Polska jest największym w Unii Europejskiej producentem węgla kamiennego. Okazuje się jednak, że przed nadchodzącym sezonem grzewczym zdobycie paliwa jest wyzwaniem. Sprzedawcy zastrzegają jednak, że może być gorzej i w zakresie dostępności, jak i cen. Węgiel stał się bowiem dobrem cenionym i poszukiwanym, i to w dobie dekarbonizacji. Utwierdzają w tym rozmowy z pracownikami składów opałowych.
W Katowicach słyszę, że obecna rynkowa sytuacja jest czymś, z czym jeszcze sprzedawcy nie mieli do czynienia. Węgla w tym składzie nie ma, ale można się zapisywać… na listopad. Nie wiadomo, jaki sortyment będzie dostępny, ani za ile. Sprzedawcy chcą każdemu zapisanemu zapewnić choć część tego, co potrzebuje na sezon grzewczy.
Podobnie na sytuację zareagowała Polska Grupa Górnicza, która wprowadziła limity w sprzedaży węgla za gotówkę na bramach kopalń.
– W zależności od kopalni limity wynoszą od 3 do 5 ton na jednego kontrahenta. Zostały one wprowadzone w ubiegłym tygodniu. Mamy świadomość, że taka ilość może nie pokryje potrzeb każdego klienta, ale chodzi o to, by miał on już na początku sezonu szanse zabezpieczyć się w pewnym stopniu – tłumaczy rzecznik PGG Tomasz Głogowski.
Ruch spółki można określić jako wyrównywanie szans. Wyklucza sytuację, kiedy kilka tirów podjeżdża pod bramę i wykupuje z danej kopalni cały zapas węgla dostępnego dla klienta indywidualnego. Pozostali w tej sytuacji zostaliby z niczym. PGG realizuje na bieżąco także dostawy do sieci autoryzowanych sprzedawców, z którymi ma podpisane umowy.
W składach opałowych w Mysłowicach, Sosnowcu i Rybniku cena ekogroszku waha się od 1160 zł do 1350 zł.
W Mysłowicach obsługa zachęca, aby szybko się decydować, bo węgiel jeszcze jest, ale z transportem jest gorzej i trzeba czekać na terminy, a zainteresowanie jest duże.
– Węgiel schodzi w tym składzie jak ciepłe bułeczki – pada przestroga. W Sosnowcu sytuacja podobna. Sprzedawca zastrzega, że ceny dynamicznie się zmieniają. Od września węgiel podrożał już kilkukrotnie. W tym składzie za pakowany ekogroszek trzeba zapłacić 1350 zł. Dowóz na terenie miasta gratis.
W składzie w Rybniku obowiązują ceny dnia.
– Dziś tona kosztuje tyle, a jutro może być już kilkadziesiąt złotych więcej – takie jest tłumaczenie. – Należy szybko się decydować.
I nie jest to podyktowane wywieraniem presji na kupującym, ale po prostu życzliwością. Sprzedawca mówi wprost, że nikt nie wie, co przyniesie jutro, więc lepiej brać to, co jest dostępne, tym bardziej że zapasy węgla w tym składzie wystarczą mniej więcej na dwa tygodnie.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ot ekologia nie było mnie stać na piec piątej klasy w końcu kupiłem teraz eko groszek drogi trzeba przerobić piec i dalej palić czym popadnie
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
A na kopalni tona po 600 zl.... Czemu wszyscy w kolo zarabiaja tylko nie kopalnia o gornicy ?
A górników puszcza sie na urlopy i odprawy!Wolne związki są czujne!