Wszystko wskazuje na to, że nastąpi ostateczne podpisanie umowy społecznej - zapowiedział w rozmowie z portalem netTG.pl Gospodarka i Ludzie Dominik Kolorz, szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
- Będzie to data historyczna, ale data, która wielu mieszkańcom Śląska i nam związkowcom nie będzie się kojarzyć z dniem wesołym. Mimo wszystko jest to data, od której rozpocznie się cały proces wygaszania, likwidacji sektora węgla kamiennego. Sektora, który jeszcze kilkanaście lat temu był największym sektorem gospodarki Rzeczpospolitej - dodał Kolorz.
- Niestety, mamy czas związany ze zmianami systemu energetycznego w Europie. Ja to nazywam, że mamy do czynienia z religią klimatyczną, gdzie wykańcza się jeden surowiec, a preferuje się zieloną energię, fotowoltaikę, być może w naszym systemie energetycznym będzie też preferencja atomu. Zakładając parapodatki, chociażby przez system ETS, likwiduje się surowiec, który przez dziesiątki lat był najtańszym surowcem energetycznym, z którego pozyskiwano najtańsza energię. Gdyby tych parapodatków nie było, to energia z węgla byłaby nadal energią najtańszą. Tańszej bowiem nie ma - zaakcentował szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
- My w tej umowie społecznej zawarliśmy najważniejsze, jakie się dało, zabezpieczenia dla pracowników sektora górnictwa węgla kamiennego. Gwarancja pracy do emerytury, która znalazła się w ustawie, bardzo rozbudowany system osłon socjalnych - od urlopów górniczych począwszy po dobrowolne odprawy jednorazowe. Myślę, że takich osłon socjalnych żadna branża w kraju nie miała - powiedział przewodniczący.
- Z drugiej strony nie ukrywam, że mamy szereg zapisów tej umowy, które dają nadzieję na to, że młodzi ludzie ze Śląska nie będą migrować za chlebem, gdy kopalń na Śląsku już nie będzie. Ale są też takie kwestie, które pozostają otwarte, nad którymi trzeba będzie jeszcze pracować. Od ustawy o funduszu transformacji Śląska począwszy, aż po kwestie związane ze specjalnym systemem pomocowym dla samorządów i dla firm okołogórniczych skończywszy - podkreślił Domini Kolorz, który odniósł się do tego, kto powinien złożyć podpisy pod dokumentem.
- Od samego początku wnioskowaliśmy o to, żeby ostatecznie podpisy pod umową złożyli ministrowie konstytucyjni. Myśleliśmy tutaj o panu wicepremierze Jacku Sasinie i panu ministrze Michale Kurtyce. Nie wiem tak do końca, czy te podpisy dzisiaj złożą, czy też nie. To się okaże o godzinie 16 – powiedział przewodniczący, który odniósł się też do sytuacji w elektrowni Turów.
- Jest to problem. Dlatego mocno kibicujemy i wspieramy górników oraz energetyków z Turowa, ale proszę zauważyć – powiem to pompatycznie – cała Polska i cały świat się tym problemem zajmowały. Natomiast tutaj trochę tak w ciszy gabinetów, mozole negocjacyjnym żeśmy określili taką długą transformację wojwództwa śląskiego. Oczywiście, każdy probem ludzki jest bardzo ważny. Tam dotyczył 7-10 tysięcy osób i miejsc pracy. Tu natomiast to dotyczy - jeśli wszystko połaczymy z firmami okołogórniczymi i energetyką - około pół miliona ludzi. Gdyby tylko pod tą umową mieli się podpisać ministrowie, którzy ją negocjowali to myślę, że negatywnie by to odebrała społeczność Śląska i my jako związki zawodowe – powiedział i przyznał, że w kontekście notyfikacji umowy w Komisji Europejskiej wciąż jest aktualne hasło „Śląsk albo śmierć”.
- My bezpośrednio w tych rozmowach notyfikacyjnych uczestniczyć nie będziemy. Będą tam nasi przedstwiciele i eksperci, jeśli urzędnicy unijni ich dopuszczą. To hasło jest cały czas aktualne. Ono ma jeszcze większą wymowę w kontekście tego, co się działo w Turowie. Nie możemy żyć w świecie i w takiej Europie, gdzie decyzja jakiegoś sędziego, na wniosek jakiegoś kraju może doprowadzić do dramatu setek tysięcy ludzi. Tak jeszcze miesiąc, półtora miesiąca temy byliśmy optymistami w kwestii tych unijnych negocjacji, jednak teraz po Turowie wszyscy sobie zdają sprawę, że będzie niezmiernie trudno – przyznał przewodniczący.
- Czy my dopuszczamy przesunięcia w datach likwidacji koplań? Na dziś odpowiem wprost, że nie. Nie dopuszczamy. To wszystko jest wyliczone, plany operacyjne są zapięte na ostatni guzik. Pracownicy kopalń i kopalnie będą musiały ponieść ogromny wysiłek, żeby tych planów dochować. Wykonanie ich będzie w dużym stopniu uzależnione od tego, jak będzie funkcjować polska energetyka – ocenił i odniósł się do zapisów Polityki Energetycznej Polski.
- Dziś w zasadze już małe dziecko wie o tym, że wszystkie założenia dotyczące bardzo szybkiej zmiany systemu energetycznego w Polsce - od off-shore począwszy, poprzez fotowoltaikę i na atomie skończywszy - nie zmieszczą się w latach – stwierdził przewodniczący Kolorz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Mam nadzieję, że Unia się nie zgodzi i będzie chciała coś ugrać w zamian. Dopłacać do wszystkich szczególnie nierentownych kopalń to porażka. Puścić chętnych ludzi na odprawy i urlopy!
Historia zapamięta towarzyszu Kolorz! Wszystkie związki na powązki a już na pewno -za bramę-
A górnicy dalej należą do biur wycieczkowych!