiczne odbicie gospodarki, ale szybko okazało się, że coraz większą rolę odgrywają też czynniki polityczne. Dało o sobie znać manipulowanie przy gazowym kurku i zmniejszanie podaży tego surowca, które od lat jest jednym z głównych elementów polityki międzynarodowej Kremla.
Już teraz wiadomo, że ta sytuacja szybko się nie zmieni, tylko pogłębi. Kolejna zima będzie jeszcze bardziej nerwowa, po agresji wojsk Putina na Ukrainę i sankcjach wymierzonych przeciwko Rosji.
Broń naftowa
Widać tu bardzo dużo podobieństw do kryzysu energetycznego, który miał miejsce prawie pół wieku temu. Z tą różnicą, że wtedy zamiast gazu, surowcem, którego zaczęło brakować, była ropa naftowa. Po jednej stronie też mieliśmy uzależnione od ropy kraje wysokorozwinięte, a po drugiej – kilka krajów, które już wcześniej wykorzystywały ją jako narzędzie do wywierania wpływu na wydarzenia polityczne. Chodzi o arabskich producentów ropy, którzy z dostaw tego paliwa uczynili „broń naftową”.
Najbardziej jaskrawym wykorzystaniem „broni naftowej” był kryzys z 1973 r. Tuż po wybuchu wojny arabsko-izraelskiej Jom Kipur arabscy członkowie OPEC zadecydowali wstrzymać handel ropą naftową z krajami popierającymi Izrael w wojnie z Egiptem – chodziło głównie o USA i państwa Europy Zachodniej.
To było ekonomiczne atomowe uderzenie, tym bardziej że już wcześniej produkcja ropy naftowej ledwo pokrywała zapotrzebowanie, a magazyny ropy i gazu ziemnego opróżniła wyjątkowo ciężka zima 1969-1970. W efekcie cena baryłki skoczyła o 600 proc. – do rekordowej wtedy kwoty 35 dolarów.
Rosnące ceny paliwa na stacjach, jego reglamentowanie, a w końcu braki to jedno. Ropa i nafta były wtedy powszechnie używane do produkcji prądu i zapewnienia dostaw ciepła. Nic dziwnego, że na rynku szybko pojawiły się braki oraz zalecenia i ograniczenia. W USA apelowano do obywateli, żeby zrezygnowali z ozdób świątecznych, a w Oregonie całkowicie ich zakazano. Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Szwajcaria i Norwegia zakazały latania, prowadzenia pojazdów i pływania łodzią w niedziele. W Szwecji ściśle racjonowano benzynę i olej opałowy, a w Holandii odbiorcy, którzy zużyli więcej energii ponad nałożony limit, musieli liczyć się z dotkliwymi karami.
Szok naftowy – jak nazywany był wtedy ten kryzys – miał długofalowy wpływ nie tylko na światową gospodarkę. Nawet po zakończeniu embarga gospodarka światowa na długie lata pogrążyła się w trudnej do przezwyciężenia stagflacji, czyli stanie, kiedy mamy do czynienia ze stagnacją gospodarczą połączoną z wysoką inflacją. Radykalnie zmieniło się również podejście najbogatszych krajów do kwestii bezpieczeństwa energetycznego, poszukiwań nowych zasobów i źródeł energii (również tych alternatywnych) i wreszcie oszczędzania energii.
Koniec pewnej epoki
Te zmiany oprócz poszukiwania własnych złóż ropy i gazu, np. przez USA na Alasce albo Wielką Brytanię i Norwegię w rejonie Morza Północnego, miały również ogromny wpływ na życie codzienne. Skończyła się era wielkich i paliwożernych samochodów, które zastąpiły mniejsze auta z o wiele bardziej ekonomicznymi silnikami. To trend, który wyraźnie można było zaobserwować w USA, gdzie tanie paliwo i duże auta od początku były jednym z głównych elementów „amerykańskiego snu”.
Zużycie benzyny począwszy od lat 70. stopniowo jednak zmniejszało się – dla przykładu w 1970 r. przeciętny amerykański samochód na jednym galonie paliwa mógł przejechać 13,5 mili, podczas gdy w 1985 r. było to już 17,4 mili. Co ciekawe, w 1974 r. specjalną ustawą zwiększono również w USA ograniczenie prędkości na autostradach do 55 mil na godzinę. To również miało pomóc w ograniczeniu zużycia paliwa, a przepis ten został zniesiony dopiero za prezydentury Billa Clintona w 1995 r.
Rozkwit atomu
Coraz większą wagę zaczęto przywiązywać do rozwoju energooszczędnego budownictwa oraz źródeł energii, które zrywały z uzależnieniem od paliw kopalnych. Oprócz raczkujących wtedy odnawialnych źródeł energii o prawdziwym rozkwicie może mówić energetyka jądrowa.
W Europie prym wiedli tutaj Francuzi, którzy uznali, że nie posiadając własnych zasobów ropy czy gazu, nie mają wyjścia i powinni postawić na energetykę jądrową. W 1974 r. rząd Pierre’a Messmera przyjął program rozbudowy siłowni jądrowych. Plan od nazwiska premiera nazywany „planem Messmera” zakładał, że do 1985 r. miano zbudować ok. 80 reaktorów jądrowych, a do 2000 – 175. Tych założeń w pełni nie udało się osiągnąć, ale w ciągu 15 lat oddano we Francji 56 reaktorów, a już wkrótce energetyka jądrowa stanowiła 80 proc. miksu energetycznego.
Jeszcze bardziej ambitne plany już w miesiąc po wprowadzeniu embarga naftowego ogłosił prezydent USA Richard Nixon. Jednym z głównych postulatów jego „Projektu Niezależność” – oprócz zmniejszania zużycia energii – była budowa 1000 nowych reaktorów jądrowych w ciągu 6 lat. Tych planów osiągnąć się jednak nie udało – nowych siłowni atomowych powstało tylko kilkadziesiąt. Oprócz tego duże środki zagwarantowano na prace nad nowymi źródłami energii opartymi na wykorzystaniu słońca i siły wiatru.
Dziś w pewnym stopniu historia zatoczyła koło. Okazało się, że z uzależnieniem od paliw kopalnych – w tym wypadku chodzi o gaz i ropę – wciąż trudno zerwać. I to uzależnienie przez cały czas staje się śmiertelnie niebezpieczne w momencie, kiedy surowce są wykorzystywane jako element nacisku politycznego. Dlatego znów coraz głośniej mówi się o powrocie energetyki jądrowej i konieczności oszczędzania energii.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.