- Znaczna część potrzebnego nam węgla pochodzi z naszych krajowych kopalń. Natomiast ten węgiel, który był importowany z Federacji Rosyjskiej myślę, że będzie po prostu sprowadzany z innych kierunków – stwierdza w rozmowie z portalem netTG.pl Gospodarka i Ludzie dr inż. JANUSZ STEINHOFF, były wicepremier i minister gospodarki.
Jak napaść Rosji na Ukrainę wpłynie na energetykę?
Prawdopodobnie będziemy mieli problemy z dostawą nośników energii, myślę tu zarówno o ropie naftowej, jak i o gazie ziemnym. W kwestii węgla, to musimy zauważyć, że nasze kopalnie funkcjonują i dostarczają go. Myślę jednak, że trzeba będzie – o ile to możliwie – zwiększyć wydobycie, ponieważ substytucja gazu ziemnego węglem, tam gdzie jest to konieczne, będzie oczywista.
Nikt się nie spodziewał takiej decyzji Władimira Putina. To dowodzi jednego, że polityka wobec Federacji Rosyjskiej zarówno Unii Europejskiej, jak i pozostałej części cywilizowanego świata ulegnie zdecydowanej ewolucji, co będzie miało znaczenie dla rynku nośników energii i samej energii. Myślę, że nie da się wykluczyć sytuacji, w której zostanie opóźniona czy może przesunięta w czasie realizacja niektórych zapisów pakietu klimatyczno-energetycznego. Będzie to ewolucja tego całego programu, który musi uwzględniać sytuację międzynarodową. Pamiętajmy, że Rosja dostarcza na rynek europejski ok. 50 proc. gazu, to jest 70 proc. jego produkcji w Federacji. To pokazuje, że ten kraj jest zainteresowany sprzedażą tego nośnika energii na ten właśnie rynek. Zobaczymy też jak będzie z innymi nośnikami energii. Przede wszystkim mam tu na myśli ropę. Pamiętajmy, że z tego kierunku importujmy ją rurociągiem Przyjaźń i są to znaczące ilości.
W jakiej sytuacji jest Polska?
Mamy infrastrukturę przygotowaną do całkowitego uniezależnienia się od dostaw nośników energii z Rosji. W tym roku zostanie zakończona inwestycja związana z budową Baltic Pipe, czyli połączenia z Norwegią przez Danię, a od lat 70-tych ubiegłego stulecia mamy naftoport i połączenie między Gdańskiem i Płockiem. To jest możliwość sprowadzenia ropy naftowej z innych kierunków niż rosyjski. Jesteśmy na takie sytuacje zabezpieczeni. Oczywiście koszty pozyskania nośników energii – gazu, ropy i węgla będą wyższe ze względu na ograniczone dostawy z Federacji Rosyjskiej, czy też embargo ze strony państw europejskich. Dlatego w wyniku zmniejszenia podaży ceny pójdą w górę. Sankcje, które już zostały podjęte i te, które będą miały jeszcze miejsce, uderzą również w gospodarki krajów, które je stosują. To jest broń obosieczna. Uważam jednak, że te sankcje powinny być daleko idące, bo z czymś takim nie mieliśmy do czynienia od 1945 r. To, co się dzieje, to jednak po części jest również wina braku reakcji demokratycznego świata na działania Rosji, które były prowadzone od dłuższego czasu. Można tu wspomnieć Krym, zajęcie obwodów ługańskiego i donieckiego. To wszystko dowodziło, ze Rosja nie przestrzega zasad, które obowiązują w cywilizowanym świecie.
Muszę także przypomnieć, że Polska od lat domagała się wspólnej polityki energetycznej w Unii Europejskiej. Mam tu na myśli przede wszystkim dostawy nośników energii. Przed laty Jerzy Buzek i Jacques Delors proponowali wspólne zakupy gazu. Kolejne nasze rządy były przeciwnikami północnych gazociągów. Z ekonomicznego punktu widzenia to była całkowicie nieuzasadniona inwestycja, a z punktu widzenia strategicznego była to wyjątkowa błędna decyzja, która nie uwzględniała interesów krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Polska nigdy nie stwarzała jakikolwiek problemów w tranzycie nośników energii. Przez nasz kraj przechodzi ropociąg Przyjaźń i gazociąg jamalski. Natomiast Rosjanie od lat prowadzili politykę imperialną, poprzez właśnie sterowanie nośnikami energii. Ile było takich konfliktów między Rosją a Białorusią, po to aby wymusić sprzedaż stronie rosyjskiej infrastruktury przesyłowej. Podobnie było z Gruzją czy Ukrainą. W związku z tym Polska zdywersyfikowała swoje inwestycje, które umożliwiają import gazu z innych niż rosyjski kierunek. Zaczął rząd Jerzego Buzka. Podpisaliśmy wówczas umowę na dostawy gazu z kierunku północnego, czyli z Norwegii. Niestety rząd Leszka Millera ten projekt zablokował. Później jednak został on wznowiony i będzie sfinalizowany w tym roku. Zbudowaliśmy gazoport, który umożliwia import gazu z rynków światowych m.in. z USA czy z Kataru. Jego przepustowość to obecnie 5 mld m sześc., a docelowo może być to dwa razy więcej. Polska podejmowała od co najmniej kilkunastu lat racjonale decyzje wyciągając wnioski z polityki jaką prowadziła Federacja Rosyjska.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.