- Ogrzewanie węglem, jeśli wziąć pod uwagę naprawdę wszystkie koszty też wcale nie jest tanie - uważa dr hab. Jacek Potocki, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, będącego właścicielem kilkudziesięciu schronisk górskich w Sudetach.
Czy za kilka lat spodziewać się możemy wprowadzenia zakazu palenia węglem w piecach? Do tego rodzaju kroków przymierzają się już niektóre samorządy, argumentując to staraniem o poprawę czystości powietrza. Zupełnie inne realia, nieporównywalne do nizin, panują jednak wysoko w górach.
Czy wobec tego PTTK powinno się postarać, lub będzie się starać, aby w polskim prawie wprowadzić wyjątek, dopuścić ogrzewanie węglem i drewnem schronisk górskich?
- To jest temat tak naprawdę do przedyskutowania. Nie wiem, jakie byłyby i w ogóle byłyby szanse na wylobbowanie takiego wyjątku - stwierdza dr hab. Jacek Potocki.
Niezwykle trudno byłoby oczekiwać, aby sudeckie schroniska zostały podłączone do sieci gazowej i ogrzewane błękitnym palwem. PTTK samo absolutnie nie byłoby w stanie tego sfinansować. Zważywszy na położenie schronisk, to są inwestycje, które się nigdy nie zwrócą.
Niezależnie od trudności PTTK stara się w Sudetach wprowadzić dodatkowe źródła zasilania schronisk. Są widoki, by elektryfikowane zostało schronisko Kochanówka w Piechowicach przy Wodospadzie Szklarki. Odległe od niego o kilka kilometrów schronisko Pod Łabskim Szczytem korzysta z fotowoltaiki. W pełni zaspokaja to zapotrzebowanie oczyszczalni ścieków i pozwala oświetlić schronisko. Będący tam przez dziesięciolecia głównym źródłem zasilania agregat prądotwórczy wykorzystywany tylko jako zasilanie awaryjne lub wspomagające przy niekorzystnych warunkach pogodowych. W Karkonoszach trwa remont schroniska Łomniczka. Dzierżawca obiektu ma w planie zainstalowanie turbiny gazowej na propan-butan dowożony z dołu.
Niekonwencjonalne źródła energii od lat próbowano wykorzystać w schronisku Na Śnieżniku. Jeszcze w XX wieku zainstalowano tam mały wiatrak, który jednak szybko przestał funkcjonować. Dzierżawca schroniska własnym sumptem zainstalował fotowoltaikę na szczytowej ścianie budynku przy samych oknach, ale w sposób nie spełniający wymogów bezpieczeństwa i trzeba było ją zdemontować
- Schronisko [Na Śnieżniku - red.] jest tak pechowo z punktu widzenia fotowoltaiki położone, że kalenica dachu ma niemal dokładnie południkowy przebieg. Więc gdyby panele zainstalować na dachu, dawałyby energię albo rano, albo po południu. Dla mnie skandalem jest wywalenie olbrzymich pieniędzy na [budowaną - red.] wieżę na Śnieżniku w sytuacji, gdy schronisko nie ma ani zasilania z sieci energetycznej, ani uregulowanej gospodarki ściekowej. I to samorządowców nie obchodzi. Zwłaszcza, że wieża to pomysł gminy Stronie Śląskie, a schronisko stoi na terenie gminy Bystrzyca Kłodzka - uważa dr hab. Jacek Potocki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.