- Standardem umowy międzyrządowej w sprawie kopalni Turów nie mogą być ani sankcje finansowe, ani niewypowiadalność takiej umowy - ocenił w poniedziałek wiceszef MAP Artur Soboń. Jego zdaniem, końcowa faza rozmów z Czechami pokazała, iż ze strony czeskiej nie było woli porozumienia.
30 września, po dwóch dniach rozmów w Pradze, polscy negocjatorzy poinformowali, że delegacjom Polski i Czech nie udało się uzgodnić treści porozumienia ws. kopalni węgla brunatnego Turów, które miałoby być później zaakceptowane przez oba rządy. Wcześniej strona czeska informowała, że wypracowanie takiej umowy umożliwi wycofanie z TSUE skargi przeciwko Polsce dotyczącej funkcjonowania kopalni Turów.
Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, pytany o sprawę Turowa w poniedziałek w Katowicach, ocenił, iż dzisiaj strona czeska musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce realizować te rozwiązania prośrodowiskowe, które strony wspólnie ustaliły wstępnie w maju br.
- One potwierdziły się w umowie międzyrządowej, bo tam są zawarte te wszystkie kwestie; również kwestie związane z odpowiednim opomiarowaniem potencjalnego wpływu kopalni w Turowie na środowisko. Jest wszystko to, czego Czesi oczekiwali - powiedział wiceminister, nawiązując do polskiej propozycji umowy międzyrządowej, nie przyjętej ostatecznie przez stronę czeską.
- Natomiast umowa międzyrządowa musi spełniać standardy tego typu umów. Na pewno standardem nie mogą być czy sankcje finansowe, czy nienaruszalność, niewypowiadalność tej umowy - wyjaśnił Soboń, deklarując gotowość strony polskiej do spotkania, gdyby Czesi jednak zdecydowali się na zawarcie zaproponowanej przez stronę polską umowy.
- Jeśli strona czeska zechce na ten temat rozmawiać - to my osobiście zawsze jesteśmy do dyspozycji. Dzisiaj tych rozmów już nie ma - to znaczy one się nie toczą, nie prowadzimy tych rozmów - potwierdził wiceminister, zauważając, iż strona polska czeka obecnie zarówno na rozstrzygnięcia wyborcze w Czechach, jak i na postępy procedury przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który ma rozpatrzyć czeską skargę w sprawie Turowa.
- Czekamy też na rozstrzygnięcie samego Trybunału - od listopada toczyć się będzie przed Trybunałem rozprawa w sprawie głównej i w ciągu kilku miesięcy zapadnie orzeczenie, które stworzy w tym zakresie pewność prawa i rozstrzygnie wszystkie kwestie. Orzeczenie, które będzie dotyczyło naruszenia prawa europejskiego - wskazał Artur Soboń.
Jak ocenił, Czesi mieli możliwość, aby - podpisując umowę międzyrządową - wykorzystać tę sytuację na rzecz realizacji wspólnych projektów w rejonie kopalni Turów.
- Z tej możliwości ostatecznie nie skorzystali, bo te rozmowy w końcowej ich fazie jednoznacznie, naszym zdaniem, pokazały, iż nie było woli porozumienia ze strony czeskiej - podsumował wiceszef MAP.
Strona czeska wniosła skargę przeciwko Polsce w sprawie Turowa w lutym br. Wnioskowała też o tzw. zastosowanie środka tymczasowego, czyli zakazu wydobycia. Skargę skierowano w związku z rozbudową kopalni, która zagraża, zdaniem Pragi, dostępowi do wody mieszkańców Liberca uskarżających się także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego.
W maju br. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odpowiadając na wniosek Czech, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Polski rząd ogłosił, że kopalnia nadal będzie pracować i rozpoczął rozmowy ze stroną czeską. 20 września TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.