- Skończyła się era, w której państwo jest stróżem nocnym, wchodzimy w erę: przedsiębiorcze państwo, które jest aktywne we wszelkich dziedzinach, gdzie może działać - mówił w piątek, 27 sierpnia, w Gdyni prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Cezariusz Lesisz. - Dziś faktycznie budujemy kapitał wewnątrz kraju - stwierdził.
Podczas panelu znaczenie narodowego kapitału w czasie kryzysu - w ramach Forum Wizja Rozwoju w Gdyni - szef ARP podkreślił, że instrumenty pomocowe uruchomione przez polski rząd podczas pandemii zmierzały nie tylko do ochrony miejsc pracy, ale też zabezpieczyły przedsiębiorców. Jak mówił, szybka reakcja rządu i szybki przelew kapitału na konta przedsiębiorców zapobiegły załamaniu nastrojów. - W marcu, kwietniu (ub.r.) nikt nie wiedział, jak się potoczy pandemia. W tym momencie reakcja państwa spowodowała, że uspokoiliśmy nastroje - powiedział. - Mimo że uważa się, że administracja publiczna, rządowa działa ociężale nieelastycznie, to w tym momencie, w kryzysie zareagowała perfekcyjnie - zaznaczył Lesisz.
Prezes ARP wskazał, że obecnie Polska faktycznie buduje kapitał wewnątrz kraju. - Nie trzeba patrzeć negatywnie na wsparcie dla lokalnych dużych i małych przedsiębiorstw. (...) Skończyła się era, w której państwo jest stróżem nocnym. Wchodzimy w erę przedsiębiorcze państwo, które jest aktywne we wszelkich dziedzinach, gdzie może działać. Jeśli są branże, które wymagają inwestycji, fundusze venture capital nie są zainteresowane, to tam powinno wchodzić państwo - ocenił.
P.o. prezesa Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości Mikołaj Różycki dodał, że potrzebna jest budowa kapitału prywatnego, ale rozwój spółek z udziałem Skarbu Państwa też jest priorytetowy. Zauważył, że w polskiej rzeczywistości spółki SP często są jedynymi, które są w stanie udźwignąć ciężar inwestycyjny.
Jednocześnie wskazał, że 97 proc. polskich przedsiębiorstw to mikrofirmy zatrudniające do dziewięciu osób, które nie są w stanie na równi konkurować z zagranicznymi spółkami. - Jak się spojrzy na inwestorów zagranicznych obecnych w Polsce, 12 proc. z nich to są duże przedsiębiorstwa w rozumieniu definicji unijnych. Jeśli do nas wchodzą, to duzi i średni, mają więc przewagi organizacyjne, kapitałowe i marketingowe wobec naszych firm, które nie są w stanie w tym biegu na równych zasadach uczestniczyć - zauważył Różycki.
Wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartłomiej Pawlak podał przykład firmy PESA wspartej przez Fundusz. - Myślę, że gdyby właścicielem PESA został inwestor prywatny, zwłaszcza globalny, to by ją sobie odpuścił. Poziom kompleksowości problemów w PESA był tak nagromadzony, że gdyby nie zaangażowanie rodzimego kapitału, PFR, rządu, PESA by nie było. Teraz po ogromnym kryzysie ta firma wychodzi na prostą - zaznaczył Pawlak. Jego zdaniem należy zastanowić się, co robić, by polskie firmy nie były przejmowane przez zagraniczny kapitał, jak stało się to w przypadku spółki Solaris.
Wiceprezes PKN Orlen Jan Szewczak zwrócił uwagę, że podczas pandemii to spółki Skarbu Państwa, a nie np. zagraniczne sieci handlowe, budowały szpitale tymczasowe. Zauważył też, że bez udziału dużych podmiotów gospodarczych, w tym spółek SP, transformacja energetyczna w Polsce nie będzie możliwa. Dodał, że polska transformacja energetyczną to koszt ponad biliona złotych, co pokazuje skalę wyzwania.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.